"Kiedyś tylko cudem nikt nie zginął pod Wielką Krokwią. Dziś jest bezpiecznie"

Zimowe
"Kiedyś tylko cudem nikt nie zginął pod Wielką Krokwią. Dziś jest bezpiecznie"
fot. PAP

Konkursy Pucharu Świata w Zakopanem będą próbą generalną przed igrzyskami w Pjongczang. Pucharowe skakanie w stolicy polskich Tatr ma długą tradycję, ale to co się tu działo, gdy wygrywał Adam Małysz, to temat na osobne opowiadanie.

- Aż się boję co się tam będzie działo – mówił mi w Oberstdorfie prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner. Zdawał sobie bowiem sprawę co się będzie działo w najbliższy weekend pod Wielką Krokwią. Tysiące ludzi przyjdzie podziękować polskim skoczkom za historyczne sukcesy w MŚ na mamucie, oczekując jednocześnie na jeszcze lepsze występy.

Pucharowe skakanie w stolicy polskich Tatr ma długą tradycję, ale to co się tu działo, gdy wygrywał Adam Małysz, to temat na osobne opowiadanie. Kto tam wtedy nie był, nie zrozumie. Sto tysięcy ludzi sunących pod Wielką Krokiew od samego rana, jak wielka armia szykująca się do ważnej bitwy. Oczywiście nie wszyscy dostali się pod skocznię, ścisk był wówczas tam ogromny, że tylko cudem nikt nie zginął.

Dziś jest bezpiecznie, nie ma takiego szaleństwa. Najbliższe konkursy obejrzy po 23 tysiące ludzi, kolejnych kilkanaście oglądać będzie bez biletów stojąc jak zwykle trochę dalej. Najważniejsza jest atmosfera, a o nią można być spokojnym.

Polscy skoczkowie po MŚ w lotach zostali jeszcze dwa dni w Oberstdorfie, by potrenować na mniejszym obiekcie. U siebie będą walczyć o zwycięstwa zarówno w rywalizacji indywidualnej, jak i drużynowej. Liderem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata jest przecież Kamil Stoch. Mistrz z Zębu ma już w tym sezonie za sobą spektakularne zwycięstwa w Turnieju Czterech Skoczni oraz srebro i brąz wywalczone na mamucie w Oberstdorfie.

W Zakopanem, na swojej skoczni  Stoch zapewne pokusi się o kolejny sukces, choć rywali będzie mieć znamienitych. Po upadku w GaPa wraca do wielkiej formy wicelider PŚ, Richard Freitag, coraz dalej skacze trzeci w klasyfikacji, drugi z Niemców Andreas Wellinger.  Zobaczymy też jak spisze się dwukrotny złoty medalista z Oberstdorfu, Norweg Daniel Andre Tande, czy będzie równie skuteczny jak na mamutach?

Na zmodernizowanej Wielkiej Krokwi lista kandydatów do sukcesów będzie z pewnością dłuższa niż ostatnio na mamutach. Myślę, że jest w tym gronie Dawid Kubacki, Austriak Stefan Kraft, ktoś ze Słoweńców. Sądziłem, że będzie nim Jernej Damjan, ale trener Goran Janus postanowił inaczej. Do Petera i Domena Prevców, oraz Anże Semenicia dołączyli Ziga Jelar i Timi Zajc, a Damjan z Tilenem Bartolem zostali w domu, by szlifować formę na igrzyska.

W sobotnim konkursie drużynowym będzie okazja do rewanżu za MŚ w lotach. Norwegowie nie będą mieć już takiej przewagi nad resztą, zobaczymy czy Słoweńcy faktycznie są tacy mocni, czy Austriacy spiszą się trochę lepiej, bo igrzyska coraz bliżej, Niemcy będą chcieli zrewanżować się Polakom.

Najważniejsza, co zrozumiałe, będzie forma naszych skoczków, to w jakim składzie przystąpią do walki. W Oberstdorfie zabrakło miejsca dla Macieja Kota, jak będzie w Zakopanem?

Jest jeszcze inny problem, ale to już bardziej na przyszłość. Bardzo słabo skaczą zawodnicy kadry „B”, a takie zawody jak te na Wielkiej Krokwi są okazją, by pokazać się w rywalizacji z najlepszymi. Sęk w tym, że brakuje kandydatów do tych występów. W tej sytuacji szansę zapewne dostaną juniorzy, którzy zaraz po zawodach w Zakopanem jadą do Szwajcarii na MŚ.

Kwalifikacje w Zakopanem już w piątek wieczorem. W sobotę konkurs drużynowy, a w niedzielę indywidualny.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie