Serie A: Inter zatrzymany w Bergamo, Sampdoria rozbita w Rzymie
Po siedmiu kolejnych zwycięstwach piłkarze Interu Mediolan doznali porażki w rozgrywkach włoskiej ekstraklasy. W niedzielę ulegli w Bergamo Atalancie 1:4. To ich pierwsza ligowa porażka od 15 września.
Ukoronowaniem sporego sukcesu i czwartego z rzędu zwycięstwa gospodarzy, w kadrze których zabrakło Arkadiusza Recy, był "filmowy" gol kapitana Alejandro Gomeza już w doliczonym przez arbitra czasie gry.
Miejscowi szybko objęli prowadzenie, ale krótko po przerwie z rzutu karnego wyrównał Mauro Icardi. To siódme trafienie Argentyńczyka w tym sezonie. Później dwukrotnie po niemal identycznie rozegranych rzutach wolnych bramkarza Interu Samira Handanovica głową pokonali Gianluca Mancini i Albańczyk Berat Djimsiti. Wcześniej jednak Słoweniec popisał się kilkoma świetnymi interwencjami i ratował swoją drużynę z dużych opresji.
"Wygraliśmy ze świetnym zespołem, a styl, w jakim tego dokonaliśmy, mam nadzieję, że okaże się dla nas trampoliną do kolejnych sukcesów" - przyznał trener zespołu z Bergamo Gian Piero Gasperini, który kilka lat temu pracował też w Interze.
Obecny opiekun "Nerroazzurich" Luciano Spalletti narzekał, że jego piłkarzom długimi fragmentami brakowało koncentracji. "Poza tym zostawialiśmy naszym przeciwnikom zbyt dużo swobody i oni mogli robić z piłką, co chcieli. Wynik musimy zaakceptować, ale mam nadzieję, że wyciągniemy z tego spotkania odpowiednie wnioski i już taki występ nam się nie przydarzy" - powiedział.
Inter po porażce pozostał na trzeciej pozycji, ale traci trzy punkty do Napoli oraz już sześć do prowadzącego i broniącego tytułu Jventusu. Turyńczycy wieczorem na San Siro zmierzą się z Milanem.
Napoli w 12. kolejce pokonało na wyjeździe Genoę 2:1. Napastnik gospodarzy Krzysztof Piątek grał cały mecz, a w ekipie gości Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński zostali zmienieni już po pierwszej połowie.
Genoa niespodziewanie prowadziła do przerwy po golu Iworyjczyka Christian Kouame. Świetną okazję miał w tej części gry Milik, ale górą był golkiper rywali. Szansę miał również Zieliński. Obaj nie wyszli już na drugą połowę, a trener Carlo Ancelotti większe pretensje miał do Zielińskiego, gdyż to od jego straty rozpoczęła się akcja, która przyniosła miejscowym gola. W 62. minucie wyrównał Hiszpan Fabian Ruiz, który zmienił pomocnika biało-czerwonych, a w 86. minucie samobójcze trafienie zaliczył Davide Biraschi.
Z powodu ulewy spotkanie zostało przerwane po niespełna godzinie i wznowione po około kwadransie. Do końca zawodnicy musieli jednak biegać na grząskiej murawie, a piłka często zatrzymywała się w wodzie.
"Jestem dumny z moich piłkarzy, którzy pokonali katastrofalne warunki i do ostatniej minuty walczyli o zwycięstwo. Brawo!" - napisał na Twitterze Ancelotti, którego zabrakło na tradycyjnej pomeczowej konferencji prasowej. Zastąpił go będący w sztabie trenerskim jego... syn Davide.
"Coach potrzebował dokonać rotacji, jak to robi ze składem na boisku" - żartował Ancelotti junior.
Piątek w piątym meczu z rzędu nie zdobył bramki, ale z dorobkiem dziewięciu goli wciąż jest liderem klasyfikacji strzelców.
W meczu SPAL Ferrara - Cagliari (2:2) całe spotkanie w ekipie gospodarzy rozegrał Thiago Cionek, powołany - podobnie jak Piątek, Milik i Zieliński - na najbliższe mecze reprezentacji Polski (towarzyski z Czechami 15 listopada i w ramach Ligi Narodów z Portugalią pięć dni później).
Po trzech występach bez zwycięstwa komplet punktów zdobyła w niedzielę Roma, która pokonała 4:1 Sampdorię Genua. W drużynie gości pełne 90 minut rozegrali Bartosz Bereszyński i Karol Linetty, który został ukarany żółtą kartką, a Dawid Kownacki pojawił się na murawie na ostatnie 10 minut.
Gospodarze prowadzili już 3:0, kiedy honorowego gola dla przyjezdnych zdobył pozyskany latem z... Romy Gregoire Defrel (szóste trafienie w sezonie). Już w doliczonym przez sędziego czasie gry drugą bramkę tego popołudnia uzyskał Stephan El Shaarawy i ustalił wynik.
To trzecia z rzędu porażka Sampdorii; w każdym z tych meczów straciła ona co najmniej trzy gole. Z 15 pkt genueńczycy zajmują 12. pozycję. Roma ma cztery więcej i jest szósta.
Na pierwszą wygraną w sezonie wciąż czekają piłkarze Chievo Werona. W 12. kolejce Mariusz Stępiński, który rozegrał cały mecz, i jego koledzy zremisowali 2:2 z Bologną, której bramki strzegł Łukasz Skorupski. Pawła Jaroszyńskiego zabrakło w kadrze gospodarzy.
Chievo plasuje się na końcu ligowej stawki, ale dzięki trzeciemu remisowi nie ma już ujemnego bilansu. Wcześniej federacja ukarała ten klub odjęciem trzech punktów za nieprawidłowości finansowe.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze