US Open. Kyrgios: Nie jestem tak oddany tenisowi jak inni, wciąż zawodzę ludzi
Nick Kyrgios po porażce w pierwszej rundzie wielkoszlemowego turnieju US Open samokrytycznie przyznał, że nie jest tak oddany tenisowi jak inni zawodnicy. - Wciąż zawodzę ludzi - dodał znany z impulsywnego zachowania Australijczyk.
Rozstawiony z "14" zawodnik przegrał w środę w Nowym Jorku z 235. w rankingu ATP rodakiem Johnem Millmanem 3:6, 6:1, 4:6. Faworytowi tego spotkania wyraźnie grę utrudniał ból ramienia. Po zakończeniu meczu Kyrgios uznał, że trenujący go Francuz Sebastien Grosjean zasłużył na lepszego podopiecznego.
- On jest bardzo oddany temu, co robi. To niesamowity szkoleniowiec. Nie jestem dość dobry dla niego. Prawdopodobnie powinien pracować z kimś bardziej zaangażowanym w grę niż ja. Zasługuje na lepszego zawodnika niż ja - ocenił na konferencji prasowej 22-letni tenisista.
Zapewnił, że był skupiony na występie w US Open. Zaznaczył przy tym, że nie zawsze prezentuje taką postawę. Jako przykład podał swoje zachowanie podczas niedawnego turnieju w Cincinnati, gdzie dotarł do finału.
- Każdego dnia grałem tam przez dwie godziny w koszykówkę. Grałem w nią też godzinę przed półfinałem z Hiszpanem Davidem Ferrerem. Jadłem losy, codziennie chodziłem na mleczne shake'i. Byłem wówczas mniej oddany tenisowi - wspominał uchodzący za jednego z najbardziej utalentowanych graczy młodego pokolenia.
Australijczyk przyzwyczaił kibiców tenisa do tego, że niemal w każdej imprezie wielkoszlemowego otrzymuje kary za niesportowe zachowanie. Tym razem w Nowym Jorku nie było inaczej. Dostał ostrzeżenie za przeklinanie i rozwalił rakietę, co było jego reakcją na serię własnych prostych błędów.
Nie wie, czy jego współpraca z Grosjeanem będzie kontynuowana, bo uważa siebie za gracza, któremu nie można ufać.
- Wciąż zawodzę ludzi. Nie jestem oddany tenisowi. Jest wielu zawodników, którzy się poświęcają dla tego sportu, chcą być lepsi, starają się poprawiać każdego dnia. Ja nie jestem takim facetem - opisał się samokrytycznie.
Jak dodał, jego kariera przypomina jazdę górską kolejką. Nie zamierza jednak się załamywać z powodu środowej porażki.
- To nie koniec świata. Pogodzenie się z tym wynikiem zajmie mi pewnie pół godziny. Wezmę coś do jedzenia i pooglądam mecze - podsumował.
Kyrgios zaznaczył, że jest jednak jedna rzecz związana z tenisem, w którą jest mocno zaangażowany i jest nią Puchar Davisa.
- Włożyłem wiele wysiłku w te rozgrywki w tym sezonie. Starałem się być dyspozycyjny na każdy mecz. Dawałem z siebie wszystko. Idzie nam naprawdę dobrze. Moim celem jest wygrać to trofeum. Zobaczymy jak będzie. Czas zakasać rękawy - podkreślił.
Australijczycy we wrześniowym półfinale Grupy Światowej zmierzą się w Brukseli z Belgami.
Komentarze