Kibice Aluronu przy okazji kibicowania pomagają potrzebującym

Barwni, głośni, widoczni w każdej hali kibice siatkarzy Aluronu Virtu CMC Zawiercie trzeci sezon wspierają swój zespół. - Przy okazji kibicowania nasza "Jurajska Armia" stara się zrobić coś dobrego – powiedział szef zawierciańskiego Klubu Kibica Tomasz Świderski.
Związani z 50-tysięcznym miastem i okolicą sympatycy Aluronu tworzą nieformalną społeczność lokalną.
- Kiedyś po meczach spotykaliśmy się przy poczęstunku w hali, od roku zbieramy się w "Jurajskiej Twierdzy", czyli pubie prowadzonym oczywiście przez panią, która jest kibicem – wspomniał ze śmiechem Świderski.
"Twierdza" mieści się tuż przy stadionie piłkarskim. Pełno w niej klubowych pamiątek, pucharów, zdjęć.
- Ten lokal remontowaliśmy własnymi rękami. Nie jesteśmy formalnym stowarzyszeniem, każdy daje od siebie tyle, ile może. A że są wśród nas ludzie różnych profesji, to rozmaite sprawy udaje się załatwić. Niedawno była np. kwestia znalezienia opiekunki dla dziecka jednego z naszych zawodników. Raz, dwa i po kilku telefonach problem został rozwiązany – zaznaczył.
Jak podkreślił, zarówno władzom klubu, jak i kibicom zależy na promocji nie tylko miasta, ale i regionu.
- I chyba się udało. Już wiadomo, gdzie jest "Jura" i - mam taką nadzieję – wywołuje pozytywne emocje – zaznaczył.
Efektem tej kibicowskiej "samopomocy" są też m.in. specyficzne czapki, stylizowane na rycerskie.
- Zostały wymyślone przed wyjazdem do Jastrzębia na pierwszy sparing po wywalczeniu awansu do PlusLigi. Zastanawialiśmy się nad jakimś wyróżnikiem, padło na te nakrycia głowy. Robi je na drutach z włóczki oczywiście członkini naszej grupy. Na jednym ze spotkań wymyśliliśmy tekturową "ścianę", która jest eksponowana po udanym bloku. Kupujemy tekturę, tniemy, kleimy tapetę. To trochę takie pospolite ruszenie – tłumaczył Świderski.
Kibice zostali "armią", kiedy zawodników Aluronu nazwano "Jurajskimi Rycerzami". - Najpierw mieli być "zawierciańscy", ale władze klubu zdecydowały o bardziej regionalnej nazwie – przypomniał.
Na liście uczestników wyjazdów na mecze jest ok. tysiąca osób. Taka prawdziwa "Żyleta", odpowiedzialna za doping non stop we własnej hali, liczy 270 gardeł.
- Czy nas słychać na wyjazdach, trzeba spytać siatkarzy. Myślę, że się przebijamy. Akustyka wielkich hal powoduje, że dajemy radę, czasem wystarczy 50 osób. Najtrudniej jest w Radomiu i Jastrzębiu, gdzie miejscowi kibice korzystają z nagłośnienia. Za drużyną jeździliśmy już w drugiej lidze, boom zaczął się po awansie do pierwszej, a potem, kiedy w barażach z AZS Częstochowa wywalczyliśmy ekstraklasę to już pooooszło... - przyznał.
Kibice z Zawiercia od początku występów w ekstraklasie podczas meczów u siebie nagradzają statuetką MVP najlepszego zawodnika drużyny... przegranej. - Głosowanie w internecie trwa przez całe spotkanie, rozstrzygnięcie zapada, kiedy znany jest wynik meczu. Wygrywa siatkarz z największą liczbą głosów – wyjaśnił.
Przyznał, że PlusLiga była dla widzów dużym przeskokiem. Do niewielkiej hali w Zawierciu zaczęły przyjeżdżać siatkarskie gwiazdy, znane zespoły, pojawiły się telewizyjne kamery, wzrosło zainteresowanie mediów.
Przed świętami kibice prowadzili zbiórkę na jeden z domów dziecka, uczestniczyli w akcji Szlachetna Paczka.
- Siatkówka i kibicowanie stały się pretekstem do zrobienia czegoś dobrego. Wielu osobom możemy pomóc, wspieramy dużo akcji charytatywnych. Dzięki sportowi mieliśmy możliwość zorganizowania się. Jesteśmy grupą ludzi pozytywnie zakręconych – powiedział szef Klubu Kibica.
Robocze spotkania odbywają się w "Twierdzy" przynajmniej raz w tygodniu. Podczas nich oglądane i analizowane są mecze ligowe.
- Nie chodzi tylko o grę naszej drużyny, choć oczywiście o tym też dyskutujemy. Rozmawiamy również o naszym dopingu, o tym, co można w nim zmienić, jak uatrakcyjnić, oceniamy, czy dobrze wypadliśmy, planujemy wyjazdy – poinformował.
W kibicowskim pubie serwowane jest wytwarzane w lokalnym browarze "rycerskie" piwo. Po meczu jego przebieg jest komentowany przy akompaniamencie klubowych przyśpiewek.
- Do hali przychodzimy mniej więcej półtorej rodziny przed rozpoczęciem spotkania. Przygotowujemy kartoniadę, szykujemy flagi, sektorówki, a po meczu – sprzątamy. U nas w hali od momentu awansu do ekstraklasy zawsze jest komplet na widowni. W sektorze Klubu Kibica doping jest prowadzony cały czas. Tu nie ma zmiłuj, są ustalone zasady, odpoczywamy w przerwach miedzy setami. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę. Myślę, że jesteśmy w stanie zdeprymować rywali – podkreślił.
Zaznaczył, że pod względem marketingowym mała hala jest zapewne problemem dla klubu, ale dla drużyny to atut.
- Złe przyjęcie zagrywki bardzo utrudnia akcję. A nasi zagrywkę mają mocną... – podsumował z uśmiechem Świderski.
Największym sukcesem klubu z Zawiercia było czwarte miejsce w sezonie 2018/19.
Przejdź na Polsatsport.pl