Australian Open: Banany w roli głównej na meczach Vandeweghe i Shapovalova
W dwóch poniedziałkowych meczach wielkoszlemowego Australian Open dużą rolę odegrały...banany. Amerykańska tenisistka Coco Vandeweghe nie chciała wrócić do gry dopóki nie dostanie tych owoców, Kanadyjczyk Denis Shapovalov zaś nie mógł sobie poradzić z ich obraniem.
To nie był dobry dzień dla amerykańskiego tenisa - cała piątka rozstawionych graczy z USA, która wyszła tego dnia na kort, pożegnała się z rywalizacją w singlu. W gronie tym była występująca z "10" Vandeweghe. Ubiegłoroczna półfinalistka imprezy w Melbourne znana jest z wybuchowego charakteru i częstych dyskusji z sędziami. Nie inaczej było tym razem - dostała dwa ostrzeżenia. W pierwszym przypadku poszło o...brak bananów.
Vandeweghe, która przegrała z Węgierką Timeą Babos 6:7 (4-7), 2:6, pod koniec pierwszego seta odmówiła powrotu do gry dopóki nie dostanie od dziecka pracującego przy meczu porcji tych owoców.
- Dlaczego nie ma ich na korcie? Dajcie spokój, to nie moja wina. Dlaczego muszę grać przy innych warunkach? Nie muszę stawiać się w niekomfortowej sytuacji, bo na obiekcie jest słaba obsługa. Mam swoje potrzeby i to nie moja wina, że na korcie nie wszystko jest przygotowane - przekonywała w ożywionej dyskusji z sędzią zawodniczka z USA.
W drugiej partii straciła punkt za to, że jak się wydawało, stosowała nieodpowiednie słownictwo pod adresem rywalki. Po spotkaniu powiedziała dziennikarzom, że Babos próbowała ją rozzłościć.
- Ona zawsze traci panowanie nad sobą. W każdym meczu musi rozwalić kilka rakiet. Dziś w pierwszym przypadku wydaje mi się, że została ukarana za opóźnianie gry, a w drugim chyba za obrażanie mnie. Jeśli sędzia słyszał coś, to musiało paść jakieś niewłaściwe słowo - zaznaczyła Węgierka.
W znacznie lepszym humorze od Vandeweghe był tego dnia Shapovalov. 19-letni tenisista w spotkaniu nastolatków pokonał starszego o rok Greka Stefanosa Tsitsipasa 6:1, 6:3, 7:6 (7-5). 50. w rankingu ATP Kanadyjczyk, który debiutuje w głównej drabince Australian Open, przy prowadzeniu 3:0 w trzecim secie sięgnął po banana. Zniechęcony kilkoma nieudanymi próbami obrania go odrzucił owoc na podłogę i sięgnął po kolejny. Zarówno z tym, jak i z kolejnym również nie mógł sobie poradzić. Rozbawiony już całą sytuacją wrócił do pierwszej sztuki i gdy udało mu się wreszcie dostać do środka, triumfalnie zacisnął pięść, uśmiechając się znacząco do publiczności.
Komentarze