Trener Basketu 90 Gdynia: Czuję się tu jak na Łotwie
Gundars Vetra, pierwszy koszykarz z Łotwy, który zagrał w NBA, a obecnie szkoleniowiec występującego w ekstraklasie kobiet Basketu 90 Gdynia, bardzo sobie chwali pracę w trójmiejskim klubie. - Czuję się tu jak w rodzinnym kraju - powiedział.
- Gdynia to przyjemne, przyjazne miejsce. Piękne jak całe Trójmiasto. Przypomina mi rodzinne strony na łotewskim wybrzeżu Bałtyku, gdzie mieszkałem. Kierownictwo klubu to profesjonaliści. Zespół jest młody, na dorobku. Ciężko pracujemy, żeby zrobić wszystko, na co nas stać - dodał.
Urodzony w Ventspils 50-letni szkoleniowiec trafił do polskiej ligi za sprawą Agnieszki Bibrzyckiej, obecnie menedżerki zespołu z Gdyni, którą w niedzielę uroczyście pożegnano w klubie jako zawodniczkę.
- Biba grała w drużynie UMMC Jekaterynburg, który prowadziłem. Pracowaliśmy razem przez trzy lata. Była super zawodniczką, niezwykle ważną w tamtym zespole. Bardzo dobrze się znamy. Któregoś dnia zadzwoniła z propozycją, żebym przyjechał pracować do Gdyni. Mam nadzieję, że zrobimy tu coś interesującego - zauważył.
Vetra to legenda łotewskiej koszykówki. Reprezentując Związek Radziecki zdobył brązowy medal mistrzostw Europy (1989) i wicemistrzostwo świata (1990). Gdy tylko otworzyła się taka możliwość, został pierwszym koszykarzem z Łotwy, który wystąpił w lidze NBA. Długo przed swoimi rodakami Andrisem Biedrinsem czy robiącym obecnie furorę w amerykańskiej lidze Kristapsem Porzingisem.
- To było wiele lat temu. Z pewnością był to dla mnie bardzo interesujący okres. Realia były inne niż dzisiaj. Wtedy byłem jednym z pierwszych dziesięciu Europejczyków, jacy trafili do NBA. Trudno było się tam zadomowić. Teraz każdy klub tej ligi chce gracza ze Starego Kontynentu, a ci łatwo się adaptują do amerykańskiej koszykówki. Tak czy inaczej to był dla mnie ważny okres, wielki krok w życiu - podkreślił.
W sezonie 1992/93 w barwach "Leśnych Wilków" rozegrał 13 spotkań. Na parkiecie przebywał zwykle krótko, niespełna siedem minut w meczu, ale w ligowych statystykach zapisał się 100-procentową skutecznością rzutów za trzy punkty. Trafił wszystkie trzy takie próby. Za najlepszych koszykarzy uważa członków amerykańskiego "Dream Teamu".
- Grałem w NBA w okresie, gdy po parkietach biegał Michael Jordan. On i jego koledzy z Dream Teamu zadziwili wcześniej świat na igrzyskach w Barcelonie. Dla mnie to byli i są najlepsi koszykarze. Jeśli mnie pan dzisiaj o to spyta, niezmiennie wskażę właśnie na tę grupę - przyznał.
W ekipie z Minnesoty jego bliskim kolegą był australijski środkowy Luc Longley, potem trzykrotny mistrz NBA z Chicago Bulls.
- Był to także pierwszy rok występów w NBA Christiana Laettnera, wybranego z pierwszym numerem draftu członka Dream Teamu. Nie był to może sezon bogaty w sukcesy, ale dla mnie bardzo interesujący. Przez pewien czas utrzymywałem kontakty z niektórymi kolegami. Teraz już nie. Pamiętam, że Luc zaprosił mnie na swoje wesele, ale nie zdecydowałem się na podróż do Australii - przypomniał Vetra, który po powrocie do Europy grał m.in. w CSKA Moskwa, zdobywając czterokrotnie mistrzostwo Rosji, a jako trener prowadził kobiece zespoły CSKA, UMMC Jekaterynburg czy Dynama Kursk.
Komentarze