Kowalski: Powołanie Romanczuka wzięło się z... biedy

Piłka nożna
Kowalski: Powołanie Romanczuka wzięło się z... biedy
fot. Cyfrasport

Adam Nawałka ma poważne problemy kadrowe. Świadczy o tym powołanie do kadry na najbliższe mecze towarzyskie dla Tarasa Wiktorowicza Romanczuka. Ukrainiec, który niedawno dostał polskie obywatelstwo, jest wyróżniającym się defensywnym pomocnikiem w polskiej ekstraklasie, ale chyba nikt nie przypuszczał, że będzie pełnił rolę naszego koła ratunkowego przed mistrzostwami świata.

Myśląc globalnie wolałbym, aby na mistrzostwa świata zabrać jakiegoś zawodnika na tę pozycję wykreowanego przez polski system szkolenia, np. kogoś z kadry młodzieżowej (Żurkowski?). Ale skoro takiego nie ma to trudno się dziwić selekcjonerowi, że bierze tych, których po prostu może. Romanczuk odnalazł polskie korzenie, dostał paszport i absolutnie nikt mu nie może odmawiać prawa do reprezentowania kraju. Zanim trafił do trzecioligowej Legionovii, a później Jagiellonii grał w regionalnej lidze ukraińskiej i uprawiał futsal. Jak sam twierdzi, na Ukrainie do dziś nikt go nie zna i nawet nie otarł się o reprezentację naszych wschodnich sąsiadów, która w rankingu FIFA zajmuje 36. miejsce. Sięgnęła zatem po niego kadra, która jest sklasyfikowana o trzydzieści miejsc wyżej. Co też jest jednym z pięknych paradoksów piłki nożnej.

Bardziej istotne jest jednak to, że powołanie Romanczuka nie jest wynikiem jakieś fanaberii selekcjonera czy też zwykłym eksperymentem w towarzyskich grach, ale... wyjątkowego ubóstwa na tej pozycji. Teoretycznie tzw. szóstka zarezerwowana jest dla Grzegorza Krychowiaka. Tyle, że wciąż znajduje się on na ostrym zakręcie swojej kariery i jest cieniem siebie z czasów andaluzyjskich, kiedy grał w Sevilli. To pewnie automatycznie nie oznacza, że którykolwiek z powołanych jest od niego lepszy. Ale szukać jednak trzeba.

Adam Nawałka doskonale zdaje sobie sprawę, że naszą piętą achillesowa jest ostra walka w powietrzu. Wystarczy przypomnieć sobie przegrany mecz eliminacyjny z Danią żeby wiedzieć jakich zawodników nam potrzeba. Zwłaszcza na pierwszy mecz z Senegalem. Agresywnych, silnych, dobrych w odbiorze, walczących skutecznie o górne piłki, pewnych siebie harpaganów.

Co by nie mówić jak na warunki polskiej ligi Romanczuk absolutnie spełnia te kryteria. A czy to jest „international level” to się pewnie przekonamy po tych zbliżających się sparingach. Owszem, defensywnym pomocnikiem jest także powołany Jacek Góralski (rezerwowy bułgarskiego Łudogorca), Karol Linetty czy Krzysztof Mączyński, ale choćby z racji postury wszystkich tych kryteriów nie są w stanie spełnić. Forma Krychowiaka budzi wątpliwości i Nawałka musiał się zacząć intensywnie rozglądać. Choć nie można wykluczyć, że Romanczuk to będzie tylko jego zmiennik (zamiennik?). Być może w jakimś spotkaniu zagrają też obok siebie.

PS. Parę miesięcy temu na tych łamach przypuszczałem, że bliskość mundial wymusi jakąś niespodziankę personalną, czyli uda się wygrzebać jakiegoś zagranicznego asa, któremu będzie można wręczyć paszport i zabrać na imprezę. Wzorem Engela, Beenhakkera czy Smudy. Nie miałem oczywiście na myśli Romanczuka, ale jakiegoś zawodnika bardziej spektakularnego. Być może jeszcze nic straconego...

Cezary Kowalski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie