Będzie rekord, a może zmiana klubu? Co dalej z Lewandowskim i Piątkiem?

Piłka nożna
Będzie rekord, a może zmiana klubu? Co dalej z Lewandowskim i Piątkiem?
fot. PAP
Robert Lewandowski i Krzysztof Piątek podczas meczu reprezentacji Polski.

Robert Lewandowski strzelił gola, ale nie zachwycił. Czy jest zatem w stanie pobić rekord legendarnego Gerda Mullera? Krzysztof Piątek na razie musi walczyć o miejsce w pierwszym składzie Herthy. Czy mu się to uda? Zapytaliśmy o to naszych ekspertów.

- To nie był wielki mecz Roberta, ale cały Bayern nie grał rewelacyjnie. Dlatego trudno mieć o coś pretensje do naszego napastnika – uważa ekspert Polsatu Sport, Tomasz Hajto, który w Bundeslidze rozegrał 201 spotkań.


Niemiecka liga na tym najwyższym oraz drugim poziomie wróciła w ostatni weekend. Wszystkie mecze rozegrano oczywiście przy pustych trybunach, zgodnie z bardzo restrykcyjnymi zasadami wprowadzonymi przez władze DFL (organ zarządzający).


Do większości piłkarze się stosowali. Najwięcej problemów było z okazywaniem radości po strzeleniu bramki. Gdy Lewandowski strzelił gola na 1:0 w meczu z Unionem Berlin, wszyscy koledzy karnie przybijali z nim „łokcie”, co zresztą i tak nie powinno mieć miejsca, bo - zgodnie z przepisami - nie powinni w ogóle do siebie podbiegać. Po bramce na 2:0 w wykonaniu Benjamina Pavarda były już nawet „misie”. To i tak nic w porównaniu z tym, co robili piłkarze Herthy w wygranym 3:0 meczu z Hoffenheim.


- Wszyscy adaptują się do nowej rzeczywistości. Pierwsze minuty meczu Bayernu oglądało się jak powtórkę na „slow motion” – mówi były obrońca Legii, Celtiku i reprezentacji Polski, Dariusz Wdowczyk. - Zawodnicy muszą się przyzwyczaić do tego, co im wolno, a czego nie. Bayern zagrał góra na 60% swoich możliwości. Podobnie Robert. Ale ja się nie dziwię, że tak to wyglądało. Zresztą koledzy mieli dużo większe problemy. Chociażby Jerome Boateng, który przez cały mecz był wręcz elektryczny. Widać, że piłkarze nie mają jeszcze czucia piłki, przestrzeni, boiska. Dotyczy to też Roberta, który w całym meczu oddał dwa celne strzały. Raz był też na linii bramkowej, ale piłka była za jego plecami, nie zdołał jej zagarnąć do pustej już bramki, co tylko potwierdza, że jeszcze nie czuje tempa i przestrzeni – uważa Wdowczyk.


- Rekord Mullera? Będzie trudno. Zostało osiem kolejek i 14 bramek do strzelenia, by go wyrównać. Zwłaszcza, że łatwiej się bronić w takich meczach, jak te, które teraz obserwujemy, niż kreować – uważa „Wdowiec”.


- Na razie te mecze trochę przypominają sparingi – przyznaje Hajto. – Co do Roberta, jeśli Halland strzelił w 9 meczach 10 bramek, to „Lewy” tym bardziej może to zrobić. – Bayern ma swój cel - zdobyć mistrzostwo. Trudne mecze dopiero przed nimi. Jadą chociażby w przyszły wtorek do Dortmundu. Borussia w meczu z Schalke pokazała moc, wygrywając 4:0. Ale nie odważę się powiedzieć, że teraz będzie faworytem spotkania z Bayernem – ocenia Hajto.

 

Iwanow: Byłem trochę rozczarowany sparingową atmosferą Bundesligi


- Nie powiem nic odkrywczego, jeśli stwierdzę, że widziałem lepsze mecze Lewandowskiego – to z kolei Artur Wichniarek, były piłkarz m.in. Arminii Bielefeld i Herthy, który w Bundeslidze rozegrał 215 meczów i strzelił 49 goli.

 

– Cała drużyna nie grała najlepiej. Widać było, że pojechali wygrać do Berlina najmniejszym nakładem sił i to się udało. Bayern pokazał piłkarską jakość i to było decydujące. Większe zaangażowanie przyjdzie na pewno w kolejnych meczach. Ja generalnie uważam, że to była całkiem dobra kolejka. Kilka spotkań naprawdę fajnie się oglądało, mimo braku kibiców na trybunach – uważa Wichniarek, którego zapytaliśmy też o sytuację Krzysztofa Piątka w Hercie.


- Najwyraźniej coś musiało się zadziać na treningu. Bo nie biorę pod uwagę kretyńskich komentarzy z Internetu, że trener Labbadia nie lubi Polaków. Bruno (były świetny kolega, mentor Wichniarka z Arminii – przyp.red) powiedział w pomeczowych wywiadach, że jeszcze w połowie tygodnia miał zupełnie inną koncepcję drużyny na mecz z Unionem. Ale przekonał się w trakcie treningów, że jego zespół, póki co, nie jest w stanie realizować wizji, jaką miał w głowie, w związku z tym ją zmienił. Hertha nie zagrała w ustawieniu 4-3-3, a 4-2-3-1, z dwoma defensywnymi pomocnikami. Dla Piątka to duży kubeł zimnej wody na głowę. Teraz nie pozostaje mu nic innego, jak walczyć o miejsce w składzie. Najbliższa okazja… w piątek. Hertha gra derby z Unionem Berlin – kończy Wichniarek.


- Krzyśkowi będzie trudno, bo 36-letni Vedad Ibisevic, to piłkarz, którego Labbadia zna bardzo dobrze. W 2012 roku ściągał go do Stuttgartu. Generalnie w meczu z Hoffenheim trener Herthy postawił w każdej formacji na jednego doświadczonego zawodnika. Koncepcja się sprawdziła, więc będzie jeszcze ciężej przebić się do składu. Ale przecież Piątek nie będzie w związku z tym znów zmieniać klubu. Trzeba pokazać charakter – komentuje Hajto.

 

Wyjątkowa cieszynka Lewandowskiego. Wiadomo, co oznaczała


- Trudno coś mądrego doradzić teraz Piątkowi. Tak to już bywa z napastnikami, jak wpadną w dołek, często długo muszą czekać na swoją szansę. Krzysiek nie ma wyjścia, musi tyrać, czekać na szansę, jeśli nie wywalczy jej podczas treningów, to może ktoś wypadnie przez kontuzję. Tak już jest w zawodowej piłce. Nawet jak przejdziesz do klubu za miliony, to nikt nie odda ci miejsca w składzie za darmo – podsumowuje Wdowczyk.

Robert Małolepszy, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie