Hokejowa LM: Porażka GKS Tychy w pierwszy meczu
Hokeiści GKS Tychy przegrali u siebie 3:5 z IFK Helsinki w meczu inauguracyjnej kolejki turnieju fazy grupowej Ligi Mistrzów. Tyszanie w tym sezonie po raz pierwszy występują w tych rozgrywkach.
Tyszanie w piątek pokazali się z bardzo dobrej strony. Co prawda Finowie mieli przewagę, ale po dwóch tercjach było 3:3.
GKS bardzo dobrze rozpoczął spotkanie. Grając uważnie w obronie, w piątej minucie zdobył gola. Pod koniec tercji widać było jak dużo zdrowia kosztuje tyszan rywalizacja z IFK. Kilka razy wybijali krążek niemal na oślep ze swojej tercji. Ostatecznie hokeiści schodzili do szatni przy wyniku 1:1.
W pierwszej tercji zawodnicy z Górnego Śląska bardzo pilnowali się, aby nie "złapać" kary. Udało to im się zrealizować, ale nie powtórzyli tego w następnej odsłonie. W 25. minucie na ławkę kar powędrował Mateusz Gościński. Gdy już miał ją opuszczać John Murray przepuścił do siatki strzał Ryana O'Connora.
Po chwili podwójna kara (2+2 minuty) została nałożona na strzelca pierwszej bramki dla IFK. GKS wykorzystał grę w przewadze i wyszedł na prowadzenie. Finowie jeszcze przed druga przerwę doprowadzili do remisu.
W trzeciej tercji Finowie zdecydowanie przeważali i po bardzo ładnych akcjach zdobyli dwa gole. W niedzielę tyszanie, także na swoim lodowisku zagrają ze szwedzkim Skelleftea AIK, za tydzień zmierzą się z tymi rywalami na wyjazdach w Szwecji i Finlandii. W poprzednich dwóch edycjach LM Polskę reprezentowała Comarch Cracovia Kraków. W obu przypadkach zajęła ostatnie miejsce w grupie, nie zdobyła żadnego punktu.
Po meczu powiedzieli:
Andriej Gusow (trener GKS): "Rozegraliśmy dobry mecz, szczególnie jeśli chodzi o wypełnianie założeń taktycznych. W sumie jestem zadowolony z tego, jak moi zawodnicy pracowali. Były dwie wyrównane tercje. Oczywiście hokeiści z Finlandii są lepiej przygotowani technicznie, mają wyższe umiejętności. Jednak my nie pozwalaliśmy im stwarzać za dużo groźnych sytuacji. Jazda z krążkiem przy naszej bramce to jeszcze nie jest groźna sytuacja. Jednak w trzeciej tercji nie wytrzymaliśmy, nie pracowaliśmy tak jak powinniśmy. Do tego doszły głupie indywidualne błędy".
Filip Komorski (napastnik GKS): "Nie taki diabeł straszny jak go malują. Spodziewaliśmy się ciężkiego meczu. Był taki, ale jak się okazało da się walczyć z tym rywalem, można mu strzelać bramki. Naprawdę, mecz był wyrównany. Wydaje mi się, że proste błędy przesądziły o naszej porażce. Siłowo, kondycyjnie nie odstawaliśmy od rywala, a moim zdaniem serce do gry mieliśmy większe niż on. Mamy siły na niedzielę, na kolejne spotkanie. To jest Liga Mistrzów, dla nas coś nowego”.
GKS Tychy – IFK Helsinki 3:5 (1:1, 2:2, 0:2)
Bramki: 1:0 Tomas Sykora (5), 1:1 Johan Motin (19), 1:2 Ryan O'Connor (27), 2:2 Filip Komorski (30), 3:2 Michael Cichy (32), 3:3 Markus Kankaanpera (33), 3:4 Johan Motiw (44), 3:5 Lucas Lessio (53).
Kary: GKS – 8; IFK – 8 minut. Widzów: 2 018.
Komentarze