Icardi w tarapatach! Wizerunek zepsuty przez piękną żonę?

Piłka nożna

Jeszcze niedawno mało kto się spodziewał, że Mauro Icardi, największa gwiazda Interu, znajdzie się na zakręcie. W Mediolanie nienawidzą go nie tylko fani Milanu, ale również spora część niebiesko-czarnej części miasta. Czy jednak wszystko jest jego winą? Na pewno duża w tym jego zasługa, ale istnieje osoba, która przyczyniła się do tego kiepskiego wizerunku. - Najgorsze dopiero nadejdzie - uważa były agent piłkarza.

Takie sytuacje w wielkim futbolu się zdarzają. Ile to już było historii, kiedy to źle prowadzony piłkarz podejmował złe decyzje, decydował się na kroki, przez które z ulubieńca stawał się wrogiem nr 1. Często za taką postawę odpowiada jego agent, czyli osoba zapewniająca go, że takie czyny zagwarantują mu większą tygodniówkę, szacunek i ogólnie przyniosą mu większe korzyści. Czasami jednak piłkarz potrafi się przeciwstawić i odciąć od toksycznego pomocnika. Co jednak w przypadku, kiedy tym pomocnikiem jest ktoś tak bliski?

 

Na tym polega casus Mauro Icardiego. Do 2015 roku jego sprawami zajmował się wieloletni przyjaciel Ablan Moreno. Wtedy do gry weszła ważniejsza postać. Wanda Nara, czyli aktualna żona Argentyńczyka, przejęła rolę agentki. Moreno został pożegnany w dość niespodziewanym momencie, co wywołało spore poruszenie, zwłaszcza że związek na linii Icardi-Nara od początku był głośny. I nie ma w tym nic dziwnego.

 

Mająca różną opinię wśród fanów kobieta od lat uchodziła za łowczynię piłkarzy. Często mówiło się o jej romansach z wieloma gwiazdami – spekulowano nawet na temat relacji z Diego Maradoną. Na Instagramie śledzi ją blisko 5 milionów osób, jej siła przebicia jest ogromna, choć nie każdy tę siłę chce traktować poważnie. Kiedy nie negocjuje kontraktu swojego męża, zajmuje się modelingiem oraz występowaniem w różnych programach telewizyjnych. Bardzo często jest kontrowersyjna, nie boi się ostrych stanowisk, co nie zawsze przekłada się na... dobrą atmosferę w szatni Interu.

 

Początki związku

 

Nara zaczęła karierę w argentyńskiej telewizji w 2005 roku, lecz to nie dzięki temu stała się tak znana. W 2011 roku przeniosła się na Półwysep Apeniński wraz z ówczesnym mężem, którym był Maxi Lopez. Argentyńczyk miał za sobą dwa lata w Barcelonie, właśnie zaczynając drugi sezon w Catanii. Byli małżeństwem od trzech lat. Rok później Lopez trafił na wypożyczenie do Sampdorii, spotykając 18-letniego Icardiego. Był wtedy 10 lat starszy. Mieli ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się wydawać. Obaj z wielkimi marzeniami, obaj odrzuceni przez Barcelonę - szybko nawiązali wspólny język. Lopez pomógł młodemu koledze: spotykał się z nim w wolnym czasie, zapraszał na wszelakie grille oraz przyjęcia. To właśnie przy takiej okazji Icardi poznał kobietę, która odmieniła jego życie.

 

Ta afera obyczajowa zostawiła gigantyczną rysę na jego wizerunku. Jak się to wszystko zaczęło? Snajper Interu wyjawił to w swojej książce, do której napisania przekonała go oczywiście żona. Nara rozpoczęła z nim kontakt, kiedy jeszcze była związana z Lopezem.

 

- Dzień przed wylotem na tour do USA, dostałem od niej wiadomość. Byłem zaskoczony, gdyż do tej pory rozmawiałem z Maxim, a nie z nią. Spytała, czy kupię jej nowego iPada, który nie był osiągalny we Włoszech w tamtym czasie. Wtedy pomyślałem "czy ona rzeczywiście chce to urządzenie, czy po prostu chce się ze mną kontaktować?". Kiedy wróciłem do Mediolanu, postanowiłem ponownie nawiązać relację z Narą. Wręczenie jej iPada było świetnym powodem. Wymienialiśmy mnóstwo wiadomości, zaczęliśmy rozmawiać bardziej swobodnie - napisał. Kobieta zaprosiła go też na wycieczkę na Wyspy Liparyjskie. - Byłem sam i słuchałem muzyki. Wanda nagle się pojawiła i bez żadnego zażenowania usiadła obok mnie. Jej małżeństwo z Lopezem się kończyło - dodał.

 

"Derby Wandy"

 

To było już za czasów gry Icardiego w Interze, do którego trafił po sezonie w Sampdorii. Było dokładnie tak, jak powiedział młodszy z Argentyńczyków - tamto małżeństwo powoli się rozpadało. Kiedy w mediach pojawiły się sensacyjne doniesienia o zdradzie, Lopez oskarżył Narę o romans. Kobieta nie pozostała dłużna, zarzucając podobne działania Lopezowi. Konieczny był rozwód, doszło do niego 6 listopada 2013 roku. Niedługo po tym, bo 27 maja 2014 roku, odbył się ślub Nary i Icardiego.

Zanim jednak do niego doszło, w kwietniu miała miejsce ciekawa sytuacja, którą żył piłkarski świat. Inter Icardiego zmierzył się z Sampdorią Lopeza. Włoskie media nazwały ten mecz "Derbami Wandy". Wszyscy zastanawiali się, jak Lopez potraktuje starego znajomego. Potraktował w sposób przewidywalny, nie podając mu ręki. Na koniec śmiał się jednak młodszy z nich, który strzelił dwa gole, zapewniając swojej drużynie wygraną 4:0. Lopez nie wykorzystał rzutu karnego.

 

- Oszukał mnie, miałam tego dość. Nie jest prawdą, że Mauro i Maxi byli dobrymi przyjaciółmi. Byli kolegami z zespołu. Później kilka razy się spotkali, a sprawa została rozdmuchana - mówiła Wanda Nara.

 

Rysa na wizerunku, zakaz sądowy i plotki o zdradzie

 

To jednak tylko słowa. Po rozwodzie Nara otrzymała zakaz publicznego wypowiadania się na temat Lopeza oraz ich trzech synów: Valentino, Constantino oraz Benedicto. Zakaz został złamany, więc kobieta musiała zapłacić 110 tysięcy funtów. Oliwy do ognia dolewał Icardi, który regularnie publikował w sieci zdjęcia z dziećmi Lopeza, zapewniając o wielkiej miłości. Nietrudno się domyślić, że mogła w tym maczać palce sama Wanda…

 

A przecież w 2005 roku spotkali się po raz pierwszy. 15-letni Icardi z wypiekami na twarzy przyjął autograf od swojego idola.

Znaczenie Nary wzrosło w 2015 roku, kiedy przejęła rolę menadżerki. Para miała trudne momenty jak choćby na początku tamtego roku, kiedy w sieci pojawiły się rzekome dowody na zdradę w wykonaniu Wandy. Kobieta w mocnych słowach sprostowała te informacje, zarzuciła kłamstwo, a Icardi nie zamierzał kończyć tego związku z powodu plotek.


Wanda czasami mówi za dużo...


Aktualnie Nara to jedna z najpotężniejszych kobiet we włoskim futbolu. Z jej zdaniem liczą się największe tuzy futbolu. To dzięki niej Icardi zarabia aktualnie 5,5 miliona euro rocznie, co plasuje go w czołówce płac Serie A. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia. Partnerka piłkarza zrobi wszystko, by jej mąż otrzymał to, czego oczekuje od Interu – nawet jeśli może to oznaczać pogorszenie stosunków z innymi zawodnikami.

 

Dlatego nie mogą dziwić liczne ataki medialne, krytykowanie polityki transferowej Interu czy też narzekanie o braku wsparcia dla Icardiego w postaci kolegów. Jednym z postulatów przy negocjowaniu nowej umowy jest bowiem przeprowadzenie solidnego transferu, dzięki któremu Argentyńczyk będzie otrzymywał więcej podań. Najczęściej nie przynosi to jednak dobrych efektów. Kiedy ostatnio stwierdziła, że jej mąż ma osobiste problemy z Ivanem Perisicem, Chorwat „napadł” na Icardiego na treningu. – Powiedz swojej żonie, by nic na mnie nie mówiła w telewizji – krzyczał. Doszło do spięcia, a drużyna stanęła murem za Perisicem.

 

Zresztą stosunki na linii koledzy–Icardi od dawna są napięte. Argentyńczyk nie utożsamia się z grupą, sam je posiłki, ograniczając kontakty z innymi do minimum. Jak z kolei reagują na to kibice Interu? Również nie są zadowoleni. W sobotę doszło nawet do zaatakowania samochodu, którym poruszała się Wanda Nara. Na oczach dzieci oprawcy wybili kamieniem szybę. Nikt nie ucierpiał, ale niesmak pozostał.

 

Kłopoty z kibicami

 

To nie jest pierwszy raz, kiedy Icardi obrywa od kibiców. W swojej książce – którą, przypominamy, wydał po namowach żony – otwarcie ich skrytykował. W 2015 roku po porażce z Sassuolo 1:3 udał się wraz z Fredym Guarinem do grupy Ultrasów obecnych na stadionie. Po krótkiej dyskusji rzucił im swoją koszulkę, której jednak nie przyjęli, tylko od razu odrzucili. Piłkarz zwyzywał fanów, oni później stwierdzili, że nie jest godny noszenia trykotu Interu, następnie on przeprosił i na moment o konflikcie zapomniano. Za sprawą biografii sprawa wróciła.

 

- Zdjąłem koszulkę i dałem ją dziecku. To wstyd, że czołowy Ultras ją odrzucił, wyrywając mu ją z rąk. Powinniście się wstydzić. Mogłem uderzyć tego gościa za gest, który wykonał. Zacząłem go obrażać. W szatni witano mnie jak bohatera, nawet jeśli klubowi dyrektorzy bali się, że fani mogą czekać na zewnątrz. Byłem jednak gotowy na konfrontację. Może nie wiedzieli, ale dorastałem w jednym z południowoamerykańskich sąsiedztw z najwyższą liczbą przestępstw. Ilu ich było? 50? 100? 200? OK, nagrajcie moją wiadomość i im odtwórzcie. Ściągnę stu kryminalistów z Argentyny, którzy ich zabiją - te słowa wywołały burzę.

 

Kiedy fani znaleźli Icardiego... domagali się tej konfrontacji. Zarzucali mu tchórzostwo. Symbolem tamtego okresu był przestrzelony rzut karny na San Siro. Kibice zebrani na stadionie byli zachwyceni takim obrotem spraw, głośno wiwatując wpadkę znienawidzonego kapitana.

Osobną kwestią jest jeszcze stanowisko siostry Icardiego - Ivany. Po tym, jak jej brat stracił opaskę kapitana na rzecz Samira Handanovica, opublikowała następujący wpis. - Mój biedny bracie, dlaczego nadal na to pozwalasz? Inter jest poważnym klubem i nie pozwoli na takie zagrania. Gdybyś miał przy sobie poważną osobę troszczącą się o twoje dobry, to do takiej sytuacji by nie doszło - napisała.

 

"Najgorsze dopiero nadejdzie"

 

Icardi nie zamierza jednak zostawiać Wandy, o czym dał do zrozumienia, odpisując siostrze. Poszedł też o kolejny krok dalej - domaga się publicznych przeprosin ze strony klubu. Jak na razie został pominięty przez trenera Luciano Spallettiego, niedzielny mecz z Sampdorią obejrzał z wysokości trybun.

 

fot. Eleven Sports

 

Sytuacja Icardiego jest więc dynamiczna. Wydaje się jednak, że kolejne komentarze jego żony, stawiane ultimatum oraz przepychanki medialne nie wpływają korzystnie na obraz piłkarza. Zamiast pomnika w klubie, już niedługo może zostać zmuszony do poszukania nowego pracodawcy. Czy to będzie problem? Na pewno nie, choć już teraz spekuluje się, że Real Madryt zamierza odpuścić walkę o piłkarza z powodu właśnie Wandy Nara. Jego były agent Ablan Moreno uważa, że Icardi ewidentnie się pogubił, nie kontroluje już swojego zachowania, ale najgorsze dopiero nadejdzie.

 

Kilka dni temu dyrektor sportowy Juventusu Fabio Paratici wyznał, że to nie Cristiano Ronaldo był priorytetem latem 2018 roku, tylko właśnie Icardi. Pomijając już kwestię finansową, czyli gigantyczną sumę odstępnego oraz kosmiczne zarobki, kibice Interu bez dwóch zdań nie wybaczyliby mu tej zdrady. Doszłoby do pewnie jeszcze gorszej sytuacji niż wtedy, kiedy do Turynu z Neapolu trafił Gonzalo Higuain.

 

TABELA I WYNIKI SERIE A

Jakub Baranowski/Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie