Kocian przerwał milczenie: Nie wymyśliłem choroby
Jan Kocian rozstawał się z Podbeskidziem w kontrowersyjnym stylu, odchodząc w sierpniu na zwolnienie lekarskie, a w październiku oficjalnie rozwiązując kontrakt. Po długim czasie na łamach Katowickiego Sportu Kocian wyjaśnia: "...nie wymyśliłem choroby, a mój kontrakt z Podbeskidziem został rozwiązany z winy klubu."
Kocian poprowadził w tym sezonie zespół z Bielska-Białej tylko w meczu Pucharu Polski z Radomiakiem Radom wygranym po rzutach karnych przez bielszczan. Później słowacki szkoleniowiec przedstawił klubowym włodarzom zwolnienie lekarskie... i zniknął. Tak zagadkowa sytuacja ruszyła lawinę spekulacji. Pojawiały się nawet informacje, że Kocian wcale nie jest chory, co Słowak dementuje w wywiadzie dla Katowickiego Sportu.
- Moje problemy zdrowotne pojawiły się już wcześniej. Wystarczy porozmawiać z masażystą i fizjoterapeutą, którzy pracują w bielskim klubie. Oni dawali mi lekarstwa, bo czułem się źle. Kiedy była prezentacja drużyny, miałem umówioną wizytę u lekarza, ale odwołałem ją, bo chciałem być razem z zespołem. Później zacząłem czuć się coraz gorzej, miałem problemy kardiologiczne. W ostatnich miesiącach musiałem poddać się leczeniu - mówi Kocian.
Jednocześnie zdradza, że fatalnie wyglądała jego współpraca z dyrektorem sportowym Podbeskidzia Andrzejem Rybarskim. - Założenia było takie, że wzmacniamy kadrę, mają latem dojść do nas wartościowi piłkarze. Stawiamy na jakość, a nie ilość. Przedstawiłem listę graczy, których widziałem w klubie. W lipcu dyrektorem sportowym Podbeskidzia został Andrzej Rybarski i on miał całkiem inną wizję. Odchodzili zawodnicy, których chciałem zatrzymać, a nie przychodzili w zamian piłkarze, których rekomendowałem. Moja współpraca z Rybarskim nie była możliwa. Praktycznie w każdym dniu były jakieś problemy, nawet dotyczące drobnostek. W takich warunkach nie dało się pracować. Żałuję jedynie, że nie mogłem pożegnać się z kibicami Podbeskidzia - twierdzi słowacki trener.
Co będzie dalej z Kocianem? Tego nie wie nawet on, choć być może ponownie spróbuje pracy w drugiej ligi chińskiej, skąd dostał niedawno propozycję. Kocian mógł także pracować jako... selekcjoner reprezentacji Wietnamu, ale propozycja z Dalekiego Wschodu pojawiła się, gdy zmagał się z kłopotami zdrowotnymi. - Skontaktował się ze mną Hans-Jurgen Gede, były niemiecki piłkarz, który pracuje jako dyrektor sportowy reprezentacji Wietnamu. Byłem jednym z kandydatów na trenera kadry, ale do dalszych rozmów nie doszło, bo miałem wtedy problemy zdrowotne - mówi Słowak.
Cały wywiad w Katowickim Sporcie.
Komentarze