Pjongczang 2018: Złotkowska i Czerwonka zalane łzami... "Wierzyłyśmy w sukces"

Zimowe
Pjongczang 2018: Złotkowska i Czerwonka zalane łzami... "Wierzyłyśmy w sukces"
fot. PAP

Polskie panczenistki nie awansowały do półfinału olimpijskich zawodów drużynowych w Pjongczangu. Najciężej zniosły to Luiza Złotkowska i Natalia Czerwonka, które o swoim ćwierćfinale opowiadały zalane łzami.

Polskie łyżwiarki szybkie zdobywały medale w tej konkurencji na dwóch poprzednich olimpiadach; wywalczyły brąz w Vancouver (2010 rok) i srebro w Soczi (2014).

 

Biało-czerwone rywalizowały w poniedziałek z Amerykankami. Zgodnie z obowiązującym regulaminem, do "czwórki" kwalifikowali się nie zwycięzcy pojedynków, ale cztery z ośmiu zespołów z najlepszymi rezultatami. Polki w tym gronie osiągnęły zdecydowanie najsłabszy wynik (3.04,80) i było to dla nich szokiem.

 

"W sobotę przejechałyśmy bieg drużynowy na treningu w czasie poniżej trzech minut. Nie musiałyśmy więc zrobić dziś niczego kosmicznego. Miałyśmy po prostu przejechać tak, jak na treningu. Nie był to jednak dzień naszej drużyny" - powiedziała Złotkowska.

 

"Wierzyłyśmy w sukces. Na pierwszym Pucharze Świata w listopadzie mówiłam, że wynik poniżej trzech minut da tutaj medal. To jest prosty sport. Cały czas w kółko, nic się nie zmienia. Broni nie składam, nie mówię ostatniego słowa. Wierzę, że ktoś nade mną czuwa, bo nie jeżdżę na wózku inwalidzkim tylko na łyżwach, po to żeby jeszcze osiągnąć sukces. Boli mnie po prostu bardzo, że to nie nastąpiło dziś" - dodała Czerwonka, która w sierpniu 2014 roku jadąc na rowerze zderzyła się z ciągnikiem i doznała urazu kręgosłupa.

 

Na ostatnim okrążeniu od koleżanek zaczęła odstawać Katarzyna Bachleda-Curuś. Ona do całej sytuacji podeszła spokojniej.

 

"Po prostu bieg nie wyszedł. Pierwszy raz się rozpadłyśmy. Naszą największą siłą było to, że się nie rozpadałyśmy, ale dziś się to przydarzyło. Nie ma winy w przygotowaniach, skoro przedwczoraj na treningu osiągnęłyśmy odpowiedni rezultat. Popełniłam błąd na zmianie i to mnie wybiło z rytmu. Każda z nas była przygotowana optymalnie i zostawiła serce na torze" - oceniła 38-letnia zawodniczka.

 

W środę o medale rywalizować będą reprezentacje Holandii - 2.55,61 (rekord olimpijski), Japonii - 2.56,09, Kanady - 2.59,02 i USA - 2.59,75. "Pomarańczowe" spotkają się z drużyną Stanów Zjednoczonych, a Japonki z Kanadyjkami. O piąte miejsce (finał C) w zawodach Chinki powalczą z Niemkami, a o siódmą pozycję (finał D) Polki z Koreankami.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie