Tajemnice Kurka. Kłos w roli „spowiednika”

Siatkówka
Tajemnice Kurka. Kłos w roli „spowiednika”
fot. Cyfrasport
Karol Kłos i Bartosz Kurek podczas meczu siatkarskiej reprezentacji Polski.

Nie od dziś wiadomo, że Karol Kłos, środkowy reprezentacji Polski i bełchatowskiej PGE Skry, ma duży medialny potencjał. Na jego profilu instagramowym nieustannie coś się dzieje. Ostatni hit to wywiad z Bartoszem Kurkiem. Starzy kumple ze Skry i kadry nie hamowali się nawet przez chwilę. Parę historyjek dosłownie zwala z nóg. Zwłaszcza ta o… gołębiach.

Kto nie słuchał live’a, już tej hitowej rozmowy nie odnajdzie na Instagramie Kłosa. Ale autor postarał się, by wywiad z Kurkiem nie zginął z medialnej przestrzeni. I bardzo dobrze! Choć rozmowa trwa prawie półtorej godziny, każdy kto znajdzie czas, na pewno nie będzie się nudził.


Obaj panowie są w świetniej formie. Wyluzowani, dowcipni i co najważniejsze mega szczerzy. Dzięki tej rozmowie momentami czujemy się, jakbyśmy byli w samym środku reprezentacyjnej szatni czy klubowego autokaru, jadącego z drużyną na mecz.


Wywiad znalazł się jako podcast na kilku najpopularniejszych platformach typu Spotify czy SoundCloud. Wystarczy w wyszukiwarce napisać nazwisko Karola Kłosa. Autor jest zresztą bardzo dumny (słusznie!) ze swojej dziennikarskiej roboty.

 


Co dokładnie opowiadają reprezentanci Polski? Kilka historyjek dosłownie zwala z nóg...


Gołębie w szafie


Absolutny hit, który dotąd chyba nigdy nie ujrzał światła dziennego w polskich mediach. To historia z czasów młodości Kurka i innego polskiego atakującego - Jakuba Jarosza. Obaj grali wówczas w bełchatowskiej Skrze. Obaj, jak to określił Kurek, byli „w wieku poborowym”, co oznaczało, że krew mocno w nich buzowała i „szukali wrażeń”.


- Bełchatów to wspaniałe miejsce do gry w siatkówkę. Świetne do mieszkania, ale niekoniecznie, przynajmniej w tamtych czasach, do spędzania wolnego czasu – opowiada Kurek.


- Wpadliśmy więc na pomysł, by do spółki z „Jarskim” (przydomek Jarosza) wynająć mieszkanie w Częstochowie i tam wpadać w wolnych chwilach. Było naprawdę fajnie. Mieszkanie przytulne (dwa pokoje z kuchnią – przyp. red). Parę imprez tam zorganizowaliśmy. I właśnie pod koniec sezonu, nawet nie wiem, czy ja na tej imprezie byłem, nieważne, to może nawet była jakaś taka zwykła posiadówka – opowiada Kurek.


- Po tej imprezie pojechaliśmy na zgrupowanie kadry. I nagle dostaję telefon od właściciela tego mieszkania. Facet zachował się bardzo spokojnie – wspomina atakujący włoskiej Monzy.


- Panie Bartoszu proszę, by Pan się zjawił w Częstochowie najszybciej jak to możliwe – cytuje.

 

Kurek: - Jasne nie ma sprawy. Jakiś problem?


Właściciel mieszkania: - No jest, bo sąsiadka powiedziała mi, że wylatują z niego… gołębie.

 

- Na czole mam już krople potu – opowiada Kurek. Kłos w tym czasie już niemal dusi się ze śmiechu, a to dopiero początek historii. Chwilę później wracamy do mieszkania, bo jest w nim już właściciel, który - jak się okazało - był pod drzwiami bloku dzwoniąc do siatkarza. Telefon Kurka odezwał się po raz drugi dosłownie dziesięć minut po pierwszej części rozmowy.


- Panie Bartoszu, musi Pan natychmiast przyjechać. Musi Pan to zobaczyć na własne oczy – mówi właściciel mieszkania, wciąż bardzo grzeczny dla naszego atakującego.


- Byłem w Częstochowie dzień później. Gdybym nie pojechał, nie uwierzyłbym. Całe mieszkanie - dwa pokoje z kuchnią - było dosłownie, co dziesięć centymetrów, zasra… przez gołębie. Nie tylko podłoga. Ściany, meble, wszystko. Ale to jeszcze nie jest hit – mówi Kurek.


- W jednym z pokojów był otwarty balkon. Aha, tędy musiały się zlecieć – wspomina Bartosz. - W pokoju stała szafa, lekko odsunięta od ściany. Ja do tej pory takie rzeczy to tylko w filmach widziałem. Przesuwam tę szafę i nagle fruuu, fruuuu. Ja wtedy jeszcze miałem włosy. Na szczęście gołąb się w nie wplątał. Sam był wystraszony. Ja jeszcze bardziej. Patelnią próbowałem zaganiać go, by wyleciał – wspomina, śmiejąc się niemal non stop Kurek.


- Popłakałem się. Słyszę tę historię chyba trzeci raz i za każdym razem nie mogę się powstrzymać od śmiechu – komentuje Kłos.


- Trochę nas kosztowało, by doprowadzić to mieszkanie do kultury. Teraz już wiem, że nawet po najlepszym melanżu, trzeba zamknąć drzwi od balkonu – dodaje Kurek, udowadniając, jak wielkie ma poczucie humoru, luz i dystans do siebie.


400 par butów


Historia z gołębiami to tylko jeden z hitowych wątków. W wywiadzie Kurek opowiada o swojej pasji do kupna butów (ma ich między 300 a 400, wiele z nich to modele za naprawdę duże pieniądze).


O tym, że gdyby mógł wybrać jednego sportowca na świecie, z którym chciałby się spotkać – byłby to Michael Jordan („Miałbym chyba milion pytań”). Z Jordanem, choć Kurek nie pije alkoholu, wychyliłby szklaneczkę bez chwili zwłoki.


O powrocie z Włoch, przepakowywaniu samochodu w Niemczech i kwarantannie w Polsce. O swoich najlepszych i najgorszych akcjach. O tym, kiedy planuje koniec kariery i o mnóstwie jeszcze innych ciekawych spraw. To Kurek jakiego zna niewielu. Kłos ma wielki talent wyciągania z kolegów sekretów, które do tej pory nie ujrzały światła dziennego.


Na koniec historia z więzienia, które obaj panowie odwiedzili w czasach gry w Skrze. Inicjatorem wizyty był Daniel Pliński, który utrzymywał kontakty z osadzonymi tam więźniami. Prosił kolegów z drużyny, by przekazywali dla nich np. buty i koszulki, bo za kratami funkcjonowała więzienna drużyna siatkarska. Oddajmy jednak głos Kurkowi, zaznaczając jednak, że to już końcowy fragment bardzo ciekawej więziennej opowieści.


Więzienny „chór” na cześć Kurka


- Na koniec wizyty siedzimy w sali gimnastycznej. Przed nami 200-300 chłopa. My za stołem prezydialnym, oni na ławeczkach, które sami sobie przynieśli. Każdy z nas odpowiadał na pytania od osadzonych. No i dochodzi do mnie. Wstaje gość i mówi (Kurek zmienia świetnie głos, naśladując specyficzny akcent swego rozmówcy – przyp. red): „Bartek, ja do ciebie nie mam żadnych pytań. Dzięki za Rosję”. I nagle wszyscy ci osadzeni, 300 chłopa, wstali i zaczęli skandować „Kurek, Kurek” – mówi z wielką swadą i aktorskim talentem Bartosz (Polska była świeżo po zdobyciu brązowego medalu mistrzostw Europy w 2011 – przyp. red).


W tym więzieniu Kurek wykonał też atak, który wywołał kolejny szał wśród osadzonych, ale po tę opowieść odsyłamy do podcastu Kłosa. Naprawdę warto.


Podcast znajdziecie TUTAJ. A na czwartek Kłos zapowiada już kolejnego live’a na swoim Instagramie.

 

Robert Małolepszy, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie