Obrazki z play-off Energa Basket Ligi: Czy coś się tu zdarzyło?
- Pewność siebie i spokój, z jakim Polski Cukier Toruń zdobył i obronił przewagę w meczu 1 finału Energa Basket Ligi, nie najlepiej wróży dla Anwilu Włocławek - pisze komentator Polsatu Sport Adam Romański po czwartkowym pierwszym meczu finału play-off Energa Basket Ligi, z którego transmisje można obejrzeć w stacjach sportowych Polsatu.
Po meczu 1 finału Energa Basket Ligi, w którym Polski Cukier Toruń pokonał u siebie Anwil Włocławek 96:89, zastanawialiśmy się z Tomkiem Jankowskim (a także ze środkowym torunian Krzysztofem Sulimą) w #StudioAdRom Max na YouTube, czy coś już o tej serii, o grze drużyn wiemy więcej. Mówiąc trochę w uproszczeniu, czy coś już w tym finale się zdarzyło.
Skąd takie pytania? Bo torunianie wygrali tak trochę… bezbarwnie. To nie zarzut, może wręcz odwrotnie. Ani nie mieli jakiegoś zawodnika, który "wziął to na siebie" i zdobył ponad 20 punktów. Ani nie byli spektakularni w jakimś elemencie. Niespecjalnie też porwali. Nie dziwią nawet komentarze kibiców w tonie "nie zagrali nic specjalnego…".
To wszystko prawda, ale ta trochę nudna solidność drużyny trenera Dejana Mihevca może być w tej serii kluczowa. Torunianie są bardzo zespołowi, grają wspólnie, bronią wspólnie, ale także są zespołem pod tym względem, że w każdym momencie zawodnika z pierwszej piątki może zastąpić praktycznie bezboleśnie zmiennik i… nadal jest nudno, czyli dobrze. W czwartek słabiej zagrali Amerykanie na obwodzie Rob Lowery i Michael Umeh, kuriozalnej kontuzji doznał Łukasz Wiśniewski (skręcenie kostki po nadepnięciu na nogę swojego własnego trenera - jednak zapewnił mnie, że spróbuje zagrać w sobotę), ale nic to nie zmieniło. W ważnych momentach trafiali Karol Gruszecki i Bartosz Diduszko, było mało strat i dużo asyst.
Anwil też grał podobnie, ale jednak w Toruniu nie był w stanie tak dobrze bronić. Polski Cukier zabrał mistrzom Polski atut rzutów za trzy punkty wysokich zawodników. Michał Ignerski i Szymon Szewczyk zdobyli łącznie cztery punkty, a wspólnie z Walerijem Lichodiejem mieli 1/4 za trzy punkty, co jest mocno poniżej oczekiwań i potrzeb klubu z Włocławka. Tych pozycji do rzutów nie było, a w akcjach pod kosz w wykonaniu obwodowych zawodników Anwil nie był tak skuteczny jak w rywalizacji półfinałowej z Arką Gdynia, bo toruńscy wysocy lepiej takie akcje bronili. To niezbyt dobrze wróży Anwilowi, bo trzeba będzie poszukać jakichś nowych środków…
Jednak jest jeszcze inna strona tego finałowego medalu. Jeszcze przed meczem 1 w Toruniu krótko rozmawiałem z trenerem Anwilu Igorem Miliciciem, którego pytałem o ewentualne zmęczenie włocławian poprzednią serią, pięciomeczową rywalizacją z Arką Gdynia. To zmęczenie na pewno jest, ale sam trener Anwilu wrócił do zeszłego roku, kiedy jego drużyna była w podobnej sytuacji po męczącym półfinale ze Stelmetem Zielona Góra, wygranym w dramatycznym meczu 5. - Wtedy nie graliśmy dobrze w meczach 1 i 2 finału we Włocławku, wygraliśmy tylko jeden - wspominał Milicić.
I o tym warto też pamiętać, kiedy analizuję się tak długą serię jak walka do czterech wygranych w finale Energa Basket Ligi. I kiedy pyta się, czy w tym finale już się coś zdarzyło.
Obrazek dnia: Szaleństwa Rasta Roba
To był mecz pełen zwrotów i upadków z obu stron, ale najbardziej efektowna była sekwencja w trzeciej kwarcie. Torunianie wyszli na nią z wielką energią, ale nawet ona nie wyjaśnia do końca niesamowitego bloku, którym mierzący 188 cm wzrostu Rob Lowery poczęstował nad koszem Michała Ignerskiego (207 cm). Środkowy Anwilu był mocno zdziwiony, że Amerykanin go sięgnął przy dynamicznej akcji. Po przejęciu piłki torunianie świetnie zakończyli kontratak, Lowery podał przez całą szerokość boiska do Aarona Cela, który niepilnowany trafił za trzy.
W tym momencie było 64:61, więc żadna przewaga, ale takie akcje Rasta Roba (człowieka z najdłuższymi włosami w Energa Basket Lidze) pomogły podnieść energię zespołowi z Torunia.
Czwartek w finale play-off Energa Basket Ligi:
Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek 96:89, stan rywalizacji (do czterech wygranych) 1:0, mecz 2 w Toruniu w sobotę, transmisja w Polsacie Sport Extra o 17.30.
W piątek grają:
O trzecie miejsce: Stelmet Enea BC Zielona Góra - Arka Gdynia, mecz 1 z serii "mecz i rewanż", transmisja w Polsacie Sport Extra o 17.15.
Cały terminarz finału (do czterech zwycięstw):
Mecz 2: 1 czerwca (sobota), Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek, Polsat Sport Extra, godz. 17.30
Mecz 3: 4 czerwca (wtorek), Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń, Polsat Sport Extra, godz. 17.30
Mecz 4: 6 czerwca (czwartek), Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń, Polsat Sport Extra, godz. 17.00
Mecz 5: 9 czerwca (niedziela), Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek, Polsat Sport, godz. 17.00
Mecz 6: 12 czerwca (środa), Anwil Włocławek - Polski Cukier Toruń, Polsat Sport, godz. 17.00
Mecz 7: 14 czerwca (piątek), Polski Cukier Toruń - Anwil Włocławek, Polsat Sport, godz. 19.30
Terminarz rywalizacji o trzecie miejsce (mecz i rewanż):
Mecz 1: 31 maja (piątek), Stelmet Enea BC Zielona Góra - Arka Gdynia, Polsat Sport Extra, godz. 17.15
Mecz 2: 3 czerwca (poniedziałek), Arka Gdynia - Stelmet Enea BC Zielona Góra, Polsat Sport, godz. 20.00
WYNIKI I TERMINARZ ENERGA BASKET LIGI
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze