Majchrzak: Wykorzystuję szansę od losu
Z pięciorga polskich singlistów w wielkoszlemowym US Open pozostał tylko Kamil Majchrzak. 23-letni tenisista z Piotrkowa Trybunalskiego dostał się do głównej drabinki wskutek wycofania się Milosa Raonica i pokonał już dwóch rywali. "Wykorzystuję szansę od losu" - podkreślił.
Polska Agencja Prasowa: Było pięcioro, a został jeden i to ten, na którego najmniej liczono. Jak się pan czuje jako jedyny polski singlista, który pozostał na placu boju podczas tegorocznego US Open?
Kamil Majchrzak: Bardzo się z tego cieszę, że wciąż jestem w grze. Szkoda, że pozostali nasi reprezentanci odpadli. W tym roku tak się to jednak ułożyło. Mam nadzieję, że w następnym Wielkim Szlemie w styczniu w Australii będzie nas jeszcze więcej i będziemy grać dłużej.
Pana przygoda z Nowym Jorkiem mogła się zakończyć już na kwalifikacjach. Jak zareagował pan na wiadomość, że zwolniło się miejsce w głównej drabince?
Byłem bardzo szczęśliwy, że los dał mi drugą szansę. Nikomu nie życzę kontuzji, która zmusza do wycofania się z turnieju, ale tym razem nie ukrywam, że było mi to na rękę. Dostałem szansę i ją wykorzystuję. Mam nadzieję, że to jeszcze trochę potrwa.
Wszystko, co pan w takich okolicznościach już ugrał jest ponad plan. Jak dużo jest jeszcze do zyskania?
Pomijając decydujący mecz w kwalifikacjach wygrałem tutaj już cztery pojedynki. Po dwa w eliminacjach i turnieju głównym. Dopóki na korcie będzie mi szło, to zrobię wszystko, aby wygrywać dalej. Wiem, że aby to osiągnąć trzeba mocno popracować. Na koniec dnia nieważne jest, czy grasz tutaj jako kwalifikant, tzw. lucky loser czy byłeś rozstawiony. Liczy się, czy wygrałeś, czy jesteś już za burtą. Zatem na chwilę obecną mogę się tylko cieszyć, bo wciąż jestem w grze.
Z Pablo Cuevasem znowu świetny w pana wykonaniu był piąty set, jak na inaugurację z Nicolasem Jarrym. Wyrasta pan na specjalistę od tenisowych maratonów. Co było kluczem do sukcesu?
Nie wiem, czy jestem specjalistą od pięciosetówek. To nie tak, że wychodząc na kort przed decydującą partią czuję, że mam jakąkolwiek przewagę. Zawsze koncentruję się na sobie i niezależnie od seta czy wyniku staram się robić swoje. Dzisiejszy mecz - podobnie jak ten z pierwszej rundy - sporo mnie kosztował, ale jak na razie szala przechyla się na moją stronę.
W dwóch rundach, nie licząc kwalifikacji, spędził pan na korcie już siedem godzin. Zregeneruje się pan na pojedynek z Grigorem Dimitrowem, który w drugiej rundzie wygrał walkowerem?
Młody jestem jeszcze, dam radę (śmiech). Dziś było ciężko, bo były inne warunki - wysoka temperatura i trochę wiało. Na pewno nie będę patrzeć na to, że Bułgar dłużej odpoczywał, bo w drugiej rundzie jego rywal oddał mecz. Mam nadzieję, że szybko dojdę do siebie, nie mam zresztą innego wyjścia.
Czy Dimitrow jest do pokonania i ewentualnie, co trzeba zrobić, aby to było możliwe?
Każde zwycięstwo utwierdza mnie w przekonaniu, że każdy jest do pokonania. Poza absolutną czołówką wszyscy gramy na podobnym poziomie i wygrane są kwestią kilku kluczowych piłek, regularności, dyspozycji dnia. U mnie niestety zdarzyło się w meczu z Cuevasem kilka przestojów, gra za bardzo falowała. Im bardziej doświadczony zawodnik w tourze, tym mniej ma takich zawirowań. W tym elemencie mam jeszcze rezerwy. Na pewno nie będzie to łatwe spotkanie i nie będę faworytem. Dimitrow podobnych meczów rozegrał już wiele. Ale zrobię wszystko, aby mu się przeciwstawić i jeśli będzie szansa, to postaram się o zwycięstwo. Wiem, że muszę obrać odpowiednią taktykę i dobrze się przygotować. No i zagrać jeszcze lepiej niż do tej pory. Będę gotowy.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze