Dramat Golloba trwa. Terapia w Chinach okazała się farsą
Wylot Tomasza Golloba do Chin miał okazać się przełomowy w leczeniu żużlowca, który w ubiegłym roku doznał poważnego urazu kręgosłupa i stracił czucie od pasa w dół. Zamiast tego, terapia skończyła się pogorszeniem stanu zdrowia Indywidualnego Mistrza Świata z 2010 roku, który postanowił przerwać leczenie w chińskiej klinice akupunktury i wrócić do kraju.
Gollob przebywał w Azji od końca stycznia. Tamtejsi specjaliści mieli pomóc naszemu zawodnikowi przede wszystkim w pozbyciu się bólów spastycznych i wpłynąć pozytywnie na funkcjonowanie czynności fizjologicznych. - Tomek miał być już w Polsce kilka dni wcześniej, ale coś nie zagrało komunikacyjnie. Dlaczego wraca? Tomek miał duże oczekiwania, że bóle spastyczne ustąpią. Z uwagi, że to nie nastąpiło zdecydował, że wraca do Polski – mówi na łamach Przeglądu Sportowego przyjaciel Golloba, Władysław Komarnicki.
Bóle spastyczne nie tylko nie ustąpiły, ale jeszcze bardziej nasiliły się po terapii w Chinach. Gollob, dla którego sama podróż do Azji była niewyobrażalnym wysiłkiem i cierpieniem, doznał jeszcze większych dolegliwości, które będą musiały zostać uśmierzone przez polskich lekarzy. Metoda akupunktury zawiodła.
Bydgoszczanin porusza się na wózku inwalidzkim, ale jego największym problemem są wspomniane bóle. Terapia w Chinach nie pomogła, toteż najbardziej utytułowany polski żużlowiec postanowił wrócić do Polski, gdzie będzie kontynuował leczenie pod okiem polskich specjalistów.
Walka o powrót do zdrowia mistrza świata z 2010 roku trwa już blisko rok. W kwietniu 2017 roku uległ wypadkowi podczas treningu na crossie.
Komentarze