"Jeszcze nie skreślałbym Arki. Szanse nie tylko iluzoryczne"

Piłka nożna
"Jeszcze nie skreślałbym Arki. Szanse nie tylko iluzoryczne"
fot. Cyfrasport
- Nie skreślałbym już Arki z grona Ekstraklasy. Szanse wciąż istnieją i to wcale nie iluzoryczne - powiedział Klejndinst.

Arka Gdynia jest o krok od degradacji do Fortuna 1. Ligi. Piątkowa porażka z Rakowem – mimo zwycięstwa w środku tygodnia nad Zagłębiem – stawia ten klub w bardzo trudnej, wręcz beznadziejnej sytuacji. Bożydar Iwanow porozmawiał z Edwardem Klejndinstem, byłym dyrektorem sportowym gdynian o szansach na pozostanie w Ekstraklasie.

Jjeszcze nie tak wcale dawno o „Arkowcach”, po dwóch spotkaniach z Midtyjland w europejskich pucharach mówiliśmy jako o drużynie, która nie przyniosła wstydu w walce o Europę, mimo, że ta została jednak przegrana. W tamtym okresie funkcję dyrektora sportowego w klubie pełnił znany także z pracy z kilkoma selekcjonerami reprezentacji Polski ,trener repr.U-21 Edward Klejndinst. To jego zapytaliśmy o to, co jest przyczyną takiego spadku notowań.


Bożydar Iwanow: Co stało się w tak dość krótkim czasie z Arką, że z zespołu, który sięgał po Puchar Polski i z dobrej strony pokazał się w eliminacjach do Ligi Europy, drużyna z Gdyni zmieniła się w poważnego kandydata do spadku?

Edward Klejndinst: Nie tak łatwo dać jednoznaczną, krótką odpowiedź na to pytanie. Na pewno trzeba byłoby nad tym dłużej się pochylić by znaleźć kilka argumentów i przyczyn, które to spowodowały. Kluczowym wydaje się odejście z Arki kilku znaczących piłkarzy i to w stosunkowo krótkim czasie. Budowany pieczołowicie zespół został w pewnym momencie pozbawiony przede wszystkim Szwocha, Marcjanika i Zarandii (także moim skromnym zdaniem również Hofbauera). I widać jaki ma to wpływ na sposób gry drużyny szczególnie w obecnych rozgrywkach: dużo goli zdobywanych jest po stałych fragmentach, z gry jest z tym ciężko. Największą stratą było oczywiście odejście Zarandii, nie udało się go zastąpić. Jego szybkość, niekonwencjonalność, pomysłowość dawała Arce sytuacje, to na nim „robione” były faule, po których gdynianie otrzymywali rzuty wolne i karne. Dziś liczba kreowanych sytuacji jest mniejsza. Druga sprawa: ci, którzy ich zastąpili, ich adaptacja czy też ich klasa nie do końca zostały zdyskontowane. Trudno mi mówić o przyczynach doraźnych, bo nie stało się to za moich czasów w klubie, więc nie jestem blisko, ale na pewno właściwego splendoru dopóki nie dostarczyli. Jednak nie skreślałbym już Arki z grona Ekstraklasy. Szanse wciąż istnieją i to wcale nie iluzoryczne!

Ten klub stać jest - albo było - na płaceni takich pieniędzy, jakie przelewane są na konto np. Vejinovića?

Muszę być zaskoczony podawanymi liczbami, bo w momencie kiedy miałem przyjemność pracy w klubie, mieliśmy plan zbudowania zespołu z zawodników nie najdroższych, ale rokujących. Mieliśmy określony budżet, nie mogliśmy wychodzić poza jego ramy. Planem była spokojna gra o środek tabeli, w przyszłości może o coś więcej, by nie mieć problemu z utrzymaniem. Na pewno nie myśleliśmy o europejskich pucharach, choć zdobycie Pucharu Polski nam to umożliwiło. Najważniejszą sprawą była stabilizacja plus promowanie jednego czy dwóch piłkarzy w sezonie, których można było wypuścić w świat za godne pieniądze i na tej podstawie zakontraktować kogoś, kto jeszcze podniesie poziom drużyny. A na pewno go nie zaniży. Nie marzyliśmy o tym, żeby ściągać takich zawodników, nic nie ujmując Vejinovicowi, bo na Arkę i polską ligę to zauważalny zawodnik. Ale za te pieniądze pewnie mielibyśmy dwóch albo trzech niezłych piłkarzy. Marko wyglądał zresztą ciekawiej przy pierwszym pobycie w Gdyni, miał większy wpływ na zespół niż teraz. Stać go na więcej.

Patrzę na kadrę zespołu i wyróżniających się piłkarzy i odnoszę wrażenie, ze poza przebłyskami tymi najdroższych nowych piłkarzy jednak prym wiodą ciągle Steinbors, Nalepa Zbozień, Jankowski, Marciniak, a więc stara gwardia… Pamiętam też czas gdy drużyna wchodziła do Ekstraklasy jaki panował tam „team-spirit”. To była drużyna świetnych charakterów.

Tak faktycznie było.

Czyli kłopotem są jak zawsze niewłaściwe ruchy transferowe?

Jednym z kłopotów… Z transferami bywa... różnie. Jeżeli robi się ich 4-5 i to nigdy nie jest tak, że wszystkie będą strzałem w dziesiątkę. Ale w ostatnim czasie nowi zawodnicy w Arce z różnych względów się nie sprawdzili. Nie twierdzę, że to słabi piłkarze. Może gdyby np. trafili gdzieś indziej byłoby inaczej? Ważny jest stosunek ceny do jakości. Jeśli ja za niewielkie pieniądze miałem okazję zakontraktować piłkarza o określonych atutach i perspektywie to go brałem. Ale mieliśmy „widełki” nie mogliśmy sobie pozwolić na ich przekroczenie. Wyznaczone były zadania i ci chłopcy starali się je wykonywać na 100 procent. Luka Zarandia sam potrafił strzelić gola po indywidualnej akcji, na tym zyskiwała cała drużyna, dziś nie ma takie zawodnika z przodu. Luka był najlepszym zawodnikiem pod kątem walki pojedynkach w naszej lidze, teraz takiego zawodnika w Gdyni brakuje.

Patrzysz na polską ligę i nie martwi cię to, że mało który zespół, który walczy albo puchary, albo o utrzymanie, podejmuje ryzyko otwartej gry tylko bardziej czeka na to, co zrobi przeciwnik? Vide mecz Arki w Płocku z Wisłą.

Jest takie przekonanie w zawodnikach, trochę kunktatorskie, że lepszy jeden punkt niż powalczenie o komplet. Pokutuje daleko posunięta ostrożność. Nie chodzi o głupią odwagę – szczególnie jeśli nie masz argumentów. W Płocku - przyjmując te warunki jak tworzył przeciwnik – Arka mogła spokojnie pokusić się o lepszy rezultat. Jest taka blokada, nie dotyczy to tylko dotyczy Arki ale i wielu zespołów. Boją się tego ryzyka.

To dobrze, że ktoś taki jak Jarosław Kołakowski przejął klub?

Myślę, ze z pewnych względów o których mówimy dalej oczywiście tak. Na pewno jeśli chodzi o wiedzę Panów Kołakowskich dotyczącą rynku piłkarskiego, specyfiki i obszaru ewentualnych działań jest bardzo duża. Ale sprawnie funkcjonujący klub to nie tylko zawodnicy ekstraklasy, ale mnóstwo innych aspektów ściśle rzutujących na poziom pierwszego zespołu m.in. szkolenie, dopływ młodzieży, miejsce i rola II zespołu. Będzie chyba trzeba znaleźć odpowiednią formułę współpracy i pogodzić interes własnej agencji menedżerskiej z tymi klubowymi. Znakomicie, że udało się uratować Arkę przed bankructwem. Jeżeli to będzie idea na zbudowanie mocnego klubu w krótszej czy dalszej perspektywie, to można tylko zdecydowanie przyklasnąć. Gdynia jest miastem z potencjałem, są wierni kibice, nowoczesny stadion, klimat dla piłki – to widać na każdym kroku! Czerpałem wielką przyjemność pracując w tym miejscu, ze wszystkimi fantastycznymi ludźmi w klubie, trenerami, piłkarzami. Udało się stworzyć ciekawą drużynę, były wyniki możliwe do osiągnięcia tylko w odpowiedniej atmosferze i sprawiła to troska o cały klub. Myślę że nowi właściciele „czują” ten temat i będą chcieli zbudować zespół na miarę potrzeb i racjonalnych możliwości. Wtedy szanse ma spore. Ciekaw jestem pomysłu na "nową" Arkę. Z wiadomych względów pilnie będę śledził jej poczynania. Mam nadzieję, że w najwyższej lidze. Trzymam kciuki. Powodzenia!

Bożydar Iwanow, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie