Bokserski koncert życzeń

Sporty walki
Bokserski koncert życzeń
fot. PAP
Bokserski koncert życzeń

W czasach pandemii słów bez pokrycia pada więcej niż zwykle. Wciąż słyszymy, kto z kim będzie walczył, czy z kim chętnie ten czy inny mistrz się zmierzy. Ważne, że Adam Kownacki mimo porażki z Robertem Heleniusem wciąż jest w kręgu zainteresowań wielkich mistrzów wagi ciężkiej. Mówi o tym chociażby Anthony Joshua, która widzi Polaka jako swojego rywala.

Ale to oczywiście tylko słowa. Wspomniany Joshua pytany z kim zamierza walczyć w przyszłości wymienia przecież nie tylko Kownackiego. Na liście życzeń są bowiem między innymi Tyson Fury, Deontay Wilder, Ołeksandr Usyk, Luis Ortiz, Jarrell Miller i co cieszy szczególnie Kownacki. Istotne w tym wszystkim jest, że mimo porażki z Finem ci wielcy wciąż mają go na uwadze.

 

Z finansowego i prestiżowego punktu widzenia byłaby to dla Kownackiego walka życia, ale na razie jest to tylko życzeniowy scenariusz, choć nie do końca pozbawiony logiki.

 

Jeśli bowiem sportowy świat wróci do organizacji walk bokserskich, to w wadze ciężkiej zapewne na pierwszy ogień pójdzie trzeci pojedynek Wildera z Furym. Pojawiały się wprawdzie głosy o sowitym odstępnym dla Amerykanina, które miałoby umożliwić organizację megahitu, jakim byłaby unifikacyjna walka Fury – Joshua, ale chyba nic takiego nie będzie mieć miejsca.

 

Wówczas Joshua być może zdecydowałby się na jakieś łatwiejsze jego zdaniem starcie, np. z Ortizem, Millerem lub właśnie Kownackim. Ale na razie to tylko wróżenie w fusów.

Zobacz także: Kownacki dąży do rewanżu, ale... liczy też na walkę z pogromcą Joshuy. Padłyby kolejne rekordy?

 

Sam Kownacki stoi na stanowisku, że dla niego priorytetem jest rewanż z Heleniusem, ewentualnie walka z Andy Ruizem Jr. Być może walka z pogromcą Joshui byłaby najciekawszym rozwiązaniem, choć to rywal trudniejszy niż Helenius. Tyle że dwumetrowy Fin wie już jak boksować z mieszkającym w Nowym Jorku Polakiem, a Ruiz Jr jeszcze nie. Stylowo taki pojedynek byłby bardzo ciekawy, ale zasadnicze pytanie brzmi, czy w zaistniałej sytuacji, to nie za wcześnie? Dziś Kownacki najbardziej potrzebuje zdecydowanego zwycięstwa, gdyż kolejna porażka po wielkiej wojnie nic mu nie da. A w starciu z Ruizem Jr, nie byłby faworytem. Inna sprawa, że faworyci nie zawsze wygrywają, o czym najlepiej świadczy ostatnia przegrana Adama z Heleniusem.

 

Adam Kownacki patrzy jednak na to wszystko co się dzieje rozsądnie, bo wie że dziś świat toczy znacznie ważniejszą walkę z koronawirusem. I dopóki ten pojedynek nie zostanie zakończony zwycięsko, boks będzie na dalekim planie. Zmarły w minionym tygodniu sędzia bokserski Eddie Cotton, to tylko jeden z wielu przykładów, że z koronawirusem nie ma żartów. Kownacki pamięta Cottona doskonale, to on był przecież w ringu w jego czwartym, zawodowym pojedynku z Damonem Clementem w Newark. Był piątek, 16 lipca 2010 roku, zakontraktowana na cztery rundy walka z Amerykaninem z Ohio zakończyła się w Prudential Center szybko, w drugim starciu, wygraną przez nokaut Kownackiego.  

 

„BabyFace” od kilku dni znów jest w swoim nowojorskim domu. Wcześniej był w Catskill, gdzie nabył w tym roku nieruchomość, i wraz z żoną oraz kilkumiesięcznym synem odpoczywał od ciężkiej nowojorskiej atmosfery. Ale o treningu nie zapomina ani w Catskill, ani w Nowym Jorku, bo wie że musi być gotowy, gdy nagle pojawi się propozycja.

 

- Nastawiam się na rewanż z Heleniusem, choć wiem że on jest przekonany o swojej wyższości i obiecuje kolejny nokaut. Ja myślę, że będzie inaczej, tym razem już błędu nie popełnię – twierdzi w rozmowie z Polsatsport. pl „Baby Face”.

 

A gdy pytam o Ruiza Jr odpowiada, że na razie to tylko gadanie dla gadania.

 

- Najważniejszy jest Helenius. Chyba że zażąda za dużo pieniędzy i wówczas trzeba będzie poszukać kogoś innego – mówi Kownacki.

 

- A Joshua? – pytam. – Co sądzisz o tym, że posiadacz trzech mistrzowskich pasów wymienił Cię w gronie sześciu potencjalnych rywali?

 

- Cieszę się, że mnie uwzględnia w swoich planach, że wie kim jestem. Ale od takich słów do walki, to naprawdę długa droga – tak skomentował „koncert życzeń” Joshui nasz pięściarz. On sam najlepiej wie, ile w zawodowym boksie znaczą słowa.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie