Puchar Anglii: Krychowiak przełamał angielską klątwę! Cały mecz Bednarka
Jan Bednarek wreszcie dostał szansę zaprezentować się w barwach Southampton i wraz z resztą bloku defensywnego utrzymał czyste konto na Craven Cottage z drugoligowym Fulham. 85 minut rozegrał Grzegorz Krychowiak, który ze swoim West Brom pewnie ograł czwartoligowca Exeter i zanotował pierwsze zwycięstwo z nowym zespołem po blisko... pięciu miesiącach. Artur Boruc i jego Bournemouth w ostatniej chwili doprowadzili do remisu z trzecioligowym Wigan.
Na początku 2017 roku w Anglii mamy do czynienia z 1/32 finału Pucharu Anglii. Do kolejnej fazy awansowały już Manchester United i Liverpool, a w sobotę do akcji ruszyło aż 50 zespołów. Na angielskich boiskach szczególnie interesowała nas postawa Polaków, którzy zagrali w pierwszych składach swoich zespołów: Jan Bednarek został desygnowany na pierwszoligowy Fulham, zaś Grzegorz Krychowiak na reprezentanta League Two, Exeter. Artur Boruc wystąpił natomiast w bramce Bournemouth, które grało z trzecioligowym Wigan.
Nie wszyscy Biało-Czerwoni z Premier League mieli w sobotę szczęście. Bednarek i jego Southampton skromnie wygrali na Craven Cottage po bramce Jamesa Ward-Prowse'a, a polski obrońca otrzymał w drugiej połowie żółtą kartkę. Święci zdominowali swoich rywali, którzy oddali zaledwie jeden celny strzał na bramkę Alexa McCarthy'ego.
Równie pewnie zwyciężył West Bromwich Albion, które wreszcie mogło cieszyć się ze zwycięstwa. To pierwsza wiktoria zespołu Grzegorza Krychowiaka od połowy sierpnia - na boczny tor schodzi więc fakt, że rywalem był... czwartoligowy Exeter. Do siatki trafili Salomon Rondon i Jay Rodriguez. Polak opuścił boisko w 85. minucie. Nieco mniej szczęścia miał Artur Boruc, który wraz ze swoim Bournemouth byli bardzo blisko odpadnięcia z pucharu, jednak gol Steve'a Cooka w ostatnich sekundach pozwoliło doprowadzić do powtórki spotkania.
Na boisku nie pojawili się między innymi Łukasz Fabiański czy Kamil Grosicki. Do kolejnej rundy awansowały m. in. Manchester City, Newcastle czy Watford.
Komentarze