Fed Cup: Messi idolem najwyżej notowanej tenisistki!
Daria Kasatkina, najwyżej notowana tenisistka w turnieju Pucharu Federacji w Zielonej Górze, opowiedziała o słabym początku sezonu, trudnościach związanych z przejściem do seniorskiej rywalizacji i o... piłce nożnej. - Moim idolem jest Lionel Messi - zaznaczyła Rosjanka.
W czwartkowy wieczór zapewniła pani swojej drużynie punkt dający zwycięstwo w meczu z Danią, a wygrana w tym spotkaniu zagwarantowała "Sbornej" występ w sobotnim finale turnieju Grupy I Strefy Euro-Afrykańskiej. Odetchnęła pani z ulgą?
Daria Kasatkina: Według mnie kluczowe było wcześniejsze zwycięstwo Natalii Wichlancewej, bo dzięki temu na mnie spoczywała znacznie mniejsza presja. To znacząco zmienia perspektywę, gdy wychodzisz na kort, wiedząc, że twoja drużyna prowadzi 1:0, a twoja rywalka ma świadomość, że jeśli przegra, to jej zespół nie ma już szans na odwrócenie losów spotkania.
Przed rozpoczęciem turnieju w Zielonej Górze organizatorzy podkreślali, że rosyjska drużyna przyjedzie w licznym składzie i zdeterminowana, by wygrać. Po ogłoszeniu finalnych składów wszystkich ekip pani zespół był wskazywany jako główny faworyt.
Oczywiście, przyjechałyśmy z jednym celem - wygrać. Idziemy krok po kroku, ale naszym głównym celem jest powrót do Grupy Światowej.
Czwartkowe zwycięstwo w singlu nad Karen Barritzą było dla pani chyba ważne także z innego powodu. Dotychczas w tym sezonie, rozpoczętym z 10. pozycji światowego rankingu, nie wygrała pani ani jednego pojedynku... Kolejne porażki martwiły już coraz poważniej czy zachowała pani spokój?
Taka słabsza passa to nic wielkiego. Wiedziałam, że muszę przez to przejść. To dopiero początek sezonu. We wcześniejszych latach też już zaczynałam od gorszych wyników. Nie czułam więc teraz presji z tego powodu. Zdawałam sobie sprawę, że muszę kontynuować ciężką pracę, by było lepiej.
Dwa lata temu pierwszy wygrany turniej WTA, a rok później kolejny. W poprzednim sezonie we French Open i Wimbledonie dotarła pani do ćwierćfinału, co jest jej najlepszym w karierze wynikiem w Wielkim Szlemie. Jakieś konkretne cele na 2019 rok?
Nie wyznaczałam sobie takich. Chcę po prostu dobrze się spisywać i stale poprawiać swoją grę.
Podobno spośród wszystkich rodzajów kortów preferuje pani ziemne. Czy w związku z tym ulubionym turniejem wielkoszlemowym jest French Open?
Patrząc pod kątem nawierzchni, to tak. Organizacyjnie jednak wolę US Open.
Niektórzy w ostatnich latach porównywali panią pod względem stylu gry do Agnieszki Radwańskiej. Słyszałam, że ma pani inne zdanie na ten temat.
Uważam, że nie można powiedzieć, iż to ten sam styl. Są dwa elementy wspólne, ale cała reszta jest zupełnie inna.
Ma pani jakiegoś zawodnika lub tenisistkę, na którym się wzoruje? Kiedyś wspominała pani o podziwie dla Rafaela Nadala.
Nie mam idoli... Może Lionela Messiego, ale to piłkarz. W tenisie nie mam nikogo takiego.
Nieraz wspominała pani w wywiadach i w mediach społecznościowych o swoim zainteresowaniu futbolem. Czy jako mała dziewczynka miała pani dylemat, czy skupić się na tenisie, czy może jednak spróbować swoich sił w tej drugiej dyscyplinie?
Nie. Lubię grać w piłkę nożną, ale nie osiągnęłam poziomu, który pozwalałby myśleć o zawodowej karierze. Robię to tylko dla relaksu.
Podobno jest pani wielką fanką Barcelony.
Zgadza się, staram się oglądać każdy mecz. Oczywiście, nie opuszczę żadnego El Clasico, więc w środowy wieczór, tuż po meczu z Polską, pobiegłam obejrzeć spotkanie z Realem Madryt w półfinale Pucharu Hiszpanii.
Tenis też ogląda pani tak często jak mecze "Dumy Katalonii"? Niektórzy zawodnicy bowiem wolą odpocząć trochę i deklarują, że w wolnym czasie unikają śledzenia meczów innych tenisistów.
Myślę, że każdy zawodnik ogląda spotkania innych. Jeśli chcesz być potem dobrze przygotowany i wygrywać z przeciwnikami, to musisz śledzić ich mecze.
Jest pani - jak większość młodych ludzi - dość aktywna w mediach społecznościowych. Niektórzy wpadają nawet w uzależnienie od nich. Sądzi pani, że grozi jej to?
To część współczesnego świata, nie sposób obejść się bez nich - w mniejszym lub większym wymiarze. Każdy jest inny, ja jestem nimi mocno zainteresowana. Tak, sprawdzam je bardzo często. Głównie Instagram, bo teraz każdy na nim "siedzi".
17-letnia Iga Świątek rozgrywa właśnie pierwszy "dorosły" sezon w karierze. Pani jest o cztery lata starsza i przerabiała to jakiś czas temu. Co jest najtrudniejsze w przejściu z juniorskiej do seniorskiej rywalizacji?
Dla mnie to było naprawdę trudne i na to trzeba się nastawić. Profesjonalny tenis jest bardziej atletyczny. Trzeba być gotowym nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. To trudne, pierwsze kroki w dorosłym tenisie nie są łatwe, ale jak to się przejdzie, to wskazuje się na pewien poziom. Każdy jest inny i trudno powiedzieć, ile czasu będzie potrzebowała dana osoba na to przestawienie się. Ale myślę, że Iga się z tym upora.
Zwróciła pani uwagę na znaczenie przygotowania siłowego i sprawnościowego. A co z aspektem mentalnym? U młodych tenisistów dość często chyba na początku przygody z profesjonalnym tenisem emocje biorą górę w trudnych momentach...
Jest on bardzo ważny. Na pewnym poziomie jest nawet ważniejszy niż fizyczny. Bo w czołówce wszyscy są sprawni i mają kondycję, więc w pewnych momentach tenis staje się pojedynkiem psychologicznym.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze