Bargiel: Ryzyko było nieakceptowalne. Musieliśmy wrócić do domu
Przed rokiem odbierał statuetkę za zajęcie ósmego miejsca. Tym razem sam wręczył nagrodę dla Kamila Stocha. Mowa o Andrzeju Bargielu, dla którego minione 365 dni nie należały do najłatwiejszych - Niestety ocieplenie klimatu i anomalie pogodowe przeszkodziły w zjechaniu na nartach z Mount Everestu. Projekt został przesunięty w czasie. Nie poddaję się jednak i myślę, że uda się ten cel osiągnąć w najbliższym okresie - stwierdził himalaista.
Bożena Pieczko: Jak się czuł pan na scenie? Łatwiej było odbierać czy jednak wręczać nagrodę?
Andrzej Bargiel: Tym razem jestem w innej roli. Myślę, że wręczanie statuetki było o wiele łatwiejsze. Chciałbym pogratulować Kamilowi Stochowi zajęcia szóstego miejsca w 85. Plebiscycie na Najlepszego Sportowca Roku. To jest osoba, którą znam. Pochodzi z południa kraju. Również jest narciarzem. Od zawsze interesuję się skokami i było mi bardzo miło, że mogłem wręczyć nagrodę. Obecnie walczy na Turnieju Czterech Skoczni. Po tej drugiej stronie jest zdecydowanie łatwiej. Nie ma takiej tremy i nerwów.
Wydaje się, że stwierdzenie „sky is the limit” pana nie obowiązuje. Jednak Mount Everest trochę powstrzymał plany.
Tak. Ten rok był trudny. Niestety ocieplenie klimatu i anomalie pogodowe przeszkodziły w realizacji tego projektu. Przesunęły go w perspektywie czasu. Nie poddaję się jednak i myślę, że uda się ten cel osiągnąć w najbliższym okresie.
Tym bardziej, że K2 udało się zdobyć za drugim podejściem.
Tak to już jest. Zawsze chce się wszystko zrobić jak najszybciej. W wysokich górach kluczowa jest cierpliwość, ponieważ jest tam trudno i ryzykownie. Tam trzeba bardzo rozważnie podchodzić do działania i do realizacji swoich planów. W tym przypadku to ryzyko było po prostu nieakceptowalne, dlatego musieliśmy wrócić do domu.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze