Badia: Siedzenie na trybunach jest najgorsze
Siedzenie na trybunach, kiedy nie może się pomóc kolegom z drużyny, jest najgorsze dla kontuzjowanego piłkarza – uważa hiszpański ofensywny pomocnik Piasta Gliwice Gerard Badia, który poważnego urazu kolana doznał w inauguracyjnej kolejce sezonu.
Zawodnik został latem kapitanem drużyny, strzelił gola w wyjazdowym meczu pierwszej kolejki z Cracovią, a już w 25. minucie został zmieniony z powodu kontuzji. Operację prawego kolana przeszedł w Barcelonie.
„3,5 miesiąca jestem out. Teraz zacząłem już normalnie trenować z drużyną, brakuje mi jeszcze takiej normalnej koordynacji. Czuję się już dobrze, z kolanem jest wszystko w porządku. Pewien ból pozostał, ale on jeszcze będzie przez jakiś czas i to nie stanowi problemu. Mogę z nim grać” – powiedział PAP Badia.
Podkreślił, że wróci na boisko, kiedy będzie do tego gotowy na sto procent.
„Nie na 98, bo takiego zawodnika drużyna i trener nie potrzebują. Mogę pomóc, kiedy będę gotowy zupełnie. Jestem już blisko, potrzebuję kilku wspólnych treningów z zespołem. W wewnętrznej gierce już wystąpiłem i było dobrze. Wszystko zależy od trenera. Nie wiem, jak będzie w niedzielę (Piast gra w Niecieczy), ale w następnym meczu u nas powinienem być do dyspozycji” – ocenił.
Hiszpan przyszedł do Piasta w lutym 2014 roku i dotąd kontuzje go omijały.
„Raz nie mogłem grać z powodu problemu z pachwiną i to tyle. Teraz to pierwszy uraz w Polsce, ale nie najdłuższa przerwa w karierze. Kiedyś z powodu kontuzji lewego kolana pauzowałem osiem miesięcy” – przypomniał pomocnik.
W trakcie jego rehabilitacji w klubie doszło do zmiany szkoleniowca. Dariusza Wdowczyka zastąpił Waldemar Fornalik.
„To nie jest dla mnie problemem. Jestem pewny siebie, swoich umiejętności. Muszę walczyć i pokazać trenerowi, że jestem gotowy, by zająć miejsce w pierwszym składzie” – powiedział Badia.
Zaznaczył, że źle znosi siedzenie na trybunach i oglądanie gry kolegów.
„To jest dla piłkarza najgorsze. Siedzę, chciałbym wejść na boisko, pomóc drużynie, zwłaszcza, że jesteśmy w trudnej sytuacji, a nie mogę. Zazdroszczę tym, którzy grają. Nie mogę spokojnie usiedzieć na widowni” – tłumaczył.
Pochodzący z Katalonii zawodnik przyznał, że z niepokojem śledzi doniesienia z tego regionu, gdzie sytuacja polityczna jest napięta.
„To niedobre, co się dzieje w Katalonii, w Barcelonie, nie wiem, co z tego będzie. Wczoraj przeczytałem, że katalońscy politycy trafili do więzienia. To już nie jest demokracja, to bardziej dyktatura. Jesteśmy spokojnymi ludźmi, demonstracje uliczne są pokojowe, bez konfliktów. Ale kiedy rozmawiam z rodziną, kolegami, to widzę, że są bardzo źli” – ocenił.
Jego zdaniem Katalończycy są w stanie sparaliżować całą Hiszpanię.
„Nie ma już szans, by było tak, jak przedtem. Już wcześniej relacje były złe, teraz są jeszcze gorsze. Hiszpanie chcą Katalonii tylko z powodów ekonomicznych, dla interesu, bo jest bogata” – dodał.
Komentarze