Pindera o siatkarzach: My tacy mocni, czy rywale tak słabi

Siatkówka
Pindera o siatkarzach: My tacy mocni, czy rywale tak słabi
Fot.PAP

Tak dominującego zespołu nad innymi, jak Polska, w mistrzostwach Europy nie było od dawna. Pytanie może być tylko jedno: czy to polscy siatkarze są tak mocni, czy dotychczasowi rywale tak słabi?

Prawda jak zwykle leży po środku. W naszej grupie faktycznie nie było drużyny zdolnej się Polakom przeciwstawić, wszystkie wywieszały szybko białą flagę, nie chcą tracić sił na walkę, która nie mogła przynieść zwycięstwa. W przypadku pierwszego rywala, Estonii, która jako jedyna urwała nam seta, decyzję taką podjął trener Gheorghe Cretu zdejmując z boiska tych, którzy wygrali drugiego seta i wpuszczając w ich miejsce rezerwowych.

 

Trener Vital Heynen powiedział wprost, że więcej spodziewał się też po Holandii, ale kto wie, być może gospodarze pokażą się z lepszej strony, jeśli w walce o półfinał znów zmierzą się z Polską. Taki scenariusz jest prawdopodobny, najpierw jednak w sobotę nasi siatkarze w 1/8  turnieju muszą pokonać Hiszpanię, a Holandia wygrać z Niemcami.

 

Polacy w meczu z Hiszpanią będą zdecydowanymi faworytami, tak jak we wszystkich dotychczasowych pięciu spotkaniach grupowych. Nasi najbliżsi rywale w niczym nie przypominają tej Hiszpanii, która sensacyjnie wygrała mistrzostwa Europy w 2007 roku, pokonując w finałowym meczu w Moskwie Rosjan 3:2.

 

Zresztą ta sama Hiszpania dwa lata wcześniej też była bardzo blisko podium w Rzymie. Tamten turniej ostatecznie wygrali Włosi, ale niewiele brakowało, by zagrali z Hiszpanią, która w półfinale była bardzo bliska zwycięstwa w dramatycznym meczu z Rosją.

 

Jeszcze w 2009 roku, podczas ME w Turcji z Hiszpanami męczyli się Polacy, wygrywając w tie breaku 17:15. I to nie było jedyne, odniesione z trudem zwycięstwo naszych siatkarzy, którzy ostatecznie sprawili wszystkim sympatykom tej dyscypliny sportu w naszym kraju wielką niespodziankę, zdobywając pierwszy w historii złoty medal mistrzostw Europy. MVP turnieju uznano wtedy Piotra Gruszkę, a najlepszym rozgrywającym Pawła Zagumnego.

 

Pięć setów Polacy grali wtedy jeszcze w fazie grupowej z Słowacją wygrywając w tie breaku 16:14. Dopiero mecze o medale nie pozostawiły złudzeń. W półfinale wygraliśmy w Izmirze z Bułgarią 3:0, a w finale z Francją 3:1 (w tym jednak dwa sety na przewagi. pierwszy 29:27 i ostatni 26:24). Hiszpania nie odegrała już w tamtych mistrzostwach większej roli zajmując  9 miejsce.

 

Dziś to już zupełnie inna drużyna. Prawdę mówiąc wydawało się, że czwarte miejsce w grupie B zajmie Słowacja i z nią przyjdzie nam grać o ćwierćfinał, ale Hiszpania walczyła do końca i rzutem na taśmę wywalczyła miejsce w play off. I chyba ma świadomość, że jej szanse na kolejne zwycięstwo i awans do ¼ turnieju są niewielkie. A to oznacza, że Hiszpanie będą w sobotę  ryzykować od początku do końca i w tym szukać okazji do zdobywania punktów.

 

Na szczęście Polska to też inna drużyna, znacznie lepsza, stabilniejsza, popełniająca niewiele błędów własnych. Na to zwraca między innymi uwagę Robert Prygiel, przed laty atakujący reprezentacji Polski, a od kilku sezonów trener drużyny z Radomia.

- Ten element świadczy o klasie i dojrzałości drużyny. Heynen bardzo tego pilnuje i szybko reaguje, gdy tylko mechanizm się zacina – mówi Prygiel. – I jeszcze jedna sprawa, o której wszyscy słusznie mówią: nie mamy słabych punktów. Oczywiście na razie było łatwiej, bo rywale nie potrafili nas zmusić do większych błędów, ale z drugiej strony niewiele jest zespołów w Europie, które są to w stanie zrobić – ocenia Prygiel.

 

Tak naprawdę, nikogo nie lekceważąc dopiero półfinał mistrzostw Europymoże być dla Polaków poważnym testem, bo nie wydaje się, by Holendrzy, jeśli pokonają Niemców w 1/8, byli nam w stanie poważnie zagrozić w ćwierćfinale.

 

Wówczas prawdopodobnie zagramy z Rosją. I dopiero wtedy byłby to mecz 50/50 z lekkim wskazaniem na naszych siatkarzy. Rosjanie to aktualni mistrzowie Europy, triumfatorzy tegorocznej Ligi Narodów. Mają argumenty, by postraszyć każdego, szczególnie serwisem i blokiem. Tyle że to też nasze argumenty.  A wygląda na to, że mamy ich więcej, więc chyba można być dobrej myśli przed drugą częścią mistrzostw.

 

Wszyscy oczekują kolejnych zwycięstw, prześcigają się w zachwytach. Lepiej nie myśleć, co będzie, jeśli Vital i jego drużyna się potknie, co przecież też się może zdarzyć. Strach się bać? Myślę, że ten zespół potrafi sobie radzić  z problemami, więc z porażką też sobie poradzi, ale na razie na scenariusz jest więcej niż optymistyczny.        

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie