Francuskie media o Gliku: "Morderca’" pod wysoką ochroną
W wyjazdowym meczu ze Strasburgiem zakończonym remisem 2:2 Kamil Glik wykazał wyraźną zwyżkę formy. Wprawdzie nota 5 w skali do 10 nie jest jeszcze na poziomie recenzji z sezonu kiedy Monako odgrywało czołową rolę w Ligue 1, ale po trzech fatalnych występach (trzy razy nota 3), Leonardo Jardim może być zadowolony z formy kapitana zespołu. Martwi tylko uraz, jakiego doznał filar obrony reprezentacji.
Kamil Glik jest już w Polsce, od poniedziałku bierze udział w zgrupowaniu reprezentacji Polski przed meczami ze Słowenią i Austrią. Prosto z lotniska pojechał jednak na badania lekarskie.
- Kamil ma kłopoty, choć mamy nadzieję, że to prawdopodobnie skręcenie stawu skokowego nie jest poważne - powiedział na konferencji prasowej trener reprezentacji Jerzy Brzęczek.
Tymczasem Glik wreszcie ma trochę lepszą prasę we Francji. Wyższa nota za ostatni mecz ze Strasburgiem, remis 2:2 i duży artykuł, jaki Polakowi poświęcił sportowy dziennik l’Equipe. Największa francuska gazeta swoją opowieść o aktualnej sytuacji Polska opatrzyła tytułem "Glik - Morderca pod wysoką ochroną". Kto ma chronić Polaka? Wygląda na to, że trener Monako Leonardo Jardim.
"Na treningach, w życiu codziennym, w szatni, w autobusie, wszędzie gdzie spotykają go jego partnerzy twierdzą, że Kamil się w ogóle nie zmienił. Jest modelem do naśladowania, prawdziwym kapitanem, ale też partnerem. który ma kłopoty, któremu wszyscy chcieliby pomoc" - pisze we wprowadzeniu l’Equipe.
Trzy lata temu Glik, nazwany "mordercą", zaczynał swoją karierę w Monako, ten pierwszy sezon "pod skalą" był najlepszym w jego życiu, zakończony tytułem mistrza Francji. Glik rządził w otoczeniu reprezentantów swoich krajów, jak Subasic za nim, a przed nim Bakayoko, Jemerson, Sidibé czy Mendy. Niektórzy z nich, jak Kamil, też się zagubili w drodze.
Jardim na niego liczy
Reprezentant Polski ostatnio nikomu nie szkodzi, nikomu nie zagraża, to się odczuwa w jego pojedynkach. Gra stała się dla niego za szybka, piłki powietrzne często nieosiągalne. Ostatni jego sezon w Monako był katastrofalny, zresztą Subasica i Jemersona również. Czy Glik się wypalił ? Ma dopiero trzydzieści jeden lat, przybył do Palermo w Serii A w wieku 22 lat ?
Jeżeli tak by to miało wyglądać, ostatnie dwa lata kontraktu mogą mu się wydawać zbyt długie. Drugie wyjaśnienie spadku formy Glika, tak twierdzi przynajmniej Leonardo Jardim, są spowodowane zatratą równowagi zespołu, a Kamil jest pierwszą tego ofiarą. Brakuje mu wsparcia. Trzy lata temu "ściana obronna’’ była zwarta i wejście w trzydzieści ostatnich metrów praktycznie niemożliwe dla przeciwnika.
Fabiano i Bakayoko odeszli z zespołu, ten drugi powrócił w zeszłym tygodniu. W międzyczasie Monako stało się prawdziwym sitem: 57 straconych bramek w poprzednim sezonie i już dziesięć w czterech meczach w bieżącym. Taka sytuacja musi się wreszcie skończyć. Wszystkie środki zostały podjęte. Tym bardziej nie ma mowy, aby Jardim posadził Kamila na ławce.
Portugalski trener dalej w niego wierzy i ma do Polaka zaufanie. Kiedy w styczniu Jardim powrócił na stanowisko szkoleniowca powiedział Kamilowi żeby szybko wrócił do roli "mordercy". Dlatego trener zażądał powrotu Bakayoko i zaangażowania 25-letniego Chilijczyka, Guillermo Maripana.
Ta dwójka ma "wskrzesić’’ prawdziwego Glika. Maripan wystąpił w Strasburgu w parze z Glikiem. Widać było, że Kamil czuł większą swobodę w swoich poczynaniach. Wszyscy w Monako są przekonani że zespół szybko odbije się wreszcie od dna. Z Kamilem w roli filara obrony i kapitana zespołu, który potrzebuje stabilizacji, bo od początku poprzedniego sezonu "zużyto’" już 52 piłkarzy, o trzynastu więcej niż jakikolwiek inny klub w pięciu czołowych ligach w Europie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze