Narodziny nowej gwiazdy boksu. "Będzie nie tylko mistrzem"

Sporty walki
Narodziny nowej gwiazdy boksu. "Będzie nie tylko mistrzem"
Fot. YouTube

Israił Madrimow ma 25 lat i jest Uzbekiem. Stoczył dopiero pięć zawodowych walk, a już mówi się o nim, że wkrótce zostanie mistrzem świata. To kwestia czasu. Jego trenerzy twierdzą, że ma papiery, by nie "tylko być mistrzem", ale też wielką gwiazdą zawodowego boksu. I mają rację!

W minioną sobotę znokautował solidnego, choć już nie najmłodszego Charlie Navarro. Najpierw zmęczył pressingiem, później rozbił ciosami na korpus i w szóstej rundzie wykończył. To dopiero jego piąta wygrana na zawodowym ringu, piąta przed czasem.

 

Madrimow jak na wagę junior średnią nie jest wysoki. Mierzy 174 cm wzrostu, ale ma znakomitą pracę nóg i czuje dystans jak mało kto. Jest praworęczny, ale często zmienia pozycję na odwrotną. Bije bardzo mocno z obu rąk, jest krępy, silny fizycznie. Już w czasach amatorskich sporo walk wygrywał przed czasem. Bilans ma znakomity, 330 amatorskich pojedynków i tylko 15-20 porażek. Miał to szczęście, że boksu uczył go Tułkin Kiliczew, fachowiec znakomity, a przy tym prawy człowiek. To on wylał fundament, na którym teraz może budować swoje mistrzostwo.

 

Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro Uzbekistan wygrał klasyfikację medalową, wyprzedzając największe potęgi na czele z Kubą. Uzbecy zdobyli 7 medali, w tym trzy złote, tak jak Polacy w 1964 w Tokio. Na najwyższym stopniu podium podczas ostatnich igrzysk stawali Chasanboj Dusmatow (49 kg), Szachobidin Zoirow  (52 kg) i Fazliddin Gaibnazarow (64 kg), a Dusmatow dostał jeszcze Puchar Vala Barkera przyznawany najlepszym technikom olimpijskiego turnieju.

 

Brązowy medalista igrzysk w Rio de Janeiro, inny Uzbek Murodjon Achmadalijew (56 kg) jest już zawodowym mistrzem świata, teraz czas na jego kolegów. Israiła Madrimowa w Brazylii nie było, ale to też kandydat na mistrza. Ma wszystko, by nim zostać, co więcej, zgadzam się z jego trenerem, znakomitym Joelem Diazem, że to kandydat nie tylko na mistrza, ale też na gwiazdę zawodowych ringów. Mieszkający dziś w Kalifornii Madrimow ma nie tylko wielkie umiejętności i nokautujące uderzenie, ale też charyzmę, która mu w tym pomoże. Po każdej walce kończonej przed czasem możemy liczyć dodatkowo na jego efektowne salta i uśmiech od ucha do ucha.

 

25-letni Uzbek wie, że stoi przed szansą, której nie może zmarnować. Wie gdzie się wychował, dobrze pamiętał w jakich warunkach dorastał. Teraz znalazł się w innym świecie. Stąd jego przydomek „The Dream” czyli „Sen”. Na szczęście, to nie sen. To jego nowe życie, które dopiero się zaczyna.

 

Był najstarszym z trójki rodzeństwa, urodził się w małej wsi, w regionie Chiwa w Uzbekistanie, w postradzieckim kraju, gdzie boks od dawna cieszy się wielką popularnością. Na jedno, na co mógł zawsze liczyć, to dobrych trenerów. Zaczął szkolenie w wieku 11 lat, sukcesy przyszły szybko. Dwa lata później zdobył swój pierwszy tytuł.

 

Dziś, gdy opowiada w jakich warunkach dorastał, ludzie w Kalifornii, gdzie teraz mieszka, zapewne przecierają oczy. Codziennie musiał, jako najstarszy z rodzeństwa, zbierać drewno na opał, bo dom, w którym mieszkali nie miał grzejnika. Najciężej było w zimie. Nie mieli bieżącej wody i elektryczności, więc jak przyszły mrozy, nie łatwo było przetrwać. Ale ciężkie warunki kształtują charakter, być może dlatego teraz jest tak twardy, nie tylko w ringu, ale i poza nim.

 

Niestety, jest to zła wiadomość dla jego rywali. „The Dream” wcześniej czy później dopadnie urzędujących mistrzów wagi superpółśredniej. I taki moment przyjdzie szybciej niż im się wydaje. W minioną sobotę nie dał szans Wenezuelczykowi Charlie Navarro (29-10, 22 KO) zatrzymując go w szóstej rundzie. Tyle że Navarro w tym roku skończy 41 lat i od mistrzów wagi junior średniej jest jednak znacznie słabszy.  

 

Madrimow jest skromny, ale pewny siebie, wie na co go stać. Lata amatorskich zwycięstw, później sześć pojedynków w półzawodowej lidze WSB, z najlepszymi pięściarzami świata, pozwoliły poznać swoją wartość. Miał zaledwie 16 lat, gdy w 2011 roku w Astanie (Kazachstan) został wicemistrzem świata juniorów w wadze lekkiej (60 kg). Walkę o złoto z Rosjaninem Szamiłem Masłagowem przegrał zaledwie jednym punktem (14:15). Tylko gdzie dziś jest zwycięzca, a gdzie przegrany?

 

Trzy lata później stał już ze srebrnym medalem na podium Igrzysk Azjatyckich w Incheon w Korei Płd. W finale kategorii półśredniej przegrał z Kazachem Danijarem Jeleusinowem, złotym medalistą igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, dziś zawodowcem. Dwa lata temu w Jakarcie Madrimow wygrał Igrzyska Azjatyckie, pokonując w finale innego Kazacha, Abiłchana Amankuła, a w 2017 roku był najlepszy w mistrzostwach Azji w wadze średniej.

 

Kiedy zaczynał zawodową karierę powiedział, że jest gotów już w pierwszej walce bić się o mistrzostwo świata. Dostał jednak „tylko” pojedynek dziesięciorundowy z Meksykaninem Vadimirem Hernandezem (10-3, 6 KO) i zatrzymał go w szóstym starciu. Warto przypomnieć, że podpisał kontrakty z Matchroom Boxing i DAZN, a debiutował jeszcze w HBO. Przyszły czempion przyznaje, że jest niecierpliwy i nie chce czekać w nieskończoność na mistrzowskie walki, bo czuje że już jest na nie gotowy.

 

- Mam tylko jeden cel, chcę walczyć i wygrywać. Chcę być mistrzem świata i mam nadzieję, że taką szansę wkrótce dostanę – mówi Israił Madrimow, król nokautu z Uzbekistanu. Jego trener, 47-letni Meksykanin Joel Diaz jest przekonany, że tak właśnie będzie. Jego zdaniem narodziny nowej gwiazdy już za nami.

 

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie