Szef Ekstraklasy: Mam nadzieję, że wypłacimy klubom całe 225 milionów
W samych klubach największym problemem jest brak wpływów z dnia meczowego. Liczymy, że jest to kilkadziesiąt milionów złotych, które zniknęły z obrotu – mówi Marcin Animucki, szef Ekstraklasy SA, który opowiada o powrocie piłkarzy na boiska w okresie pandemii koronawirusa.
Przemysław Iwańczyk: Ekstraklasa była jedną z pierwszych lig w Europie po Bundeslidze, które wznowiły swoje rozgrywki po okresie pandemii. Proszę opowiedzieć o całej procedurze, jak ryzykowne jest to przedsięwzięcie.
Marcin Animucki: Rzeczywiście to było długie 80 dni. W weekend 29 maja wznowiliśmy rozgrywki - to ważna data. Byliśmy szczęśliwi, że jako jedna z pierwszych lig udało nam się wrócić na boiska. Nad całym planem powrotu w moim sztabie kryzysowym powołanym przez zarząd Ekstraklasy od pierwszych dni po przełożeniu pierwszych spotkań pracowało ponad 100 osób. Podzieliliśmy się na cztery zespoły w zależności od kompetencji. Jedna grupa zajmowała się aspektami formalno-prawnymi, a udział w niej wzięli wybitni prawnicy klubowi. Mieliśmy dość ważną, jeśli nie najważniejszą grupę szkoleniowo-medyczną z profesorem Pawlaczykiem na czele oraz lekarzami klubowymi. Byli w niej także szkoleniowcy i dyrektorzy sportowi klubów. Trzecia grupa to marketing, który zaktywizował się na kilka tygodni przed rozgrywkami gdy było wiadomo, że możemy wrócić na boiska. Czwarty zespół to grupa finansowa, która wprowadzała rekomendacje dla klubów, aby miały one szanse skorzystać ze wszystkich narzędzi, które dawało państwo w związku z pandemią, ale także szukaliśmy innych rozwiązań.
Sto osób pracowało w trybie codziennym, a przez pierwsze dni naprawdę bardzo intensywnie, a sami robiliśmy raz w tygodniu wideokonferencje z udziałem klubów. Napisaliśmy na podstawie informacji uzyskanych z Bundesligi, La Liga, czeskiej ekstraklasy, a nawet duńskiej plan powrotu, a Polski Związek Piłki Nożnej w osobie Zbigniewa Bońka przedstawił ten plan premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, Minister Sportu i Ministrowi Zdrowia, a zaakceptowany plan mogliśmy zacząć wdrażać w życie. Na początku maja w mniejszych grupach mogliśmy po przejściu testów wrócić do treningów najpierw w mniejszych grupach, a potem ruszyły rozgrywki. Operacja nie jest jednak zakończona, bo to że wróciliśmy wszyscy zdrowi na boiska to połowa sukcesu. Ważne jest abyśmy w takim samym zdrowiu zakończyli sezon 19 lipca.
Można już szacować straty związane z przerwą w rozgrywkach czy tych strat nie ma, bo przecież mecze są rozgrywane.
Jeśli chodzi o przychody Ekstraklasy jako samej spółki to mam nadzieję, że pozostaną na niezmiennym poziomie. Jesteśmy w pełnym kontakcie z broadcasterami, sponsorami czy firmami bukmacherskimi, chociaż tu będzie największy kłopot, bo przez kwartał ich przychody były bardzo ograniczone, a my rozliczamy się procentowo od obrotu. Mam nadzieję, że to na co umawialiśmy się z klubami, czyli wypłacone 225 milionów złotych klubom w tym roku za scentralizowane prawa marketingowe i mediowe, uda nam się dowieźć. Ostatnia transza będzie wypłacona po zakończeniu rozgrywek, a głównie są to premie sportowe i wynikowe. Pozostała do wypłaty kwota to około 65 milionów złotych i mam nadzieję, że ta determinacja, aby sezon dograć także pod kątem wyniku finansowego pozwoli na wypłatę tych środków. W samych klubach największym problemem pod względem przepływów, ale także wszelkich kwestii związanych z wpływami, jest brak wpływów z dnia meczowego. Liczymy, że jest to kilkadziesiąt milionów złotych, które zniknęły z obrotu. Cieszę się, że kluby mogły wykorzystać szanse wypracowane przez naszych prawników i finansistów, bo przykładowo kwestia obniżenia kontraktów zawodniczych w ,tym okresie nim biznes wróci do normalności, ułatwia znacząco funkcjonowanie klubom w tej trudnej sytuacji. Cieszę się, że kluby mogły także wykorzystać szanse pod względem podatków i składek, a kilkanaście klubów skorzystało także z pożyczek z PFR co daje 25 milionów złotych, które trzeba oczywiście zwrócić, ale są szanse, aby uzyskać bonifikaty nawet do 75 procent. Staraliśmy się wykorzystać wszystkie narzędzia tak, aby nie poczuć grożącego nad każdym przedsiębiorcom bankructwa, w jakim może się znaleźć przy braku działalności.
Czy istniało zagrożenie, że któryś z klubów zbankrutuje i nie przetrwa tego czasu?
Szczęśliwie narzędzia, o których wspomniałem umożliwiły przejście przez ten okres. Oczywiście każdy zmaga się z mniejszymi czy większymi wyzwaniami, ale nie jest to normalny czas, gdy zbliża się kulminacyjny moment sezonu, a kibice chodzą na stadiony częściej, a tego nie można zrobić. To duże wyzwanie i kłopot, ale z tego co słyszałem ostatnio kluby uzyskały licencje PZPN, a więc wgląd w dokumentację finansową także się pojawił. Jeżeli ktoś po 2-3 tygodniach od zaprzestania działalności miał zbankrutować, to de facto tym bankrutem był już przed kryzysem. Cieszę się, że kluby po pierwsze skorzystały ze wszystkich narzędzi, a po drugie wróciliśmy na boiska, co daje możliwość kontynuacji działalności.
Są jednostki, które sygnalizują, że trudno będzie im wyjść na prostą?
Wszystkim będzie trudno. Sytuacja, gdzie klasyk Wisła Kraków - Legia Warszawa jest rozgrywany bez kibiców, a miał przynieść Wiśle kilka milionów złotych przychodu, nie jest normalną. Trzeba się jednak do niej jak najlepiej przygotować i przystosować.
Czy można znaleźć pozytywny aspekt tej przerwy i obniżonych budżetów? Być może jest coś dobrego w tym, że kluby będą dwa razy oglądać każdą złotówkę. Wiele ekspertów uważa, że to sprawdzian dla klubów czy są przystosowane do działania w modelu wychowanków i wprowadzania młodych graczy na boiska. Też macie nadzieję, że tak się stanie?
Bardzo się cieszę na to, co udało się osiągnąć przez ostatnie lata we współpracy z Ministerstwem Sportu. Powstają obiekty współfinansowane przez Ministerstwo: piękny obiekt Lecha Poznań, Jagiellonii Białystok, budowane ośrodki Legii Warszawa, Pogoni Szczecin czy Cracovii, także Ośrodek w Lubinie. Wiem, że kilka klubów otrzymało dofinansowanie na zadaszenie boiska w ostatnim czasie, więc kluby starają się o dofinansowanie, a te inwestycje idą w niezłym tempie. Widzimy pierwsze efekty stawiania na własnych wychowanków i to mnie cieszy. Tym, czego nam brakowało w ostatnich latach, to brak profesjonalnego zaplecza i bazy szkoleniowej. Myślę, że w kolejnych latach będzie coraz więcej młodych zawodników, którzy dostaną szansę gry w pierwszym zespole, a sam słyszę wśród prezesów, że najbliższe miesiące to będzie okres dość dużej wstrzemięźliwości pod względem kontraktów. W całej Europie kontrakty ulegną znacznej przecenie, jednak tutaj na własnym podwórku w te procesy się nie włączam jako prezes Ekstraklasy, bo jest to indywidualna sprawa klubów.
PKO BP Ekstraklasa: Wiemy, kto zagra w grupie mistrzowskiej oraz spadkowej!
Czy sytuacja związana z pandemią rzutuje na negocjacje związane z kończącym się niedługo kontraktem telewizyjnym Ekstraklasy?
Może nie kończącym, bo mamy umowę do czerwca 2021 roku, więc to nie jest perspektywa tego, że pojutrze wchodzimy w nową rzeczywistość kontraktową. W ostatnich tygodniach bardzo przyspieszyliśmy jeśli chodzi o kwestie praw telewizyjnych na rynkach międzynarodowych. Podpisaliśmy 17 umów na transmisję od dwóch do czterech meczów tygodniowo na terytorium Bałkanów, Anglii, Portugalii, Skandynawii i Izraela oraz na terytoriach niemieckojęzycznych, takich jak Austria, Niemcy czy Szwajcaria. To dobry moment na promocję rozgrywek oraz naszego serwisu OTP (over the top) - ekstraklasa.tv, który jest możliwy do instalacji na telefonach oraz w internecie w wersji desktopowej. Dostępne są tam wszystkie mecze ekstraklasy oraz możliwość wybrania okresu dostępu do nich. To dobre możliwości promocji polskiej piłki oraz naszego nowego serwisu.
Czy poszły za tym jakieś pieniądze, które trafią do klubów, czy ma to charakter czysto promocyjny, aby o Ekstraklasie w innych krajach nie tylko usłyszeli, ale także zobaczyli?
Wartości z praw międzynarodowych były wkalkulowane w rozliczenia z klubami. Teraz tych pieniędzy pojawiło się więcej, ale nie są to dodatkowe miliony złotych. Z praw międzynarodowych osiągamy przychód w sumie z trzech źródeł. Z tytułu długoletniej umowy z bukmacherami gdzie naszym pośrednikiem jest firma IMG. Drugim ważnym wpływem są prawa z umów telewizyjnych z 17 terytoriów, o których wspomniałem, a trzecim serwis internetowy. W sumie daje to około siedmiu milionów złotych przychodu rocznie, a nowe kontrakty, które podpisaliśmy dotyczą tak naprawdę jedenastu kolejek, więc te wartości nie są bardzo wyśrubowane. One raczej mają dać nam szansę na kontynuowanie współpracy w przyszłości i poważne wejście na arenę międzynarodową. Warto wspomnieć, że przychody z innych źródeł aktualnie zmaleją, więc staramy się wyrównać ten poziom budżetowania, aby w tym i przyszłym sezonie wypłacić klubom 225 milionów złotych.
W jaki sposób to co wydarzyło się w Polsce także za Pana sprawą wpłynęło na postrzeganie naszej Ekstraklasy. Mówię tu o powrocie polskiej ligi tuż po Bundeslidze.
Będąc członkiem różnych organizacji międzynarodowych oraz komisji słyszałem i widziałem jak przypatrywano się Polsce. Warto podkreślić, że byliśmy pierwszym krajem, który dostał formalną zgodę od rządu na wznowienie rozgrywek. De facto moglibyśmy zacząć na równi z Bundesligą, jednak słuchając głosów trenerów, którzy obawiali się kontuzji po tak długiej przerwie, daliśmy sobie więcej czasu na start. Doprowadziliśmy do tego, że treningi odbywały się w małych grupach, a następnie stopniowo zwiększano obciążenia i grupy. Niektórzy przedstawiciele różnych lig podpytywali mnie jak nam się to udało. Byliśmy także w kooperacji z innymi ligami jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju dokumentację. Mieliśmy wgląd do protokołów z różnych krajów, ale także przy stworzeniu tych pięciu procedur czyli stworzenia planu medycznego, planu organizacyjnego, planu mediowego, marketingowego i produkcyjnego te dwie międzynarodowe organizacje jak European Leagues czy World League Forum poprosiły nas o przesłanie tych dokumentów i przetłumaczone trafiły do wszystkich lig, bo chcemy się też dzielić naszymi praktykami. Wiele osób podglądało nas, ale my też patrzyliśmy jak funkcjonuje Bundesliga. Mieliśmy rozmowę także w kwestii podkładania dźwięku z trybun i wraz z naszym partnerem Canal Plus udało się doprowadzić do wyboru przez kibica ścieżki dźwiękowej ze stadionu lub ze ścieżką nadającą pewien klimat meczowy. To był projekt, który podejrzeliśmy i udało się go wdrożyć u nas.
Co czeka kibiców Ekstraklasy od przyszłego sezonu? Jak chcecie zachęcić grupy kibiców do przyjścia na stadion? Jest dystans społeczny regulowany rozporządzeniami, ale jest także wewnętrzna obawa ludzi przed skupiskami ludzkimi.
W ubiegłym tygodniu byliśmy świadkami konferencji z udziałem premiera, prezesa PZPN oraz minister sportu. Ja także brałem udział w tej konferencji gdzie ogłaszany był projekt prezesa Zbigniewa Bońka, który miał na celu wprowadzenie kibiców na stadiony 19 czerwca o ile wszystko pójdzie dobrze w kwestii dokumentacji. Każdy klub będzie miał możliwość wykorzystania 25% pojemności stadionu. Już teraz w PZPN trwają prace przygotowawcze i będzie to pierwszy moment gdzie będziemy sprawdzać jak to zafunkcjonuje. Mam nadzieję, że te stadiony się zapełnią do wyznaczonego limitu, bo sport bez kibiców nie istnieje. Byłem teraz na trzech meczach i cieszyliśmy się, że rozgrywki wystartowały, ale oglądanie meczu bez kibiców jest bardzo trudne.
Jak wygląda sprawa negocjacji polskiego futbolu, bo uczestniczą w tym zarówno PZPN jak i Ekstraklasa w kwestii przyszłorocznej edycji europejskich pucharów i czy prawdą jest, że jednym z wariantów UEFA jest, aby kraje notowane niżej nie miały szansy na grę w Lidze Mistrzów.
O tym będziemy więcej wiedzieć w drugiej połowie czerwca. Jest planowane spotkanie, a informacje nie są nam jeszcze przekazywane. Konsultujemy kwestie terminarzowe, bo już w kwietniu wiedzieliśmy, że będziemy mogli wykorzystać lipiec w naszych rozgrywkach. Mogliśmy się do tego wcześniej przygotować. Pamiętam, że mało osób wtedy wierzyło w nasz powrót, a dla nas kluczowe były dwie kwestie: zgoda polskiego rządu co dostaliśmy pod koniec kwietnia oraz informacja od UEFA, która dostaliśmy kilka dni wcześniej, że możemy skorzystać z terminu lipcowego. Teraz trwają prace nad ustaleniem kalendarza międzynarodowego obecnego sezonu, bo trzeba dograć tegoroczne edycje Ligi Mistrzów i Ligi Europy. Prawdopodobnie będzie to miało miejsce w sierpniu i równolegle będą potrzebne kwalifikacje do dalszych pucharowych rozgrywek. Dużym problemem będzie pewnie udział zespołów, które grają w tegorocznych rozgrywkach, a ze względów rankingowych będą musiały grać w kwalifikacjach. Przykładem jest między innymi FC Basel, gdzie liga w ogóle jeszcze nie wystartowała. My mamy ciężką przeprawę, bo startujemy albo od pierwszej albo drugiej rundy kwalifikacji, a nie wiem czy będzie to mecz i rewanż czy pojedyncze spotkanie. O tym będziemy dyskutować i dowiadywać się w ciągu najbliższych kilkunastu dni.
Przejdź na Polsatsport.pl