MotoGP Walencji: Transmisja na Polsatsport.pl i w Polsacie Sport Extra
Jeszcze nie tak dawno zaczynaliśmy przygodę z sezonem 2018. Wtedy wszystkie karty były na stole i nikt nie był pewien jak zostaną rozdane. Gdy do ostatniego wyścigu w tym roku pozostają zaledwie godziny, wszystkie karty zostały odsłonięte, ale czy rzeczywiście wszystko wiemy? Marc Marquez, już w Japonii, przypieczętował swój tytuł numer siedem. Dwa tygodnie temu, zarówno Francesco Bagnaia w klasie Moto2, jak i Jorge Martin w Moto3, spełnili swoje marzenia, stając na szczycie świata.
Pozostaje zatem ostatnie spotkanie w tym roku, spotkanie na wyjątkowym obiekcie, który dla wielu jest przekleństwem, a dla innych zbawieniem. W roku 2006 to tutaj rozegrał się dramat Valentino Rossiego, to tutaj w 2015 roku spełnił swoje marzenia Jorge Lorenzo, czy w ubiegłym roku po fantastycznej walce, na szczycie MotoGP stanął Marc Marquez. Tor Ricardo Tormo wielokrotnie bym świadkiem dramatów i radości.
Tegoroczne zmagania w Grand Prix Walencji będą miały inny smak. Nie zadecydują o tytułach, ale dadzą początek wielu nowym historiom. Najważniejszą jest koniec kariery Daniego Pedrosy. Od osiemnastu sezonów cieszył nas swą walką z potworem, jakim jest motocykl MotoGP i mimo trzech tytułów w klasach 125 i 250, nigdy nie postawił "kropki nad i" w klasie królewskiej. 153 podia i 54 zwycięstwa pokazują jak doskonałym zawodnikiem był filigranowy Dani. Podczas dzisiejszej konferencji prasowej, Valentino Rossi przyznał, że w sezonie 2006, kiedy Pedrosa wsiadł na motocykl MotoGP, wszyscy byli przerażeni jego tempem i konkurencyjnością od samego początku.
Niestety cięższa maszyna, ogromna moc w zestawieniu z mikroskopijnymi wymiarami Hiszpana, pozostawiła na jego ciele wiele śladów. Trapiony kontuzjami, mimo fantastycznej prędkości, nie był w stanie wywalczyć tytułu w MotoGP. Można rzec, co by było gdyby, ale szkoda, że nie zobaczymy Pedrosy w kombinezonie Repsol Honda, potrafiącego perfekcyjnie realizować strategię w wyścigu i bezbłędnie pokonywać kolejne zakręty. Takie życie. Jedni go uwielbiają, inni twierdzą, że nic nie osiągnął … czy rzeczywiście?
Grand Prix Walencji będzie też początkiem, marszu czterech zawodników z Moto2, po laury w klasie królewskiej. Nie mogę się doczekać walki o tytuł debiutanta w sezonie 2019. Bagnaia, Oliveira, Mir i Quartararo są niezwykle szybcy. Czy będą zawodnikami na miarę Zarco, czy niedocenianego w momencie awansu do MotoGP, Jonasa Folgera. O tym przekonamy się już we wtorek, kiedy to na obiekcie pod Walencją, rozpoczną się posezonowe testy.
Nie zobaczymy w nich niestety debiutanta z sezonu 2008, najmłodszego zwycięzcy wyścigu w klasie 125, Scotta Reddinga. Ostatnie, ciężkie sezony i złe wybory ścieżki kariery, spowodowały, że Brytyjczyk żegna się z paddockiem MotoGP. W przyszłym roku będziemy go oglądać w brytyjskich Superbikach, gdzie zastąpi Shakey Byrna. Szkoda ogromnego talentu Anglika, pracy, którą wkładał w przygotowania, szalonego humoru i kolorytu, którego brakuje na paddocku.
Zrobiło się nostalgicznie, ale zwykle takie są ostatnie spotkania sezonu. Radość, przeplata się ze smutkiem, że trzeba będzie czekać kolejne 6 miesięcy na powrót na tory, na walkę o tytuł. Dlatego nie możecie przegapić treningów, kwalifikacji i wyścigów z toru Ricardo Tormo, choć pogoda zdaje się nie mieć litości dla zawodników w tym roku.
Wszystkie sesje treningowe, kwalifikacje i wyścigi na Polsatsport.pl i IPLI. Treningi oraz wyścigi na sportowych antenach Polsatu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze