Szymański: Za parę lat żałowałbym, że zakończyłem karierę w wieku 26 lat

Sporty walki

- Debiutowałem w Portoryko na oczach sław boksu Oscara de la Hoi i Miguela Cotto, w USA pokonałem pretendenta do pasa mistrza świata Wilky’ego Campforta, a dziś wracam na ring, bo chcę spełnić marzenie z dzieciństwa – powiedział polski pięściarz Patryk Szymański (19-2, 10 KO).

26-letni Szymański wystąpi 4 października na gali "Tymex Boxing Night 9" w Częstochowie i będzie to jego powrót po dwóch porażkach z rzędu i deklaracji o rozstaniu z pięściarstwem. Wcześniej wygrał 19 kolejnych walk, w tym 10 w Stanach Zjednoczonych. Debiutował zaś w 2012 roku w Caguas w środkowej części wyspy Portoryko. Zaledwie trzy miesiące wcześniej został amatorskim mistrzem Polski w kategorii półśredniej.

 

- Mój debiut okazał się wspaniałym prezentem na 19. urodziny. Ówczesny trener był Portorykańczykiem, inny kolega z grupy też pochodził z tego kraju, a kiedy nadarzyła się okazja boksować w ich ojczyźnie, obraliśmy kurs na San Juan. Na gali w nieodległym Caguas zwyciężyłem przez nokaut, a na trybunach były dwie wielkie gwiazdy pięściarstwa – Amerykanin o meksykańskich korzeniach Oscar de la Hoya i Portorykańczyk Miguel Cotto. Chyba lepszego początku nie mogłem sobie wymarzyć, może debiut w Las Vegas, ale i tak piękne wspomnienia - stwierdził Szymański.

 

Do 2016 roku wygrał 10 pojedynków w USA, do tego triumfował także na galach w Polsce, gdzie przyjeżdżał aby się przypomnieć kibicom i uregulować kwestie wizowe.

 

- W ostatniej swojej walce w Ameryce zmierzyłem się z Campfortem, który siedem miesięcy wcześniej boksował z Jermallem Charlo o pas czempiona IBF w super półśredniej. Wygrałem z nim na punkty i to było moje ówczesne pięć minut w USA. Przecież to był pojedynek wieczoru na gali transmitowanej przez ESPN. Niepotrzebnie w tamtym momencie wróciłem do Polski. Z tą decyzją trzeba było poczekać, dalej walczyć i pokazywać się w amerykańskiej telewizji. Niestety, bokser nie odpowiada za wszystkie sprawy dotyczące jego kariery – przyznał.

 

Ostatnie dwa pojedynki Szymański przegrał, w tym w kwietniu w Katowicach z górnikiem Robertem Talarkiem. Walka już przeszła do historii, bowiem było w niej aż 10 nokdaunów.

 

- Pod względem technicznym nie odstaję od najlepszych na świecie, ale niestety zabrakło mi kondycji. Ciężko pracuję od pięciu tygodni, aby poprawić swą wydolność, a właśnie przyjechał do nas trener Gus Curren i zajmiemy się już właściwym szkoleniem bokserskim. Większość kibiców już we mnie nie wierzy, ale to mnie dodatkowo motywuje. Uważam, że jestem w stanie zrealizować swe marzenie z dzieciństwa, a było nim mistrzostwo świata. Za parę lat żałowałbym, że mając 26 lat zakończyłem karierę. Wszystko co najlepsze dopiero przede mną – ocenił Szymański, który w Częstochowie skrzyżuje rękawice z Mołdawianinem Denisem Kriegerem.

 

Z Currenem współpracują także pięściarze Tymexu – mistrzyni świata WBO w super piórkowej Ewa Brodnicka oraz Łukasz Wierzbicki, który większą część kariery spędził w Kanadzie. Czwartego października w obronie pasa zawodniczka promowana przez Mariusza Grabowskiego zmierzy się z Argentynką Edith Soledad Matthysse, byłą mistrzynią globu WBA i WBC w piórkowej. W innej walce wieczoru Robert „Mister KO” Parzęczewski spotka się z Gambijczykiem Patrickiem Mendym. Na gali wystąpią też m.in. Marcin Siwy, Tomasz Gromadzki i Oskar Wierzejski.

 

W załączonym materiale wideo skrót walki Szymańskiego z Robertem Talarkiem.

psl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie