Rajd Dakar. Przygoński: Jesteśmy dalej w grze, mimo smutnej przygody

Moto

"Najważniejsze, że jesteśmy dalej w grze, mimo tej smutnej przygody" - powiedział kierowca Orlen Teamu Jakub Przygoński (Mini), który miał awarię skrzyni biegów i spadł z czwartej na szóstą pozycję w najbardziej prestiżowej w Rajdzie Dakar klasyfikacji samochodów.

Niedzielny, szósty etap Przygoński zakończył na 13. miejscu, ze stratą prawie 90 minut do Francuza Sebastiena Loeba (Peugeot).

 

"Po kolei traciliśmy biegi – trzeci, czwarty, piąty, szósty, w końcu jechaliśmy tylko na drugim. Mieliśmy o tyle szczęście, że pośrodku odcinka był zorganizowany serwis, do którego dopchnęliśmy samochód, bo skrzynia w ogóle już wtedy nie działała" - stwierdził Przygoński.

 

W klasyfikacji generalnej Polak jest szósty i traci ponad dwie godziny do Katarczyka Nassera Al-Attiyaha (Toyota). Z kolei "dystans" do trzeciego Francuza Stephane'a Peterhansela (Mini) wynosi 82 minuty. Drugi jest Loeb, prawie 38 minut za liderem.

 

"Z powodu awarii ruszyliśmy dalej z bardzo dużą stratą, przez co straciliśmy trochę nadzieję i marzenie na walkę o podium. Jednak najważniejsze, że jesteśmy dalej w grze, mimo tej smutnej przygody. Zobaczymy, jak rajd będzie się dla nas układał, na pewno będziemy walczyli" – dodał polski kierowca, który po raz kolejny startuje z belgijskim pilotem Tomem Colsoulem. W ubiegłym roku polsko-belgijska załoga zajęła piąte miejsce, a przed obecną edycją rajdu celowała w podium.

 

W rywalizacji motocyklistów triumfował na 6. etapie Chilijczyk Pablo Quintanilla (Husqvarna). Maciej Giemza zajął 19. miejsce, a Adam Tomiczek był 23. W klasyfikacji generalnej prowadzi Quintanilla, Tomiczek jest 19. a Giemza 25.

 

"Za mną dobry etap, wysokie miejsce, choć trasa nie była łatwa. Szczególnie trudne technicznie były wydmy na początku dnia. Na szóstym etapie trzeba było się mocno pilnować przy szukaniu +waypointów+, by nie tracić cennego czasu, do tego miałem drobny problem z motocyklem, ale na szczęście udało się go szybko wyeliminować" - przyznał Giemza. Tomiczek ocenił: "Zwłaszcza pierwsze 80 kilometrów po miękkich wydmach dało mi w kość. Kilka razy nie udało się pod nie podjechać, musiałem zawracać, rozpędzać się i ponownie próbować, co kosztowało dużo czasu i siły. Resztę etapu przejechałem spokojnie i bez przygód. Ciężko mi było złapać rytm i tempo, ale cieszę się, że dotarłem do mety i jadę dalej. Liczę, że kolejny odcinek pójdzie mi jeszcze lepiej".

 

Na piątym miejscu ukończył niedzielny etap w kategorii quadów Kamil Wiśniewski, który stracił ponad 50 minut do zwycięzcy i lidera klasyfikacji po sześciu etapach Argentyńczyka Nicolasa Cavigliasso. W "generalce" Wiśniewski awansował na czwarte miejsce, za trójką kierowców argentyńskich.

 

Do niedzielnego etapu nie wystartowała już załoga Aron Domżała i Maciej Marton. Pomimo starań nie udało się wydobyć ich Toyoty z wąskiego kanionu, w który wjechali we mgle tuż przed końcem piątkowego etapu (sobota była dniem przerwy).

 

W poniedziałek na uczestników rywalizacji czeka pętla wokół San Juan de Marcona – ok. 60 kilometrów dojazdówki i 323 km odcinka specjalnego. Zakończenie Rajdu Dakar - w czwartek.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie