El. MŚ 2018: Media w USA bezlitosne po odpadnięciu piłkarzy
Piłkarze USA we wtorek sensacyjnie przegrali na wyjeździe z Trynidadem i Tobago 1:2 i nie zagrają w przyszłorocznych mistrzostwach świata w Rosji. Amerykańskie media nie mają wątpliwości, że to wyjątkowo wstydliwa wpadka i świadectwo głębszego kryzysu.
"Najbardziej wstydliwy występ w historii USA? Bez wątpienia tak" - grzmi portal ESPN.
"95 minut arogancji wymazało 31 lat postępu" - tak rozważania o skutkach porażki podsumował dziennik "US Today".
Mundial w Meksyku w 1986 roku był ostatnim, na którym zabrakło Amerykanów. Grali na siedmiu kolejnych, a czterokrotnie udało im się awansować do fazy pucharowej. Najlepszy rezultat osiągnęli w 2002 roku, kiedy na boiskach w Korei Południowej i Japonii dopiero w ćwierćfinale przegrali z Niemcami 0:1.
Na poprzednich mistrzostwach zdołali wyjść z grupy kosztem Portugalii oraz Ghany, a w 1/8 finału po dogrywce ulegli Belgii 1:2.
"To właśnie takie momenty powodują, że nawet mecze ligowe zaczęło oglądać po ponad 70 tysięcy widzów. To właśnie one powodują, że jakieś dziecko zaczyna chętniej kopać piłkę niż nią rzucać. Jednak przez co najmniej pięć lat na pewno ich nie doświadczymy" - ubolewa Andrew Joseph z "US Today".
Portal Yahoo przypomina natomiast, że Amerykanie szanse na awans pogrzebali tam, gdzie w 1989 roku, po 40 latach czekania rozpoczęli swoją mundialową serię. Wówczas kwalifikację na rozgrywany w 1990 roku turniej we Włoszech wywalczyli wygrywając na wyjeździe z Trynidadem i Tobago 1:0.
"Przez ostatnie lata rozważaliśmy, kiedy nasi piłkarze zaczną się liczyć w walce o tytuł, a nie kiedy znów może ich zabraknąć na mundialu. Wtorkowa porażka to ostatni gwóźdź do trumny, z której istnienia drużyna sobie nawet nie zdawała sprawy" - uważa Leander Schaerlaeckens z Yahoo.
"To ważne, aby pamiętać jak słaby rywal zamknął nam drogę do Rosji. Przed tym meczem drużyna Trynidadu i Tobago miała na koncie tylko jedno zwycięstwo i zaledwie pięć zdobytych bramek. Tylko dwóch ich piłkarzy jest wystarczająco dobrych, by grać w MLS. Mimo tego Amerykanie nie zaprezentowali jakichkolwiek pomysłów na wygraną" - dodał Schaerlaeckens.
Winę za porażkę wziął na siebie selekcjoner Bruce Arena, ale jednocześnie broni systemowych rozwiązań, co zdaniem niektórych dziennikarzy jest przejawem braku świadomości głębszego kryzysu. Dowodem jego istnienia ma być m.in. brak awansu piłkarzy USA na dwie ostatnie olimpiady.
"Nie powinniśmy oglądać mundialu z domu i biorę za to odpowiedzialność. Zagraliśmy słabo, ale również zabrakło nam szczęścia. Liga wciąż się rozwija i mamy obiecujących młodych zawodników. Na brak awansu nie mam żadne wymówki, jednak uważam, że dokonywanie głębokich zmian po tej porażce byłoby głupie. Tworzymy naprawdę dobry system" - powiedział Arena.
"To nie jest moment na podejmowanie gwałtownych decyzji. Wszystkiemu się dokładnie przyjrzymy" - dodał urzędujący od 2006 roku prezes amerykańskiej federacji Sunil Gulati.
Amerykanie nie byliby sobą, gdyby nie podliczyli, kto na tej porażce najwięcej straci. Niespełna dwa tygodnie temu stacja Fox Sports ogłosiła, że obsługa rosyjskiego mundialu będzie największym przedsięwzięciem w jej historii. Za prawa do jego pokazywania zapłaciła ok. 200 mln dolarów.
Wśród tych, którzy muszą się liczyć z mniejszymi zyskami umieszczono nawet sportowe bary, które dzięki różnicy czasu byłyby chętnie odwiedzane rano, a więc w czasie, w którym zwykle nie generują przychodów.
Amerykańskie media zwracają uwagę na to, że drużynie USA mogli pomóc Meksykanie oraz Kostarykanie, ale ich niespodziewane porażki (odpowiednio z Hondurasem 2:3 i Panamą 1:2) nie są traktowane jako okoliczność łagodząca. Raczej podkreślają, że nie ma strefy, z której awansować na mundial byłoby tak łatwo, jak w przypadku rywalizacji ekip z Ameryki Północnej, Środkowej i Karaibów.
Mecz z Trynidadem i Tobago od początku nie układał się drużynie USA. Gospodarze objęli prowadzenie po samobójczym golu Omara Gonzaleza w 17. minucie, a jeszcze przed przerwą pięknym strzałem z ponad 30 metrów podwyższył Alvin Jones. Amerykanie kontaktową bramkę zdobyli na początku drugiej połowy za sprawą Christiana Pulisica. Upragnionego remisu, który wystarczyłby do awansu, blisko było w 77. minucie, kiedy Clint Dempsey trafił w słupek.
Ostatecznie ze strefy CONCACAF awans uzyskały Meksyk, Kostaryka i Panama, a Honduras zagra w barażu z Australią.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze