Polska wicemistrzyni olimpijska: Były lata, kiedy brakowało pieniędzy

Inne
Polska wicemistrzyni olimpijska: Były lata, kiedy brakowało pieniędzy
fot. PAP

Kajakarstwo to niezwykle medalodajna dyscyplina, na igrzyskach kajakarki czy kanadyjkarze często walczą o najwyższe laury. Jest jednak drugi koniec... wiosła - nawet najlepsi zawodnicy mogą tylko pomarzyć o gratyfikacjach, jakie są w innych sportach.

W każdej dyscyplinie sportu do sukcesu potrzebna jest determinacja, zapał, wytrwałość. W kajakarstwie do tego trzeba być niezwykle cierpliwym i też nie można mieć zbyt wygórowanych oczekiwań, jeśli chodzi o finanse. Na nie mogą liczyć praktycznie tylko ci, którym udało się wejść na sam szczyt, tj. zdobyć medal mistrzostw świata czy wystąpić w igrzyskach olimpijskich.

 

Wicemistrzyni olimpijska z Rio de Janeiro Marta Walczykiewicz nie ukrywa, że były momenty w karierze, gdzie musiała liczyć na pomoc rodziców.

 

"Gdybym trenowała dla pieniędzy, to dawno dałabym sobie spokój. Były takie lata, gdzie środków zwyczajnie brakowało. Nawet chciałam zrezygnować ze sportu. Nie miałam wyników, nie było pieniążków, klub ich też nie miał i trzeba było liczyć na pomoc rodziców. Uprawiam kajakarstwo z miłości do sportu, ale czasy się też zmieniły. Pojawiły się wyniki, a za nimi gratyfikacje finansowe. To nie jest w życiu najważniejsze, ale różnego rodzaju stypendia, nagrody pomagają i zapewniają spokój psychiczny sportowcom. Dzięki temu teraz ja mogę pomóc rodzicom" - przyznała Walczykiewicz.

 

W grach zespołowych, m.in. w siatkówce, często jeszcze nastoletnie zawodniczki mogą liczyć na zawodowe kontrakty i to na całkiem wysokim poziomie. W kajakarstwie nie ma na to szans, przynajmniej w tak młodym wieku. Tym bardziej, że w tej dyscyplinie do kategorii seniora wchodzi się nieco później - oficjalnie po skończeniu 23 lat. Dlatego też wielu utalentowanych sportowców rezygnuje z kajakarstwa nim osiągnie "dorosły wiek".

 

"Brak perspektywy finansowej sprawia, że wielu młodych ludzi kończy karierę, zanim ją na dobre rozpocznie. Kończy się 18 lat i nie zawsze można liczyć na pomoc rodziców. Jeśli ktoś studiuje i trenuje, to już nie ma czasu na dodatkową pracę. A jeśli nie ma wyników, bo tak naprawdę to jeszcze nie jego czas, to wówczas wielu utalentowanych sportowców po prostu przepada" - tłumaczyła Walczykiewicz.

 

Ministerstwo Sportu od ponad dwóch lat realizuje program "Team 100", gdzie początkowo 100, a obecnie już 250 młodych zawodników może liczyć na wsparcie ze strony państwa. Najlepszy obecnie polski kanadyjkarz Tomasz Kaczor żałuje, że za "jego czasów" nie było takich projektów.

 

"Ten program daje wiele możliwości i szkoda, że dopiero niedawno się pojawił. Mogę tylko potwierdzić słowa Marty, że wiele młodych osób musiało przedwcześnie zakończyć karierę. Ja też musiałem liczyć na pomoc rodziców. Wprawdzie w 2007 roku zostałem mistrzem świata juniorów i wówczas już sam sobie radziłem, ale gdyby nie oni, nie byłbym w tym miejscu, gdzie jestem" - podkreślił.

 

Ale również seniorzy, którzy regularnie startują w mistrzostwach Europy i świata, nie zawsze mają stabilną sytuację finansową. Najlepszym przykładem jest właśnie Kaczor, który w trakcie kariery miał kilka trudniejszych momentów.

 

"Pamiętam dobrze co się działo, że po igrzyskach olimpijskich w Londynie, gdzie w dwójce z Marcinem Grzybowskim nie weszliśmy do finału A, a wcześniej nie pojechaliśmy na mistrzostwa Europy, bo trener wybrał inny system przygotowań. Po sezonie straciłem stypendium, no i było ciężko" - wspomniał.

 

Kanadyjkarz Warty Poznań w podobnej sytuacji znalazł się rok temu i podjął nawet decyzję o zakończeniu kariery. Mając na utrzymaniu rodzinę, postanowił zarabiać w inny sposób i wyjechał na... farmę indyków do Anglii. Za namową byłego trenera kadry Marka Plocha wrócił jednak do sportu, do kolejnego sezonu przygotowywał się w Chinach. Rok 2019 był najlepszy w jego karierze - sięgnął po złoty medal Igrzysk Europejskich i został wicemistrzem świata.

 

"Jeśli jest się w elicie, czyli na poziomie piątego miejsca w świecie, ale w konkurencji olimpijskiej, to można liczyć na dobre pieniądze, na wysokie stypendia. Ale jak widać, ta elita jest bardzo wąska. Za medale w konkurencjach nieolimpijskich związek płaci stosunkowo niewielkie kwoty" - przyznał Kaczor.

 

Walczykiewicz jest w ścisłej światowej czołówce od ponad 10 lat, dzięki czemu może pozwolić sobie na nieco lepsze życie.

 

"To nie jest tak, że z kajaków nie można wyżyć, patrząc ile wynosi średnia krajowa czy jak żyje przeciętny Kowalski. Nie mamy na co narzekać: stypendia państwowe, samorządowe - wojewódzkie czy miejskie, klubowe, niekiedy uczelniane, plus sponsorzy. Ja mam to szczęście, że jest nią spółka skarbu państwa" - wyjaśniła.

 

Większość czasu zawodniczka KTW Kalisz spędza na zgrupowaniach, gdzie wszystko ma zapewnione - wyżywienie, sprzęt sportowy, odżywki, transport. Praktycznie nie ma potrzeby, a nawet czasu, żeby wydawać pieniądze.

 

"No tak nie do końca. Zdarza się, że trener nas wysyła do galerii handlowej czy do restauracji dla odprężenia. Jesteśmy często w nowych miejscach, więc też chcemy spróbować czegoś innego. A zarobione pieniądze odkładam. Spełniam też swoje zachcianki, bo nie jestem sknerą. Wiem jednak, że kariera sportowa nie trwa wiecznie. Chcę wybudować dom albo kupię taki, który będzie dostosowany do moich oczekiwań. W sumie na to już uzbierałam" - zdradziła wicemistrzyni olimpijska.

 

Kajakarkom czy kanadyjkarzom nie grozi jednak znalezienie się w setce najbogatszych polskich sportowców. Przegrywają z przedstawicielami innych dyscyplin, bardziej popularnych, choć niekoniecznie już odnoszącymi sukcesy.

 

"Nigdy im nie zazdrościłam, ale może miałam żal, czy to była też taka mała złość. Ale nie w stosunku do tych sportowców, bo przecież to oni sobie wybrali taką dyscyplinę. My też mogłyśmy sobie wybrać inny, bardziej popularny sport. Był raczej żal do mediów, bo to one kreują popularność sportu. My, kajakarki, zawsze byłyśmy pomijane, może nie w Wielkopolsce, gdzie ten sport jest nieco bardziej medialny, ale tak ogólnie w kraju to ginęłyśmy. I dopiero przy okazji igrzysk olimpijskich robiło się o nas nieco głośniej. Szkoda, że są sporty ważne, ważniejsze i... mniej ważne" - podsumowała Walczykiewicz.

psl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie