Fogiel: Mecz Francji z Serbią o finał, sławę i uznanie

Siatkówka
Fogiel: Mecz Francji z Serbią o finał, sławę i uznanie
fot. Polsat Sport

Dobrze, że istnieje taka gazeta jak L’Équipe i telewizja o tej samej nazwie. Po raz pierwszy siatkówka otrzymała jedynkę uznawanej za największy dziennik sportowy na świecie gazety, a otwarta telewizja serwuje regularnie mecze Trójkolorowych.

W przedmeczowym sondażu czterech z pięciu dziennikarzy typowało zwycięstwo Polski ze Słowenią, dlatego dziś nad Sekwaną panuje wielka ostrożność w prognozach. Osobiście nie miałbym nic przeciwko temu, aby w sobotnie popołudnie Trójkolorowi spotkali się z Polakami w walce o brązowy medal. Jednak w dzisiejszy wieczór będę kibicował w hali Paris-Bercy Francji. Nie wiem czy jest obecnie zespół, który może zatrzymać podopiecznych Laurenta Tillie, który, jak mało kto, wierzy w swoją reprezentację: ,,Mam charakterną drużynę, siatkarzy, którzy mogą tańczyć... na stole’’, twierdzi w wywiadzie francuski trener i dodaje: „Od pięciu miesięcy żyjemy razem i to powinno przynieść efekty’’.

 

Znów pełna hala?

 

I tu trzeba przyznać mu rację, bo Trójkolorowi od 12 września idą jak burza - siedem meczów i tyle samo sukcesów. Dodatkowo z meczu na mecz frekwencja na ich spotkaniach rośnie o tysiąc widzów. W Montpellier na trybunach zasiadało 5-6 tys. ludzi, a w meczu z dwunastokrotnymi medalistami wielkich imprez Włochami w hali XXL w Nantes weszło 10 tys.! Jak będzie w dzisiejszy wieczór w hali Accorhotels Arena, bardziej znanej jako Paris-Bercy? Nazajutrz po sukcesie z Włochami wykupiono 2,5 tys. biletów w cenie od 46 do 110 euro. W konfiguracji piłkarskiej hala może pomieścić 14 tys. ludzi i powinna zapełnić się do ostatniego miejsca.

 

Francuska siatkówka walczy o swoje miejsce

 

Cztery lata po tytule kontynentalnym przydałby się chociaż jeden medal: ,,Co mamy więcej dokonać, aby o nas pisano i mówiono? Mamy już sporo medali, a zawsze wymaga się od nas czegoś więcej’’ mówi rozżalony Tillie na temat braku zainteresowania siatkówką we Francji. Faktem jest, że siatkówka, mimo sukcesów w ostatnich latach, to nad Sekwaną dalej ubogi krewny w porównaniu z rzeszą 600 tys. rugbistów czy piłkarzy ręcznych, nie uwzględniając ponad 2 mln zrzeszonych futbolistów. Francuscy działacze siatkówki mieli więc spore obawy, kiedy inwestowali ogromny kapitał w siatkarskie Euro. Dzisiaj jednak odetchnęli z ulgą, bo sukces organizacyjny przerósł ich oczekiwania. No cóż, pozostało już tylko siatkarzom sięgnąć po Puchar, a wtedy sukces byłby już kompletny.

 

Nie ma sensu wspominać o atutach Trójkolorowych, wszyscy palą się do gry i chcą rozgrzać na maksa halę Bercy. Earvin Ngapeth będzie chciał udowodnić, że nie przypadkowo uznawany jest za jednego z najlepszych siatkarzy na świecie; Stephen Boyer, z przydomkiem "Air France", będzie chciał powtórzyć wyczyn z meczu z Włochami, w którym zdobył 25 punktów; libero Genia Grebennikow udowodnić, że jest ważną kartą w talii Tilliego.

 

Zabranie prezydenta Chiraca... 

 

Szkoda, że media, poza L’Équipe, tak mało miejsca poświęcają dzisiejszemu wydarzeniu. Częściowo można im to wybaczyć, bo wczoraj zmarł w wieku 86 lat Jacques Chirac, rządzący krajem przez dwanaście lat. Był on wielkim miłośnikiem sportu, stałym bywalcem Stade de France. Podczas finału z Brazylią w 1998 roku, na trybunie honorowej usiadł ubrany w niebieską koszulkę z numerem 23. Później utrzymywał regularny kontakt z trenerem Aimé Jacquetem i Didier Deschampsem, kapitanem reprezentacji. Kochał sport i sportowców i na pewno, gdyby żył, a zdrowie by mu na to pozwalało, w dzisiejszy wieczór zasiadłby na trybunie honorowej kibicując Trójkolorowym.

 

 

Tadeusz Fogiel, seb, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie