Legenda śląskiej i francuskiej piłki: BATE Borysów jest w zasięgu Piasta!
Kazimierz Górski zabrał go do Monachium, gdzie zdobył dwie bramki i zdobył olimpijskie złoto. W pierwszej reprezentacji strzelił 10 goli, zaliczając 23 występów. Z chorzowskim Ruchem zaszedł do 1/4 finału Pucharu Europy. W jego transferze do RC Lens pomagał prezydent Francji. Gliwiczanin Joachim Marx - bo o nim mowa - do dziś jest we Francji znany i szanowany, także za swą trenerską pracę. Jak patrzy na sukces Piasta, czego spodziewa się po mistrzu Polski, co sądzi o kadrze Jerzego Brzęczka?
Mistrzostwo Polski dla Piasta bardzo ucieszyła pochodzącego z Gliwic Joachima Marxa. Kiedy rozmawialiśmy o niewątpliwie dużej sensacji w polskiej piłce, "Asiu" był wyraźnie uradowany. Marx urodził się w Gliwicach 31 sierpnia 1944 roku. Karierę zaczynał jako czternastolatek w lokalnym GKS-ie. Za partnera miał między innymi słynnego Jerzego Musiałka. Kiedy oba kluby (GKS i Piast) się łączyły, Marx odbywał służbę wojskową w Gwardii Warszawa. Później postanowił zostać dłużej w stolicy.
Ale to w Ruchu Chorzów spełnił się jako klasowy napastnik. W 1975 roku grał z "Niebieskimi" w 1/4 finału w Pucharu Europy Mistrzów Krajowych – czyli dzisiejszej Lidze Mistrzów. Gdyby nie trafił na świetny okres niejakiego Włodzimierza Lubańskiego, na pewno miałby na koncie więcej niż 23 wstępów i 10 bramek w reprezentacji Polski.
Kazimierz Górski znalazł jednak dla niego miejsce w kadrze na igrzyska w Monachium, z którą Joachim Marx sięgnął po złoty medal olimpijski w 1972 roku. W czterech meczach strzelił dwie bramki. Mając 31 lat wyjechał do Francji, do „polskiego” klubu z północnej Francji, RC Lens. Tak jak w transferze Roberta Gadochy do FC Nantes, w przejściu Marxa z Chorzowa do Lens, „maczał” palce prezydent Francji - Valery Giscard d’Estaing, dobry znajomy Edwarda Gierka.
W debiucie (październik 1975), w zwycięskim meczu z Olympique Lyon 4:1 zdobył trzy bramki. Z dnia na dzień zyskał ogromną popularność w całej francuskiej piłce. Po zakończeniu kariery zawodniczej trenował RC Lens przez trzy sezony oraz przez rok Girondins Bordeaux.
Dzisiaj Marx przebywa na zasłużonej emeryturze. Mieszka w Givenchy, kilka kilometrów od stadionu Felixa-Bollaerta w Lens i żyje przede wszystkim... emocjami związanymi z Piastem Gliwice.
Tadeusz Fogiel: ”Asiu” to sensacja że Piast Gliwice został mistrzem Polski?
Joachim Marx: To na pewno bardzo duża niespodzianka. W ostatnich latach Piast grał raczej o utrzymanie się w lidze. Ta historia przypomina mi osiągnięcia takich klubów francuskich jak Lens czy Auxerre, które też, z małymi środkami, sprawiały sensacje w Ligue 1.
Co się kryje za dzisiejszymi sukcesami Piasta?
Trener Waldemar Fornalik wykonał kawał dobrej roboty. Z niesmakiem wspominam kiedy żegnał się z reprezentacją Polski. Dzisiaj prowadzony przez niego zespół wygrywa z takimi mocarstwami jak Legia, Lechia czy Wisła.
Czy utrzymujesz jakieś kontakty z Piastem?
Kiedy działał w klubie Zdzisław Kręcina, to miałem dosyć częsty kontakt. Dzisiaj nie znam dużo ludzi w klubie, ale jestem pełen podziwu i uznania dla ich dokonań.
Za kilka dni Piast rozpocznie ,,bitwę’’ o grę w Lidze Mistrzów, czy zobaczymy Cię na trybunach w Gliwicach?
Nie wykluczam takiej ewentualności. Lubię jazdę samochodem, z Lens do Gliwic jest świetna autostrada. Tak czy inaczej na razie przyjemniej będzie obejrzeć mecz w roli kibica przed telewizorem.
Trener Fornalik powiedział przed losowaniem że ,,co Pan Bóg da, to ksiądz ochrzci’’. Jednak wydaje się, że BATE Borysów to nie jest łatwy przeciwnik?
To doświadczony klub, ograny już w pucharach, ale wydaje mi się, że jest w zasięgu Piasta.
Czy Piast jest wystarczająco „uzbrojony” na Ligę Mistrzów?
Sądzę, że działacze, jeżeli marzą o osiągnięciu fazy grupowej, zrobią wszystko co możliwe, aby wzmocnić zespół.
Mieszkasz w sąsiedztwie Eugeniusza Fabera, Bronisława Buli, na pewno często rozmawiacie o sytuacji w Ruchu Chorzów i wspominacie lata kiedy "Niebiescy" grali w ćwierćfinale najważniejszego Pucharu Europy i liczyli się na Starym Kontynencie?
Spotykamy się dosyć często, Faber mieszka w Lievin, Bula w Arras, wszyscy w promieniu 15 km więc okazji jest sporo. Jaki wniosek można wyciągnąć z katastrofalnej sytuacji naszego ukochanego klubu? No cóż, przemysł zniknął z regionu, brak funduszy jest bardzo dotkliwy, może i błędy w prowadzeniu klubu. Ale to boli kiedy taka firma spada aż na czwarty poziom rozgrywek.
Joachim Marx (z prawej) w towarzystwie Bronisława Buli.
Zaliczyłeś 27 występów w reprezentacji strzelając 10 bramek, jak dzisiaj oceniasz naszą reprezentację?
Przez dziewięć lat bylem w kadrze, była duża konkurencja, ale jestem i tak zadowolony z tego co dokonałem. Wiadomo, że to reprezentacja daje największy rozgłos na świecie swoimi wynikami na dużych imprezach. Ostatnio Biało-Czerwoni wygrywają, ale jakoś trudno im zaistnieć na mundialu. W Rosji sprawili nam wielki zawód. Sukces był blisko podczas Euro 2016 we Francji, trzeba było tylko „dobić” Portugalczyków, byliśmy od nich lepsi.
Lewandowski, Szczęsny, Zieliński, Piątek czy Milik to piłkarze, o których głośno w Europie, wszyscy grają w najlepszych ligach...
Jednak, tu się powtórzę, to wyniki reprezentacji świadczą o piłkarskiej potędze danego kraju.
Zdobyłeś we Francji dyplom DEPF (zawodowego trenera). Wielu szkoleniowców znad Sekwany rozsławia „francuską myśl szkoleniową”. Jak to jest, że w Polsce jakoś nie możemy stworzyć podobnego modelu?
Nie wiem w czym tkwi problem. Cały system formowania trenerów powinien spoczywać na władzach PZPN. W Polsce ciągle trwa polemika na temat szkoleniowców ,,akademickich’’, po AWF-ie i tych szkolonych przez związek. We Francji tego problemu nie ma, bo wszystkim zarządza federacja. Jestem pewien, że Zbigniew Boniek sobie z tą sprawą powinien poradzić, przecież przez sześc lat grał w Juventusie i Romie i może czerpać przykłady z włoskiego systemu, z którym jest bardziej związany.
Przez 11 lat byłeś odpowiedzialny za słynna szkółkę piłkarską RC Lens. Z czego jest najbardziej dumny?
Miło wspominam takich wychowanków jak Varane czy Kakuta. Cieszę się kiedy za każdym razem nas odwiedzali. Raphael Varane czuł się w klubie jak u siebie w domu, i był dostępny dla wszystkich młodych adeptów. A przecież z Realem i Trójkolorowymi osiągnął wielkie sukcesy. Spędził w RC Lens osiem lat. Pozostał tym sympatycznym, pełnym pokory zawodnikiem, którym był kiedy przechodził do Realu.
Trenowałeś również przez dwa sezony Timothee Kolodziejczyka, który mógłby być kandydatem do kadry Biało-Czerwonych. Czy mógłby coś wnieść do reprezentacji?
Jest w sile wieku (27 lat), wygrał z Sevillą dwukrotnie Ligę Europy. Udany sezon miał również w Saint-Etienne. Może grać na lewej obronie i pozycji lewego stopera. Jest sprawa aklimatyzacji, a nieznajomość języka może być dużą przeszkoda. Trudno powiedzieć czy by się sprawdził, ale papiery na grę posiada.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze