MŚ 2017: Polki przygotowują się w Płocku

Piłka ręczna
MŚ 2017: Polki przygotowują się w Płocku
fot. Jakub Piasecki/Cyfrasport

Za 10 dni rozpoczynają się mistrzostwa świata w piłce ręcznej kobiet. Polki przygotowują się do nich w Płocku i mają już za sobą pierwsze treningi. Bramkarka reprezentacji Weronika Gawlik zauważyła, że na zgrupowaniu nie ma już czasu na nadrabianie zaległości.

Jej zdaniem teraz trzeba tylko podtrzymać formę wyszlifowaną w klubie, przed sezonem. Po rozgrywkach ligowych i występach w europejskich pucharach wszystkie zawodniczki są w pełnej dyspozycji.

- Zgrupowania reprezentacji są podobne do tych, które mamy w klubach, ale wiadomo - dla sportowca to jest wyróżnienie, to jest coś ekstra, przyjeżdża się na kadrę, potem gra z orzełkiem na piersiach, śpiewa hymn narodowy. Nie każdy ma taką możliwość i to trzeba sobie uświadomić. Oczywiście, zgrupowania reprezentacji są odmianą od codzienności w klubie, ale nie jedzie się po to, żeby było inaczej, tylko po to, żeby się pokazać i coś zrobić - wyjaśniła.

- Czasu na wspólne przygotowania jest niewiele, możliwe są tylko działania kosmetyczne. W Płocku spędzimy w sumie trzy dni, potem jest turniej, gdzie trzeba będzie wyjść na parkiet i grać. Naszym zadaniem przez te kilka dni jest doszlifowanie taktyki, przypominanie schematów, swoich zagrywek w obronie i ataku, takie odgrzanie tego, co robimy cały czas - dodała.

Gawlik stara się podchodzić spokojnie do zbliżających się mistrzostw świata, nie koncentrować zbyt mocno na rywalach. Przyznaje jednak, że nie tak łatwo wprowadzić to w życie.

- Nie da się tak całkowicie oderwać, stale mocno wszystko przeżywamy, w głowie siedzi ten turniej od dawna. Ja preferuję własną taktykę. Próbuję sobie wmówić, że jeszcze trzeba działać spokojnie, jeszcze jest czas na nerwy. To ten moment, gdy można potrenować, poćwiczyć, nie myśleć cały czas o tym, co będzie za 10 dni. Ale to indywidualna sprawa każdego sportowca, każdy inaczej przeżywa ostatnie chwile przed tak ważną imprezą. Na razie jest przede mną turniej w Rumunii, na tym się skupiam, za kilka dni będę myśleć o mistrzostwach – zapowiedziała.

Podopieczne Leszka Krowickiego w fazie grupowej MŚ zagrają ze Szwedkami, Norweżkami, Czeszkami, Węgierkami i Argentynkami. Po raz pierwszy w tak dużej imprezie sportowej wystąpi Sylwia Lisewska, na co dzień zawodniczka EKS Start Elbląg. Zwykle debiutantom przed ważną imprezą towarzyszy stres. Ona zapewnia, że na razie nie czuje podenerwowania.

- Zagram na mundialu po raz pierwszy, nie miałam wcześniej okazji wystąpić na tak dużej imprezie. O stresie nie myślę, mam nadzieję, że będzie motywujący – stwierdziła rozgrywająca.

- Oczywiście jestem bardzo podekscytowana, nie mogę się już doczekać mistrzostw. Bardzo trudno jest mówić o trenowaniu tuż przed wyjazdem. W tym tygodniu skupiamy się głównie na pracy nad siłą dynamiczną. W te ostatnie dni najwięcej czasu poświęcamy na wdrażanie wyuczonych zagrań i schematów. Moim zdaniem na razie wygląda to pozytywnie – oceniła.

- Gram od wielu lat w piłkę ręczną, potrafię sobie z tym radzić, ale pewnie im bliżej imprezy, tym coraz bardziej będę odczuwać obawy, będę się zastanawiać, jak to będzie, czy nam się uda. Mam nadzieję, że mój stres będzie raczej motywujący. Ale chyba na razie jeszcze go nie ma – powiedziała.

W weekend kadra Polski wystąpi w turnieju międzynarodowym w Rumunii.

- Rumunia, Brazylia, Macedonia to rywalki z najwyższej półki, będzie z kim się sprawdzić. To świetne rozwiązanie, taka próba generalna przed ważnym startem, okazja do sprawdzenia, czy jesteśmy na takim poziomie jakim powinnyśmy. Po turnieju nie tylko będziemy wiedziały, na czym stoimy, ale będzie jeszcze trochę czasu, żeby coś dopracować – zapewniła Lisewska.

Kadra Polski wylatuje do Rumunii w środę. Pierwszy mecz mistrzostw świata rozegra ze Szwedkami 2 grudnia.

CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie