Formuła 1: Burmistrz Miami przeciwny wyścigowi Grand Prix
Burmistrz Miami na Florydzie Carlos Gimenez odwołał "podróż studyjną" przedstawicieli administracji hrabstwa do Singapuru, gdzie mieli się oni zapoznać z przebiegiem przygotowań do wyścigu Formuły 1, który odbędzie się tam 16 września.
Koszt wyjazdu m.in. szefów policji i straży pożarnej oraz przedstawicieli komitetu lobbującego za zorganizowaniem wyścigu F1 na ulicznym torze w Miami oszacowano na 18 tysięcy dolarów. Gimenez przyznał, że miasto nie widzi potrzeby ponoszenia takich wydatków, gdyż wyścig F1, który jest nadal tylko w sferze planów, to inicjatywa prywatnej grupy fanów.
Pierwsze projekty zorganizowania w 2019 roku wyścigu F1 w Miami pojawiły się już prawie dwa lata temu, ale negocjacje w tej sprawie nie zakończyły się sukcesem. Według nieoficjalnych informacji powodem były zbyt wysokie stawki, jakie za prawo organizacji wyścigu żądała firma Liberty Media, zarządzająca prawami do F1.
Ostatecznie rozmowy zakończono w drugiej połowie lipca 2018, choć jak zapewnił dyrektor zarządzający ds. komercyjnych F1 w Liberty Media Sean Bratches, zostały tylko przełożone na późniejszy termin.
"Mimo że chcielibyśmy, by wyścig w Miami był w kalendarzu na 2019 rok, to jednak pojawiło się wiele kwestii spornych wymagających doprecyzowania. W tej sytuacji projekt na przyszły rok nie jest możliwy do zrealizowania" - przyznał w oświadczeniu Bratches. Jak dodał, są jednak duże szanse, żeby pierwsze zawody F1 na Florydzie odbyły się za dwa lata.
Planowany uliczny wyścig nie spotyka się - zdaniem Gimeneza - z pozytywną oceną mieszkańców miasta, którzy obawiają się wielu utrudnień, w tym nadmiernego hałasu podczas kilku tygodni przygotowań.
W tym roku w USA odbędzie się jedna z rund MŚ. Gospodarzem rywalizacji zaplanowanej na 21 października będzie Austin w Teksasie.
Według nieoficjalnych informacji, przedstawiciele Miami będą jednak obserwatorami w Singapurze, dokąd zostali zaproszeni przez Liberty Media.
Komentarze