Pjongczang 2018: Wtorek sądnym dniem dla rosyjskich sportowców

Zimowe
Pjongczang 2018: Wtorek sądnym dniem dla rosyjskich sportowców
fot. PAP

Rosyjscy sportowcy czekają na decyzję Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego w sprawie dopuszczenia ich do startu w igrzyskach w Pjongczangu (9-25 lutego). "Sborna", która straciła 11 medali z Soczi sprzed trzech lat, swój los pozna we wtorkowy wieczór.

Wówczas odbędzie się konferencja prasowa po posiedzeniu Komitetu Wykonawczego MKOl w Lozannie. Działacze mają zdecydować, czy dopingowy proceder w Rosji, który doprowadził do odebrania gospodarzom poprzednich zimowych igrzysk już 11 medali i do dożywotniej dyskwalifikacji wielu sportowców, został już wykorzeniony i "Sborna" może wrócić do czystej rywalizacji.

Przed podobnym dylematem MKOl stanął przed ubiegłorocznymi zmaganiami olimpijskimi w Rio de Janeiro. Wtedy pozostawił decyzje w rękach międzynarodowych federacji poszczególnych dyscyplin i ostatecznie do Brazylii nie pojechało ponad 100 sportowców z blisko 400-osobowej reprezentacji.

W połowie listopada Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) podtrzymała swoją ocenę, że rosyjski organ odpowiedzialny za walkę z dopingiem (RUSADA) nie spełnia wymogów i powinien w dalszym ciągu pozostać zawieszony.

Prezes Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego Aleksander Żukow odrzuca ustalenia tzw. raportów McLarena, w których opisano proceder dopingowy. Zaangażowani mieli być nie tylko sportowcy i trenerzy, ale również RUSADA, moskiewskie laboratorium antydopingowe, funkcjonariusze państwowi i służby specjalne. Odkryto manipulacje przy wynikach badań próbek Rosjan, pobranych podczas igrzysk w Soczi.

- Wraz z innymi państwowymi agencjami antydopingowymi od samego początku opowiadaliśmy się za zdecydowaną reakcją MKOl. Domagamy się wyłączenia reprezentacji Rosji z igrzysk, z jednoczesnym umożliwieniem startu pojedynczym sportowcom pod neutralną flagą w określonych warunkach. W napięciu czekamy na wtorkową decyzję - poinformował szef austriackiej agencji Michael Cepic.

Łącznie na podstawie prac komisji pod przewodnictwem Szwajcara Denisa Oswalda zawieszono dotychczas 25 Rosjan w pięciu dyscyplinach: bobslejach, skeletonie, biegach narciarskich, łyżwiarstwie szybkim i biathlonie.

We wtorek w obronie Rosji ma stanąć m.in. mistrzyni świata w łyżwiarstwie figurowym Jewgienia Miedwiediewa. 18-letnia faworytka zmagań w Pjongczangu będzie miała okazję zwrócić się do Komitetu Wykonawczego MKOl jeszcze przed ogłoszeniem decyzji, podobnie jak Żukow oraz były minister sportu, obecnie wicepremier Witalij Mutko.

Serwis Gracenote Sports, który stworzył symulację tabeli medalowej na podstawie ostatnich wyników międzynarodowych zawodów, prognozuje, że Rosja zdobyłaby 21 medali, w tym sześć złotych. Dałoby to "Sbornej" ósme miejsce.

Agencja Associated Press analizuje, że dużą stratę w razie wykluczenia Rosjan poniósłby olimpijski turniej hokeja na lodzie. Jego znaczenie już bardzo spadło - po raz pierwszy od 1994 roku zabraknie w nim gwiazd ligi NHL.

Krajowe rozgrywki w Rosji (KHL) są uważane za drugie najsilniejsze na świecie, a liga zapowiedziała już, że jeśli decyzja MKOl będzie niekorzystna, olimpiadę w Korei Południowej mogą opuścić także zagraniczni zawodnicy występujący w KHL.

- Ukaranie Rosji zbyt surowo byłoby narażaniem na szwank kondycji hokeja na lodzie - oceniła międzynarodowa federacja tej dyscypliny, domagając się dopuszczenia do igrzysk wszystkich "czystych" zawodników.

Kłopoty Rosji zaczęły się od emisji programu na temat zorganizowanego dopingu w kraju, wyemitowanego w grudniu 2014 roku przez niemiecką telewizję ARD. W konsekwencji na światło dzienne wypłynęły fakty związane z lekkoatletyką, co zaowocowało zawieszeniem tamtejszej federacji przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych (IAAF) i wykluczenie reprezentantów Rosji w tej dyscyplinie z igrzysk w Rio de Janeiro.

Później najbardziej obciążające okazały się zeznania byłego szefa moskiewskiego laboratorium antydopingowego Grigorija Rodczenkowa, który kilka miesięcy temu uciekł z kraju i przebywa w USA.

- Jestem przekonany, że jego zeszyty i zapiski, które służą MKOl za dowody, zostały spisane w ciągu tych miesięcy, które spędził w Stanach Zjednoczonych. Były poprawiane i zmieniane, żeby potwierdzały pewne założenia. Ktoś sprytnie wykorzystuje Rodczenkowa przeciwko Rosji - ocenił Mutko na antenie telewizji NTV.

- Komuś bardzo zależy, żeby przedstawić Rosję jako oś zła - zakończył Mutko, którego nazwisko często przewija się w zapiskach Rodczenkowa.

CM, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie