Rosyjska prasa z satysfakcją o końcu "wojny" z WADA
Media w Rosji z satysfakcją komentują decyzję o przywróceniu przez WADA Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA). Temat gości na łamach wszystkich piątkowych gazet, ale niewiele z nich pisze o potrzebie rozwiązania w krajowym sporcie problemów z dopingiem.
Wysokonakładowa „Komsomolskaja Prawda” pisząc o „wojnie” z WADA zarzuca tej instytucji, że od jesieni 2015 roku „naciskała na Rosję na wszystkich frontach”. W czwartek władze WADA zadecydowały o „zakończeniu gnębienia rosyjskiego sportu” – pisze „KP”. Uważa także, że w WADA „byli i tacy, którzy chcieli, by zawieszony nad rosyjskim sportem młot utrzymywać wiecznie”.
„Teraz Rosja może mieć nadzieję na przywrócenie flagi jej paraolimpijczykom i lekkoatletom. Będziemy w miarę pewni, że na igrzyska olimpijskie w 2020 roku pojedzie nie nieznana "Zjednoczona drużyna", a reprezentacja Rosji” – podkreśla dziennik.
„KP” ocenia także, że nie jest pewne, że WADA wygrała „wojnę” z Rosją. Pisząc o tym, że Rosja do końca roku musi dopuścić inspektorów WADA do laboratoriów w Moskwie, gazeta dodaje: „Zobaczymy, na ile podejrzenia (WADA) są uzasadnione”.
Zdaniem dziennika „Izwiestija” decyzja o przywróceniu RUSADA akredytacji międzynarodowej „jest uznaniem ogromnej pracy w tym kierunku” wykonanej przez Rosję. Decyzja „na razie nie oznacza automatycznego przywrócenia innych organizacji sportowych do systemu międzynarodowego” – zastrzega dziennik. Wymienia tutaj m.in. Rosyjski Komitet Paraolimpijski, Rosyjską Federację Lekkoatletyczną i Związek Biathlonistów Rosji.
„Jednak władze RUSADA sądzą, że przywrócenie praw tej organizacji stanie się katalizatorem analogicznych procesów w stosunku do pozostałych instytucji sportowych” – dodają „Izwiestija”, które o decyzji WADA informują na pierwszej stronie w piątkowym wydaniu. Wicedyrektorka RUSADA Margarita Pachnockaja powiedziała „Izwiestijom”, że decyzja WADA jest „znaczącym krokiem naprzód dla całego rosyjskiego sportu”.
„Izwiestija” zauważają także, że decyzję WADA poprzedził list, pod którym podpisał się minister sportu Rosji Paweł Kołobkow i który zawierał „częściowe przyznanie, iż ze strony pracowników rosyjskich organizacji sportowych, w tym samego ministerstwa, doszło do naruszeń norm antydopingowych”. „20 września położono kres niemal trzyletniej izolacji głównej agencji antydopingowej naszego kraju” – podkreśla gazeta.
Jeden z głównych dzienników moskiewskich „Kommiersant” zwraca uwagę, że „przywrócenie pełnowartościowej działalności WADA pozwoli na zamknięcie rozdziału w historii rosyjskiego kryzysu dopingowego”. Ale też ostrzega, że na razie „jest zbyt wcześnie, by w historii z rosyjskim dopingiem stawiać kropkę”, bowiem decyzję WADA „nie wszyscy przyjęli z entuzjazmem”.
Przypominając o toczących się w ostatnich tygodniach dyskusjach pomiędzy WADA i rosyjskimi urzędnikami sportowymi dziennik „Moskowskij Komsomolec” pisze: „nie wiemy, o czym była mowa podczas tych dyskusji i dlaczego nasze władze sportowe w rezultacie zgodziły się na zaproponowany kompromis. Ale cieszymy się niezmiernie, że do tego doszło”.
Gazeta zaznacza, że „gdyby RUSADA nie została przywrócona (w swoich prawach), to Rosja znalazłaby się poza światowym sportem", nie mogłaby organizować mistrzostw świata ani igrzysk olimpijskich. Byłoby to dla niej wielką stratą gospodarczą i prestiżową.
Za jeszcze ważniejszy problem dziennik uznaje to, że „bez pełnowartościowego laboratorium antydopingowego w krajowym sporcie doping rozkwitłby na całego”. „MK” wskazuje, że „ugór” pod tym względem panuje na rozgrywkach młodzieżowych i szczebla regionalnego. „Czysty sport jest bardziej perspektywiczny”, a nie stosujący dopingu sportowcy juniorzy „są potrzebni przede wszystkim nam, a nie Zachodowi” – podkreśla "MK".
„Zdajemy sobie sprawę, że moskiewskie laboratorium antydopingowe na pewno kryje tajemnice. Jeśli teraz wyjdzie na jaw coś nieprzyjemnego, to będzie to przykre. Ale lepiej, by je ujawniono” – apeluje „Moskowskij Komsomolec”.
RUSADA straciła akredytację światowych władz antydopingowych w 2015 roku w związku ze skandalem, w który uwikłanych było ok. tysiąca sportowców, a także trenerzy, działacze i funkcjonariusze państwowi w Rosji.
Afera wybuchła w grudniu 2014 roku, gdy niemiecka stacja telewizyjna ARD wyemitowała dokument "Tajemnice dopingu - Jak Rosja produkuje swoich zwycięzców". Ukazano w nim praktyki tuszowania oraz manipulowania wynikami testów antydopingowych, w które zaangażowane miały być władze państwa, a nawet kierownictwo Międzynarodowego Stowarzyszenia Federacji Lekkoatletycznych (IAAF).
MKOl pod koniec roku postanowił dożywotnio wykluczyć 43 rosyjskich sportowców z igrzysk olimpijskich i odebrał im zdobyte w Soczi medale. Jednakże Międzynarodowy Trybunał ds. Sportu (CAS) mający siedzibę w Lozannie anulował kary wymierzone 28 rosyjskim sportowcom z powodu braku dowodów, co pozwoliło Rosji odzyskać dziewięć z trzynastu utraconych medali.
Ostatecznie w czwartek decyzją WADA Rosyjska Agencja Antydopingowa (RUSADA) została uznana za zgodną ze światowymi standardami. Postawiono jednak kilka warunków. Między innymi RUSADA otrzymała termin, przed upływem którego WADA musi otrzymać pełen dostęp do moskiewskiego laboratorium, jego zasobów, danych i próbek.
Komentarze