Tokio 2020: "Szalony projekt" wicemistrzyni olimpijskiej
Pomysł włoskiej florecistki Arianny Errigo, by w igrzyskach w Tokio wystąpić w dwóch broniach - także w szabli - natrafił na opór jej rodzimej federacji. Zawodniczka nie zamierza jednak rezygnować z marzeń i chce walczyć z proceduralnymi przeszkodami.
Wicemistrzyni olimpijska z Londynu i dwukrotna mistrzyni globu (2013-14) we florecie w listopadzie 2016 niespodziewanie zgłosiła się do zawodów Pucharu Świata szablistek we francuskim Orleanie. Przebiła się przez eliminacje, a w 1/32 finału uległa stawiającej wówczas pierwsze kroki wśród seniorów Rosjance Zofii Pozdniakowej, która półtora roku później została mistrzynią globu.
- Różnica między floretem a szablą - mówiąc obrazowo - jest jak między biegiem na 100 i 800 w lekkoatletyce. Współcześnie, w dobie niesamowitej specjalizacji, nikt nawet nie próbował wystąpić w igrzyskach w dwóch broniach. To byłoby coś bezprecedensowego, wyjątkowego, więc tym większe stanowi dla nie wyzwanie - zaznaczyła Errigo. W przeszłości w dwóch broniach - florecie i szpadzie - na igrzyskach walczył m.in. Ryszard Parulski w Tokio w 1964 roku. Kilka lat wcześniej medale w obu tych broniach zdobywał słynny rodak Errigo Edoardo Mangiarotti.
Włoszka uważa, że trening szablowy pomogą jej być lepszą florecistką.
- Walka w szabli jest dużo szybsza, ataki są znacznie częstsze, a przerwy między nimi krótsze. Nie można sobie pozwolić na sekundę nieuwagi. Kluczowa jest praca nóg. Wszystkie te elementy rozwijają mnie jako szermierza - nie ma wątpliwości.
W grudniu 2017 w meksykańskim Cancun stanęła jedyny dotychczas raz na podium turnieju PŚ w szabli, a 24 marca tego roku - tuż przed rozpoczęciem kwalifikacji olimpijskich - zadebiutowała we włoskiej drużynie, pomagając jej zająć trzecią lokatę w belgijskim Sint-Niklaas.
- Włączenie mnie do zespołu było dość nieoczekiwane, bo wcześniej federacja zawsze była przeciwna - zauważyła pochodząca z Monzy zawodniczka.
Errigo do 1 kwietnia, czyli oficjalnego początku olimpijskich kwalifikacji, musiała zadeklarować, w której broni chce się ubiegać o prawo startu w Tokio. Utrzymuje jednak, że chce walczyć o prawo startu w obu.
- Stanowisko związku od początku tej historii było jasne i niezmienne. W obliczu kwalifikacji i później startu w igrzyskach w Tokio w grę wchodzi tylko jedna broń - tłumaczył Giovanni Sirovich, dyrektor techniczny włoskiej federacji ds. szabli.
W niedawnych mistrzostwach świata występ w obu broniach - ze względu na program i nakładanie się na siebie konkurencji - nie był możliwy. Z drużyną florecistek sięgnęła po srebro, a indywidualnie stanęła na najniższym stopniu podium. Zresztą od początku swojego "szalonego projektu" - jak sama go określa - we florecie trzyma poziom. W 2017 roku wróciła z ME w Tbilisi ze złotem, przed rokiem w Nowym Sadzie wywalczyła srebro, w tym roku w Duesseldorfie była dziewiąta, co jest jej najsłabszym wynikiem od 2011 roku. MŚ w latach 2017-19 kończyła na trzeciej pozycji. W klasyfikacji florecistek jest czwarta.
- Gdyby udało mi się wystąpić w igrzyskach w dwóch broniach, byłoby o tym głośno na całym świecie, co chyba powinno stanowić powód do dumy i chwały. Szkoda, że władze naszej federacji patrzą na to inaczej. A jeśli jutro powiem, że chcę studiować coś nowego i poświęcam na to 50 procent mojego czasu przeznaczonego na naukę, to chyba nikt nie będzie mnie mógł powstrzymać. Podobnie gdybym została mamą... Związek zabroni mi spędzać czas z dzieckiem? - odpiera argumenty federacji, która boi się efektu "łapania dwóch srok za ogon".
Zmagając się z włoską federacją Errigo zwróciła do Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie, ale ten stwierdził, że nie jest władny rozstrzygać podobnych sporów.
Zawodniczka zapewnia, że na razie zamierza kontynuować przygotowania w obu broniach, dopóki nie zapadnie ostateczna decyzja.
- Czekam aż ktoś powie "tak, masz rację" lub "nie, mylisz się". Wiem, że to może zająć miesiąc, dwa albo i rok. Na pewno na razie nie zrezygnuję z marzeń - podkreśliła.
Jej sytuacja jest o tyle trudne, że we Włoszech o obsadzeniu wszystkich czterech miejsc w drużynie decyduje trener. We Francji np. jedno miejsce należy się zawodnikowi na podstawie wyników sportowych, jakby niezależnie od tego, czy szkoleniowiec widzi go w składzie, czy nie.
- Póki co ona nie jest jedną z najlepszych szablistek, jest przeciętna. Gdyby była np. ósma w rankingu, wtedy pomyślę o tym - powiedział Sirovich.
Errigo, która nie znalazła się w szablowej kadrze Włoch na tegoroczne ME i MŚ, straciła okazję, by zdobyć ważne punkty do rankingu. Zajmuje w nim jednak obecnie 48. miejsce i jest czwartą w kolejności reprezentantką Italii wśród szablistek. Najlepsza z Polek - Marta Puda - zajmuje 53. lokatę.
- Jeśli wyjdzie na moje, to wezmę odpowiedzialność za swoją decyzję i podejmę rękawicę. Jeśli nie będę miała ostatecznie takiej możliwości, to szablowe doświadczenie mi się przyda i będę z siebie dumna, że spróbowałam - podsumowała zawodniczka o pseudonimie "TsuAri", który - jak uważają znajomi - dobrze oddaje jej sportową siłę i charakter.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze