CF: O początkach Brzęczka
- Był bardzo inteligentnym chłopakiem. Kochał sport, tak jak każdy z rodziny Brzęczków. Dobrze się uczył. Nie był może prymusem, ale uczył się bardzo dobrze. Na pewno byłoby lepiej gdyby nie piłka, która zabierała mu mnóstwo czasu - mówi o Jerzym Brzęczku Małgorzata Zatyka, wieloletnia dyrektor szkoły w Truskolasach. Początki selekcjonera reprezentacji Polski zbadał Szymon Zaworski.
Truskolasy. Niewielka miejscowość w województwie Śląskim, około 23 kilometrów od Częstochowy. To właśnie tam piłkę kopać uczył się Jerzy Brzęczek. Jego pierwszym klubem była miejscowa Olimpia.
- Był bardzo inteligentnym chłopakiem. Kochał sport, tak jak każdy z rodziny Brzęczków. Dobrze się uczył. Nie był może prymusem, ale uczył się bardzo dobrze. Na pewno byłoby lepiej gdyby nie piłka, która zabierała mu mnóstwo czasu. Nigdy nie było z nim żadnych problemów. Więcej o gorszych rzeczach można by powiedzieć na temat Kuby Błaszczykowskiego. On nam tu niejedno okno wybił i po piorunochronie się wspinał na dach - wspomina Małgorzata Zatyka, wieloletnia dyrektor szkoły w Truskolasach. I dodaje - jesteśmy jedyną szkołą w Polsce, która wychowała dwóch kapitanów reprezentacji Polski, a teraz reprezentanta i selekcjonera.
- Kiedyś były tu słynne mecze pomiędzy górną i dolną częścią miejscowości. Nastoletni Jurek wielokrotnie był do nich "dobierany", bo stał przy linii i krzyczał do starszych kolegów "dobierz, dobierz". Prawdziwe talenty nie przychodzą ze szkółek piłkarskich, ale właśnie z takich boisk, małych miejscowości. Ci ludzie mają już charakter - mówi Stanisław Wrzesiński, znajomy selekcjonera.
W Rakowie Częstochowa zaczął trenować w wieku 11 lat. Dojeżdżał z Truskolasów. Trafił tam, bo chciał rozwijać talent i spełniać swoje marzenia.
- Kiedy Jurek do nas przyszedł, był drobnym, filigranowym chłopcem. Na boisku wiedział, co zrobić piłką przy nodze. Z nią nie wyglądał już na małego. Jurek lekcje odrabiał w PKS-ie. Jego mama załatwiła z kierowcą, że jeśli się spóźni, ten na niego kilka minut poczeka. Myślę, że ten pan ma dzisiaj satysfakcję, że dołożył cegiełkę do jego rozwoju - mówi Krzysztof Kołaczyk, były prezes Rakowa.
Z Częstochowy, w wieku 17 lat, ruszył na podbój piłkarskiego świata. W Rakowie stawiał swoje pierwsze trenerskie kroki, ale chciał wyruszyć dalej. Jego droga wiedzie przez Gdańsk, Katowice, Płock. Następna stacja - selekcjoner reprezentacji Polski. I kto wie, może już niebawem narodzą się Orły Brzęczka?
Komentarze