Eurovolley 2017. Gruszka: Jak trzeba będzie, to wezmę porażkę na klatę

Siatkówka

Trudno jest dzień po porażce i odpadnięciu już w barażu o ćwierćfinał mistrzostw Europy wskazać dokładne przyczyny. Asystent trenera Piotr Gruszka zapewnił, że siatkarze fizycznie byli bardzo dobrze przygotowani. Zastanawiał się, czy nie zabrakło pracy nad integracją grupy.

- To są smutne chwile, bo przegraliśmy. To zawsze jest jeszcze trudniejsze, gdy turniej jest w kraju. Najgorsze jest, że ta porażka była w bardzo słabym stylu. To najbardziej boli. Przegrać można, to jest sport. Ale nie tak – mówił na spotkaniu z mediami.

Gruszka nie ucieka od odpowiedzialności. Jeśli związek postanowi zmienić sztab, to: „wezmę to na klatę”. Jego zdaniem w kadrze znajdowali się wszyscy najlepsi zawodnicy i wcale nie doszło do radykalnego odmłodzenia.

- Mamy w składzie doświadczonych zawodników. Szukaliśmy tego optymalnego ustawienia. Trener Ferdinando De Giorgi od początku przedstawił nam swoje idee i podjął takie decyzje personalne. Trzeba je uszanować. Większej rewolucji jednak nie było. Z jednej strony wszyscy tego oczekujemy, a z drugiej mówimy, że jest to młoda drużyna. Musimy gdzieś to wypośrodkować – powiedział.

Jeszcze niedawno Gruszka sam grał. Zresztą był też w drużynie, która jako ostatnia wywalczyła medal mistrzostw Europy – w 2011 w Wiedniu pod wodzą Andrei Anastasiego Polacy sięgnęli po brąz. Teraz po raz pierwszy był po tej drugiej stronie i pracował w sztabie szkoleniowym.

- Dla mnie to olbrzymie doświadczenie jako trenera, który chce się rozwijać i chce w przyszłości prowadzić samodzielnie zespół. Z tej porażki trzeba wyciągnąć wnioski. Po zwycięstwie przeważnie bardzo spokojnie przechodzi się do codzienności, a przegrane bardzo mobilizują do pracy i tak jest też ze mną. Cieszę się, że wracam do swojego klubu, do treningów i odpowiedzialności swojej, indywidualnej - podkreślił.

Jego zdaniem słabszy występ obecnej kadry w mistrzostwach Europy wziął się nie z braku przygotowania fizycznego.

- Dużo trenowaliśmy. Czy za dużo? Ja tak nie uważam. Pracować trzeba i fizycznie nie było tu problemu. Czuliśmy się i wyglądaliśmy dobrze. Na treningach było to widać. Tu nie było większego błędu, a treningi? Ja pamiętam u Raula Lozano, że było tego jeszcze więcej - zaznaczył.

Gruszka uważa, że drużyna nie miała siatkarskiej jakości.

- Wszyscy oczekiwaliśmy, że jak są mistrzostwa Europy w Polsce, to będziemy w stanie nawiązać walkę o medale. Ale poziom się strasznie wyrównał. Nie ma jednego zespołu, który dominuje. U nas najbardziej rzucało się w oczy, że zabrakło mentalnego paliwa. Słaba jakość nie pozwalała nam rozwinąć skrzydeł, a do tego siadaliśmy jeszcze mentalnie - podkreślił.

Odciął się także od wszelkich spekulacji, że atmosfera w drużynie była zła. - Nie podzielam tego zdania – zaznaczył, ale przyznał, że można było bardziej popracować nad grupą.

- To wcale nie jest łatwe, ale tu jest miejsce do poprawy. Każdy ma swoją strategię wewnętrznej integracji zespołu. Jesteśmy dorosłymi facetami i mieliśmy na tyle wolnego czasu, że nie powinno być z tym problemu. Najlepszą integrację robi się poprzez dobrą pracę na treningach”= - uważa.

Gruszka jest też przekonany, że ktokolwiek później nie będzie prowadzić kadry, praca jaką wykonali zaprocentuje.

- Wprowadzonych do grania jest dużo młodych chłopaków. Trzeba przemyśleć całokształt drużyny i w jaki sposób ją budować. Wszyscy myślimy o cyklu czteroletnim, ale do igrzysk w Tokio to daleka historia, a zaraz będą mistrzostwa świata. Każda impreza jest megaważna – powiedział.

Polacy zostali sklasyfikowani na 10. pozycji. Tak słabo nie wypadli od 10 lat.

 

W załączonym materiale wideo skrót pojedynku Polska - Słowenia.

KB, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie