Japończyk w składzie IV-ligowca na ćwierćfinał Pucharu Francji pomoże wyeliminować Saint-Etienne?
W czwartek poznamy ostatni zespół, który zagra w półfinałach Pucharu Francji. Wchodząc na płytę boiska na ćwierćfinałowy mecz z IV-ligowym SAS Epinal, piłkarze Saint-Etienne, będą znali już swojego ewentualnego rywala, bo losowanie odbędzie się o godz. 20:45. Ale futboliści SAS Epinal wcale nie zamierzają się poddać. A gigant z Saint-Etienne ma duże kłopoty! Transmisja meczu w Polsacie Sport Premium 1.
Czy to w ogóle możliwe, że w czórce Pucharu Francji znajdzie się kopciuszek z Epinal? Poniekąd, gdyż trener Saint-Etienne, Claude Puel, ma ogromne problemy z zestawieniem wyjściowej jedenastki - czwartkowy mecz na stadionie Marcela Picota w Nancy jego zespół rozpocznie bez sześciu czołowych zawodników.
W środę natomiast w innym ćwierćfinale Pucharu Francji PSG rozniosło w pył I-ligowca z Dijon (6:1). Paryżanie są więc o krok od tego, by zagrać w dwóch finałach krajowych pucharów - jeden z nich mają już zapewniony, 29 kwietnia zmierzą się z Lyonem w finale Pucharu Ligi. Wiele wskazuje na to, że również w Pucharze Francji staną oko w oko ze swoim wielkim rywalem.
Mimo wysokiego zwycięstwa, w Paryżu mają jednak swoje problemy. Dotyczą one przede wszystkim wtorkowego meczu w 1/8 finału Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund. Co prawda Kylian Mbappe jest w formie, a Thomas Tuchel nie może narzekać na brak dobrego materiału, jednak martwi go osoba Neymara. Niemiec zdradził na wczorajszej konferencji, że nie wie czy Brazylijczyk zagra w Dortmundzie.
Czyżby zeszłoroczna historia miałaby się powtórzyć i Neymara rzeczywiście zabraknie w meczach LM? Brazylijczyk niedawno fetował swoje 28 urodziny, a zaproszonych gości poprosił, by pojawili się na przyjęciu ubrani na biało. On sam ostatni mecz ligowy mecz oglądał natomiast w żółtej kamizelce. Trudno odpowiedzieć na pytanie, co to miało oznaczać. Ale znając ekscentryczność Neya, z jego strony wszystkiego można się spodziewać.
W drugim środowym ćwierćfinale wiało z kolei nudą. Lyon z trudnem ograł Olympique Marsylia 1:0. Piłkarze zdecydowanie nie spełnili oczekiwań. Nawet nie przyciągnęli na stadion kompletu publiczności - na mogącym pomieścić 60 tysięcy kibiców lyońskim Groupama Stadium, zasiadło zaledwie 35 tysięcy fanów.
Wróćmy jednak do czwartkowego meczu między Epinal z Saint-Etienne. W zespole IV-ligowca znajdziemy ciekawego zawodnika - czarnoskórego Japończyka Alphę Kubotę, który przy okazji ćwierćfinałowego meczu opowiedział o swoich perypetiach losowych.
- Mój ojciec jest Japończykiem, a matka pochodzi z Sierra Leone. W Japonii jest mało osób o moim kolorze skóry, toteż podczas meczów słyszałem rasistowskie okrzyki, kibice naśladowali małpy. A ja jestem rodowitym Japończykiem. Nie mogłem już tego znieść, więc zdecydowałem się opuścić Japonię i spróbować szczęścia we Francji. Na razie jestem piłkarzem Epinal i jeśli trener da mi możliwość, postaram się wykorzystać swoją szansę - mówi lewy obronca.
Od osiemnastu lat Kubota nie był w Japonii. Nad Sekwaną bardzo mu się podoba, gdyż tam nikt nie zwraca uwagi na kolor jego skóry. Jak podkreśla, na ulicach i boiskach jest tylu czarnoskórych, że nikt nie zwraca na niego uwagi. Czy podczas czwartkowego ćwierćfinału zostanie zauważony ze względu na swoją grę?
Transmisja meczu SAS Epinal - AS Saint-Etienne od godz. 20.55 w Polsacie Sport Premium.
Przejdź na Polsatsport.pl