Remis Legii na Old Trafford. „Pieniądze wynosiliśmy w reklamówkach”

Piłka nożna
Remis Legii na Old Trafford. „Pieniądze wynosiliśmy w reklamówkach”
fot. PAP
Piłkarze Legii Warszawa walczyli z faworyzowanym Manchesterem United.

- Po strzelonym golu uciekłem jak najdalej do chorągiewki, tej przy ulicy Łazienkowskiej. Gdyby brama była otwarta, to bym pewnie pobiegł na Torwar - tak Jacek Cyzio wspomina gola strzelonego Manchesterowi United w półfinale Pucharu Zdobywców Pucharów. W piątek minęło 29 lat od tego pamiętnego spotkania.

10 kwietnia 1991 roku Legia w pierwszym meczu przegrała u siebie 1:3 z ekipą „Czerwonych Diabłów”. Dwa tygodnie później w rewanżu na Old Trafford było 1:1 i w wielkim finale zagrali podopieczni Alexa Fergusona.

 

Piłkarze Legii w ćwierćfinale sprawili ogromną sensację, odprawiając z kwitkiem broniącą tytułu Sampdorię. W rewanżu w Genui błysnął talent Wojciecha Kowalczyka, który dwukrotnie pokonał Gianlukę Pagliukę.

 

- Utarliśmy Włochom nosa. Dzień przed rewanżem w Genui, w tamtejszych gazetach i telewizji zastanawiano się z kim Sampdoria zmierzy się w półfinale. Doskonale pamiętam, że rewanż z Włochami był bardzo długi. Dłuższego meczu w swojej karierze nigdy później ani wcześniej nie rozegrałem - mówi Jacek Cyzio, wówczas 22-letni napastnik „Wojskowych”.

 

Dolary w reklamówkach...

 

Za wyeliminowanie Sampdorii i awans do półfinału Pucharu Zdobywców Pucharu każdy piłkarz otrzymał premię w wysokości dziesięciu tysięcy dolarów, co na tamte czasy było ogromną kwotą.

 

- Gdyby padła kwota dwudziestu tysięcy „zielonych”, to pewnie też zostałaby zaakceptowana przez klubowych włodarzy. Nie było wtedy kont bankowych. Myśmy te pieniądze normalnie w reklamówkach wynosili z klubu - śmieje się Piotr Czachowski, wówczas 24-letni obrońca, który przed sezonem trafił do Legii ze Stali Mielec.

 

Wtóruje mu Cyzio - Gdybyśmy chcieli za tamten awans dostać większą premię, to pewnie klub by na to przystał. Chociaż i tak te pieniądze były dla nas ogromne. Po wyeliminowaniu Sampdorii w ciągu trzech dni pieniążki się znalazły i zostały nam wypłacone w całości.

 

Warto wspomnieć, że przed rewanżem z Legią zespół Sampdorii był liderem tabeli Serie A i jak się później okazało, podopieczni Vujadina Boskova, którzy w poprzednim sezonie wygrali rozgrywki Pucharu Zdobywców Pucharu, w 1991 roku po odpadnięciu z Legią, zdołali sięgnąć po mistrzostwo Włoch.

 

Cyzio: - Nie pamiętam na co wydałem pieniądze z premii za Sampdorię, ale doskonale pamiętam co kupił sobie Maciek Szczęsny. Zainwestował te pieniądze w naprawdę bardzo dobry aparat fotograficzny i kupił nowy samochód. Za te pieniądze można było sobie naprawdę poszaleć.


Czachowski: - To był początek lat dziewięćdziesiątych, u nas zaczęły powstawać salony z samochodami. Maciek Szczęsny kupił Renault Chamade, a ja Renault 19. Prosto z salonu. To był prestiż.

 

Kopciuszek na salonach...

Oprócz Legii, awans do półfinału Pucharu Zdobywców wywalczyły uznane piłkarskie marki - FC Barcelona, Juventus FC i Manchester United.

 

- Ja chciałem trafić na Barcelonę, bo to była klasowa drużyna - podkreśla Czachowski. - A jak już spaść z konia, to z wysokiego. Nie chciałem wylosować Anglików, bo to od zawsze był niewygodny przeciwnik. Przy losowaniu miałem „ciary” na plecach. Naprawdę - zapewnia.

 

- Z Barceloną graliśmy rok wcześniej - wylicza Cyzio. Z kolei w poprzedniej rundzie wyeliminowaliśmy Sampdorię, więc we Włoszech już byłem. A to były takie czasy, że się za granicę zbyt często nie jeździło. Został więc Manchester i właśnie na nich trafiliśmy - uśmiecha się.

 

Manchester przed meczem z Legią zajmował piąte miejsce w lidze angielskiej. Sezon wcześniej zakończył zmagania na szóstej pozycji. Wprawdzie w ostatnich latach klub nie odnosił znaczących sukcesów, ale to była cały czas uznana marka w Europie.

 

Czachowski - Do Warszawy zawitali piłkarze, których mogliśmy podziwiać w telewizji. Nie było wtedy transmitowanych całych meczów, a jedynie skróty. Takie nazwiska jak Hughes, Bruce czy Sharpe to byli już wtedy uznani piłkarze na świecie, a myśmy mogli ich „dotknąć”.

 

Cyzio: - Mieliśmy nowe, bardzo ładne zielone koszulki, gdyby nie ten „feler” na środku. Była na niej reklama. To było chyba jeszcze przed meczem z Sampdorią, gdy okazało się, że nie doszło do finalizacji umowy i nie mogliśmy zagrać w tych strojach. Klub zatrudnił panie, które całą noc szyły nam te białe kwadraty na zielonych koszulkach zasłaniające nazwę niedoszłego sponsora.

 

„Felerne” koszulki to nie jedyny problem...

 

- Pod główną trybuną na stadionie przy Łazienkowskiej były szatnie. W tamtym okresie przebieraliśmy się po drugiej stronie za „Żyletą”. Był tam budynek wojskowy. Zresztą Marek Jóźwiak mówił, że nawet tam mieszkał, gdy trafił do Legii. Na górze były biura. Stare szatnie musiały być remontowane, bo groziły zawaleniem - wspomina tamten okres Cyzio i dodaje:

 

- Przed meczem spotkaliśmy się z Anglikami w specjalnie przygotowanym tunelu, bo musieliśmy jakoś wspólnie wyjść na mecz. Pracownicy klubu wybili z dziurę w ogrodzeniu i tamtędy wychodziliśmy na murawę z tych prowizorycznych szatni. Jakbyśmy popatrzyli się z trybuny głównej, to ta dziura była zrobiona z prawej strony, gdzieś mniej więcej na wysokości chorągiewki w narożniku boisku.

 

Legia po dwumeczu z Sampdorią wyszła nie tylko poobijana, ale przede wszystkim mocno osłabiona. W pierwszym meczu przeciwko Manchesterowi United nie mogli zagrać: Maciej Szczęsny, Dariusz Kubicki, Krzysztof Budka i Andrzej Łatka, czyli kluczowi zawodnicy w ekipie „Wojskowych”.

 

Szczęsny otrzymał karę za czerwoną kartkę w Genui. Między słupkami zastąpił go Zbigniew Robakiewicz.

 

- Obaj byli równorzędnymi bramkarzami, w dodatku najlepszymi w Polsce w tamtym okresie. Maciek zagrał kosmiczne mecz przeciwko Sampdorii. Zbyszek nie ustępował mu w żadnym względzie. Z naszej strony nie było obaw o to, że może nam popsuć w jakikolwiek sposób tę zabawę - przekonuje Cyzio.

 

10 kwietnia 1991 roku: Legia Warszawa - Manchester United

 

Trener Władysław Stachurski miał przed tym spotkaniem bardzo mocno ograniczone pole manewru.

 

- Na trybunach komplet kibiców, co po zmianie ustroju zdarzało się u nas naprawdę bardzo rzadko - wspomina Czachowski. - Nie mieliśmy nic do stracenia. Pamiętam tunel przed wyjściem na murawę przed meczem w Warszawie. W oczy rzucały mi się uda Marka Hughesa. Jego jedno udo było jak nasze dwa!

 

- Mnie z kolei utkwił w pamięci młodziutki wówczas Paul Ince, który przyszedł do tunelu jeszcze bez koszulki, totalnie wyluzowany. To był rzadko spotykany widok - przekonuje Cyzio.

 

37 minuta: 1:0 - Jacek Cyzio

 

I to właśnie Cyzio w 37. minucie okazał się bohaterem „Wojskowych”. Dynamiczny rajd napastnika Legii, wymiana podań na jeden kontakt z Czachowskim, strzał w prawy róg. Bramkarz Les Sealey skapitulował.

 

- Pierwszy raz nam piłka nie podskoczyła na murawie przy Łazienkowskiej. Zagraliśmy „klepę” z Piotrkiem Czachowskim, udało się wprowadzić piłkę między obrońców. Idealnie się toczyła. Gdyby skoczyła milimetr w lewo lub prawo, strzał byłby niecelny. Dużo szczęście, że trafiłem na kawałek dobrego boiska - wspomina po latach Cyzio.

 

- Lubię podłączać się do akcji ofensywnych - zapewnia Czachowski. - Do dziś pamiętam, że Jacek był dumny z tego, że strzelił gola i to w dodatku tak renomowanemu przeciwnikowi. Niewielu Polaków zdobyło bramkę w konfrontacji z Manchesterem United, a jemu ta sztuka się udała.

 

Jeszcze raz Cyzio: - Po strzelonym golu uciekłem jak najdalej do chorągiewki, tej przy ulicy Łazienkowskiej. Gdyby brama była otwarta, to bym pewnie pobiegł na Torwar. Szczęście, że zamknęli i zdążyliśmy wrócić, ale niestety za późno.

 

38 minuta: 1:1 - Brian McClair

 

- Za długo cieszyliśmy się z tego gola. Pamiętam też, że Arek Gmur bardzo długo wracał na swoją połowę, bo też pobiegł pogratulować gola... swojemu szwagrowi. Jeszcze nie zdążyliśmy ochłonąć po zdobytej bramce, a Anglicy praktycznie od razu wyrównali - wspomina Czachowski.

 

44 minuta: czerwona kartka - Marek Jóźwiak

 

Obrońca Legii stracił piłkę i przy próbie powstrzymania Lee Sharpe’a sfaulował wychodzącego sam na sam z Robakiewiczem zawodnika Manchesteru United.

 

- Nikt nie miał zbyt dużych pretensji do Marka o ten faul - twierdzi Czachowski. - Futbol to gra błędów, a Anglicy wykorzystali to w brutalny sposób. W drugiej połowie robiliśmy co w naszej mocy, aby grając w dziesięciu stracić jak najmniej goli.

 

54 minuta: 1:2 - Mark Hughes


67 minuta: 1:3 - Steve Bruce

 

Legia przegrała w pierwszym meczu półfinałowym Pucharu Zdobywców Pucharu z Manchesterem 1:3. Spotkanie rewanżowe rozegrano dwa tygodnie później.

 

24 kwietnia 1991 roku. Stadion Old Trafford 

 

Czachowski: - Na rewanż nie jechaliśmy jak na ścięcie. Doskonale wiedzieliśmy, że wynik z pierwszego meczu sprawił, że nasze szanse na awans do wielkiego finału spadły do minimum. Wygrać trzema bramkami na Old Trafford było nierealne. Nadzieje były, ale nie oszukujmy się - pojechaliśmy na rewanż żeby nie dać plamy i jej nie daliśmy.

 

Cyzio: - Chcieliśmy pozostawić po sobie dobre wrażenie. Wygrać 2:0? Czemu nie? Jechaliśmy i mieliśmy nadzieję, że zagramy na dużo lepszym boisku, a tymczasem murawa na Old Trafford była zdecydowanie gorsza od tej w Warszawie.

 

Czachowski: - Faktycznie murawa na Old Trafford pozostawiała wtedy wiele do życzenia, ale trzeba pamiętać, że to była Anglia i w dodatku kwiecień. Wtedy nawet na najlepszych stadionach nie było takich dywaników jak teraz.

 

29 minuta: 1:0 - Lee Sharpe

 

Cyzio: - Sharpe był wielkim piłkarzem. Zaimponował mi również stoper Bruce, który wkładał głowę tam, gdzie inni bali się włożyć nogę. Na boisku generał. Starcia z nim to była przyjemność z jednej strony, ale z drugiej ogromny ból, bo to był twardy zawodnik.

 

Generał na boisku. W środku młody Ince, który już wtedy robił różnicę. A z przodu Mark Hughes, który zdobył obie bramki w finale, w wygranym 2:1 meczu z Barceloną.

 

56 minuta: 1:1 - Wojciech Kowalczyk

 

Cyzio: - Trener Alex Fergusson, który rozpoczynał swoją przygodę w United, chwalił nas za grę w obu tych spotkaniach. Mimo iż nie wyeliminowaliśmy Manchesteru, to i tak klub zachował się bardzo ładnie - po odpadnięciu w półfinale dostaliśmy połowę tej premii za przejście Sampdorii. Doceniono nasz sukces i mimo wszystko bardzo dobrą postawę w dwumeczu z Manchesterem. Pozostawiliśmy po sobie bardzo dobre wrażenie.

 

Znikające koszulki na Okęciu...

 

Czachowski: - Do dzisiaj mam koszulkę Marka Hughesa i to jest dla mnie sentymentalna pamiątka.

 

Cyzio: - Miałem farta, bo mam koszulkę Irwina. Po meczu udało mi się z nim wymienić. Wielu Anglików nie chciało się wymienić, szybko zeszli do szatni. Być może byli mocno zdenerwowani tym, że nie poradzili sobie z nami. Nie wiem czy dobrze pamiętam, ale to chyba trener Fergusson nakazał swoim piłkarzom oddać nam koszulki. Niestety, na Okęciu kilka koszulek zginęło z toreb. Mnie się udało i do mojej nie doszli. To dla mnie duża pamiątka. Kiedyś jak będę miał wnuka, to mu ją przekażę, jeżeli będzie chciał dostać.

 

Manchester United - Legia Warszawa 1:1

 

Cyzio: - Po tym sezonie ten zespół się praktycznie rozpadł. Ostatni nasz mecz w tamtych rozgrywkach to był finał Pucharu Polski z GKS-em Katowice, który przegraliśmy. Po tym spotkaniu i sezonie z klubu wycofał się główny sponsor - Pan Wojtysiak. Wielu z nas wtedy musiało odejść. Ja byłem przez dwa lata wypożyczony do Legii z Pogoni Szczecin. Leszek Pisz odszedł chyba do Motoru i tak dalej. Wróciłem do Pogoni i rozpocząłem treningi. Dostałem ciekawą propozycję z Turcji i z niej skorzystałem, podpisując kontrakt z Trabzonsporem. Piotrek Czachowski odszedł do Zagłębia Lubin, Darek Kubicki wyjechał do Anglii, a Krzysiek Iwanicki do Francji.

 

Puchar Zdobywców Pucharów (1990/91)

 

1/16 finału:
Legia Warszawa - Swift Hesperange 3:0
Bramki: Roman Kosecki (48’, 79’), Leszek Pisz (90’)


Swift Hesperange - Legia Warszawa 0:3
Bramki: Marek Jóźwiak (68’), Andrzej Łatka (82’), Roman Kosecki (88’)

 

1/8 finału:
Aberdeen FC - Legia Warszawa 0:0


Legia Warszawa - Aberdeen FC 1:0
Bramka: Krzysztof iwanicki (84’)

 

1/4 finału:
Legia Warszawa - Sampdoria Genua 1:0
Bramka: Dariusz Czykier (44’)


Sampdoria Genua - Legia Warszawa 2:2

Bramki: Roberto Mancini (67’), Gianluca Vialli (90’) - Wojciech Kowalczyk (19’ 54’). Czerwona kartka: Maciej Szczęsny (88’)

 

1/2 finału:


10.04.1991 Stadion Wojska Polskiego


Legia Warszawa - Manchester United 1:3
Bramki: Jacek Cyzio (37’) - Brian McClair (38’), Mark Hughes (54’), Steve Bruce (67’)

 

Legia Warszawa: Zbigniew Robakiewicz, Arkadiusz Gmur (62' Cezary Wójcik), Marek Jóźwiak, Jacek Bąk, Leszek Pisz, Mirosław Modzelewski, Piotr Czachowski, Dariusz Czykier, Krzysztof Iwanicki, Wojciech Kowalczyk, Jacek Cyzio 
Trener: Władysław Stachurski
Manchester United: Les Sealey, Denis Irwin, Gary Pallister, Steve Bruce, Clayton Blackmore, Brian McClair, Mike Phelan (46' Mal Donaghy), Paul Ince, Neil Webb, Mark Hughes, Lee Sharpe
Trener: Alex Ferguson


Czerwona kartka: Marek Jóźwiak (44’)
Sędzia: Alphonse Constantin (Belgia)
Widzów: 19.000

24.04.1991 Old Trafford


Manchester United - Legia Warszawa 1:1

Bramki: Lee Sharpe (29’) - Wojciech Kowalczyk (56’)

 

Manchester United: Gary Walsh, Denis Irwin, Steve Bruce, Gary Pallister, Clayton Blackmore (68' Mal Donaghy), Mike Phelan, Bryan Robson, Neil Webb, Brian McClair, Mark Hughes, Lee Sharpe
Trener: Alex Ferguson
Legia Warszawa: Zbiegniew Robakiewicz, Arkadiusz Gmur, Dariusz Kubicki, Piotr Czachowski, Jacek Bąk, Leszek Pisz, Dariusz Czykier, Krzysztof Iwanicki, Jacek Sobczak (77' Andrzej Łatka), Jacek Cyzio, Wojciech Kowalczyk
Trener: Władysław Stachurski

 

Sędzia: Aron Schmidhuber (Niemcy)
Widzów: 40.000

 

Finał:


15 maja 1991 Rotterdam (De Kuip)


Manchester United – Hiszpania FC Barcelona 2:1
Bramki: Mark Hughes (67’, 74’) - Ronald Koeman (79’)

Sędzia: Bo Karlsson (Szwecja)
Widzów: 45 000

Grzegorz Michalewski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie