Iwańczyk: W ligowych okolicznościach łatwo wyjść na wariata

Piłka nożna
Iwańczyk: W ligowych okolicznościach łatwo wyjść na wariata
fot. Cyfrasport

Biorąc się za ocenę polskiej piłki, zwłaszcza w wydaniu ligowym, łatwo wyjść na szaleńca. Przykład Legii pokazuje, że z radykalnymi opiniami warto się miarkować. Dla kibiców Wisły niech stanie się to przestrogą na najbliższe dni.

Od momentu, w którym kibice Legii podczas meczu z Lechem Poznań zaprotestowali gremialnie przeciwko rządom właściciela Dariusza Mioduskiego, do ostatniego gwiazdka sędziego w spotkaniu Legia – Wisła minęło na boisku niespełna 180 minut. Performance fanów powodowany był wynikami, poprzedziły go trzy porażki w krótkim czasie, które zrzuciły wicemistrzów Polski na dziewiąte miejsce w tabeli. Wydawało się, że to dopiero sygnalizacja niezadowolenia, które będzie eskalować, prestiżowe starcie z rywalami z Wielkopolski rozpoczęło się przecież od prowadzenia Lecha.


Ostatecznie Legia zwyciężyła 2:1, trybuny przyjęły ten wynik dość powściągliwie. Kilka dni później zespół ze stolicy rozbił w pył Wisłę. 7:0 to wynik niespotykany od dziesięcioleci, mam wrażenie, że poza kpinami pod adresem przeciwnika nie wywołał przy Łazienkowskiej większej euforii. Piłkarzom oczywiście podziękowano, ale pozostało wrażenie sprzed kilkunastu dni, że do futbolu nie nadają się ani właściciel, ani trener Aleksandar Vuković, ani sami zawodnicy, bo choć strzelali jak na zawołanie, to jednak w mediach społecznościowych jak i na trybunach przeważało przekonanie, że to rywale są fajtłapami, a nie gospodarze odzyskali należną drużynie z aspiracjami formę. Sportowo wahadło wychyliło się w drugą stronę, ale opinie o zespole i klubie nie wróciły do należnej w tym momencie równowagi.


W środę legionistów czeka spotkanie w Pucharze Polski z Widzewem, a więc trzecim najbardziej prestiżowym spośród krajowych rywali. Są faworytem, najpewniej pokonają drugoligowca, nie sądzę jednak, by kolejny wygrany mecz znacząco odwrócił nastroje wśród fanów.


Ci, którzy z rozsądkiem spoglądają na polską piłkę, doskonale wiedzą, że tyleż zależna jest ona od kompetencji zarządzających nią osób, co skazana na przypadek, a ten z kolei wynika z niskiej jakości piłkarzy grających nad Wisłą. Jest jednak w futbolu coś takiego, że warto się w nim zatracić, mimo że jesteśmy świadomi jego niedoskonałości. W przewadze pozostają jednak ci, którzy nie baczą na okoliczności, balansują w nastrojach, najczęściej artykułując w dosadny sposób te negatywne. Tak jest po prostu łatwiej. Jeśli uznamy, że kibicowskie emocje są emanacją tego, jak żyjemy i z jaką mocą rzucamy się sobie do gardeł na co dzień, można przyjąć, że futbolowe życie od normy nie odbiega, ale czy przyjemnie bawić się w taką piłkę?


Nie sposób też pominąć skrywających się za klubowymi barwami, żyjących w paranoi godnej Leonarda Zeliga - z łatwością dają się porwać niezadowolonemu tłumowi, by po chwili stać się sojusznikiem tych, przeciwko którym występowali, i prosić np. o koszulkę. Nietrudno w ten sposób wyjść na szaleńca, prawda?


W szaleństwo to zaczynają wchodzić właśnie kibice Wisły. Zapominając w jednej chwili, że to triumwirat Tomasz Jażdżyński, Jarosław Królewski, Piotr Obidziński odbił ich klub z rąk bandytów, uczynili z nich jedynych winnych kryzysowi sportowemu, w jaki popadła Wisła. Internetowe przytyki, żądanie głów, nawoływanie do dymisji – wygląda na to, że sporą grupę kibiców dotknęła poważna demencja. Albo nie chcą pamiętać, w jakiej sytuacji był ich klub jeszcze niedawno, albo tak jest im wygodniej.


Nie mam w sobie tyle naiwności, by namawiać piłkarskich fanów do okaleczania się z emocji. Mogę jedynie zaapelować o minimalną refleksję. Że ci, którzy są właśnie obrażani, przed chwilą uchodzili za zbawców, a być może znów nimi będą. Wtedy jednak słowa nie przychodzą tak łatwo.


Daleki jestem od tego, by twierdzić, że dwoma udanymi meczami Legia wróciła na właściwe tory, a w klubie z Krakowa wszystko idealnie funkcjonuje. Przykład Legii pokazuje jednak, że z radykalnymi opiniami warto się miarkować. Dla kibiców Wisły niech stanie się on przestrogą na najbliższe dni. W tak szalonych ligowych okolicznościach naprawdę łatwo wyjść na wariata.

Przemysław Iwańczyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie