Sobiech: Służy nam rywalizacja w ataku
W ostatnim w tym roku meczu ekstraklasy Lechia pokonała w Gdańsku 4:0 Górnika Zabrze, odnosząc najwyższe zwycięstwo w rundzie jesiennej. „Chcieliśmy efektownie podsumować udaną dla nas rundę, w której zdobyliśmy 42 punkty” – przyznał piłkarz lidera Artur Sobiech.
Lechia odniosła w sobotę 12. zwycięstwo w tym sezonie i także pod tym względem nie ma sobie równych w ekstraklasie. W spotkaniu z Górnikiem biało-zieloni zanotowali swoją najwyższą wygraną. - Był to ostatni mecz w tym roku i chcieliśmy w efektowny sposób podsumować udaną dla nas rundę. Zdobyliśmy w niej 42 punkty, co nie było dziełem przypadku. W spotkaniu z Górnikiem dominowaliśmy, dobrze radziliśmy sobie w defensywie, a nasze akcje w ataku mogły się podobać. Całą jesień graliśmy stabilnie, a dzisiaj postawiliśmy kropkę nad i. Była też w nas sportowa złość, bo w dwóch ostatnich ligowych meczach nie zdobyliśmy bramki – stwierdził Sobiech.
Poza tym podopieczni trenera Piotra Stokowca są jedynym zespołem, który nie poniósł w tym sezonie porażki na własnym stadionie - w 10 potyczkach zanotowali siedem zwycięstw oraz trzy remisy. - Koncentrujemy się na każdym spotkaniu. Najważniejszy jest najbliższy mecz i to jest najlepsze podejście, bo będziemy zimować na pierwszym miejscu. Teraz jest czas na odpoczynek i od nowego roku pracujemy dalej – dodał.
W meczu z Górnikiem 28-letni napastnik pojawił się w wyjściowym składzie i zdobył pierwszą bramkę. Na tego gola Sobiech czekał dokładnie trzy miesiące, bo 22 września w zremisowanym 3:3 na własnym stadionie spotkaniu z Zagłębiem Lubin trzy razy trafił do siatki. - Każdy kto dostaje szansę od pierwszej minuty stara się ją wykorzystać. Służy nam też rywalizacja w ataku. Zawsze powtarzam, że nie ma znaczenia kto zdobywa bramki, bo najważniejsze jest dobro drużyny i trzy punkty w danym meczu. Poza tym trener bardzo dobrze rotuje składem, czego mieliśmy także przykład w spotkaniu z Górnikiem – zauważył.
Napastnik lidera nie tylko otworzył wynik mecze, ale zanotował również asystę przy drugim golu Filipa Mladenovica. - Fajnie rozprowadziliśmy kontrę. Dostałem dobrą piłkę za plecy, widziałem, że "Mladzia" jest sam, zagrałem mu, a on tak skończył, że też mógł pokazać cieszynkę, bo jego żona jest w ciąży – wyjaśnił.
Efektowne zwycięstwo gospodarzy obejrzała z trybun także małżonka Sobiecha, Bogna - na co dzień piłkarka ręczna HSG Bensheim/Auerbach. - Cieszę się, że żona mogła zobaczyć dobry mecz w naszym wykonaniu. Teraz czekają nas święta w rodzinnej atmosferze, a później lecimy do Niemiec i to ja będę dopingował Bognę w spotkaniach Bundesligi – podsumował piłkarz Lechii.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze