Ekstraklasa koszykarzy: Koronawirus wciąż jest z tyłu głowy – mówi Łukasz Majewski

Koszykówka
Ekstraklasa koszykarzy: Koronawirus wciąż jest z tyłu głowy – mówi Łukasz Majewski
fot. PAP
Koszykarze Stali Ostrów

Koszykarze Arged BM Slam Stali Ostrów w weekend mieli zmierzyć się towarzysko m.in. z Arką Gdynia, ale z powodu kwarantanny rywala spotkali się z Treflem Sopot. Koronawirus krzyżuje plany zespołom ligowym, spędza sen z powiek trenerom i prezesom klubów.

Koszykarze szykują się do nowego sezonu ligowego, który w tym roku rozpocznie się wyjątkowo wcześnie, bo już pod koniec sierpnia. Przygotowania w dobie pandemii nie są jednak łatwe, kluby starają się jak mogą, by uniknąć przypadków zakażeń, wprowadzają własne regulaminy, przeprowadzają testy, ale koronawirus i tak pojawia się w zespołach. Zawodnicy Śląska Wrocław i Asseco Arki Gdynia musieli poddać się kwarantannie, przypadki zakażeń pojawiają się także na zapleczu Ekstraklasy.

 

W Stali mocno dbają o bezpieczeństwo zawodników i pracowników klubu. Ok. 25 osób związanych z drużyną zostały przebadanych, wszystkie wyniki były ujemne. Trener ekipy z południowej Wielkopolski Łukasz Majewski nie ukrywa, że koronawirus mąci spokój w trakcie przygotowań. Jego koszykarze mieli grać w weekend m.in. w Toruniu z Arką Gdynia, ale z powodu wykrycia przypadków COVID-19 w obozie rywala, ostatecznie w Bydgoszczy spotkali się z Treflem Sopot.

 

- Nie ukrywam, że cały czas mamy ten temat z tyłu głowy. Co chwilę słyszymy o nowych przypadkach. Najbardziej się stresuję tym, że mogę nie mieć na treningu 10 zawodników i nie będą mogli zrobić pewnych rzeczy, a czas ucieka. Do tego, gdy jeszcze „wypada” jakiś sparing, to zaczyna być nerwowo - powiedział szkoleniowiec Stali.

 

Majewski zwrócił uwagę, że okres przygotowawczy jest znacznie krótszy niż to miało miejsce w poprzednich latach.

 

Zobacz także: Wicemistrz olimpijski w koszykówce Alan Gregov leczy bioenergią

 

- Brakuje trochę sparingów, ale i kontakty są nieco ograniczone. Wszyscy starają się zagrać z kimś, kto jest blisko, by uniknąć dalekich podróży i noclegów. A to właśnie materiał ze sparingów jest najbardziej wartościowy do analizy - dodał.

 

Ostrowianie i tak są w dość komfortowej sytuacji, bowiem trenują w szkolnej hali, a placówka jest zamknięta, przynajmniej do końca wakacji.

 

- Normalnie przebieramy się w szatni, bierzemy prysznic po treningu. Tylko nasz zespół korzysta z tej hali i nikt na nią nie ma wstępu, oprócz pań, które dbają o porządek - tłumaczył Majewski.

 

Prezes Stali Bartosz Karasiński nie ukrywa, że dla szefów klubów to także trudny okres. Pojawiły się kłopoty ze sprowadzeniem amerykańskich koszykarzy do Polski, bowiem obywatele Stanów Zjednoczonych mają zakaz podróżowania w celach turystycznych.

 

- Wprowadzono dość skomplikowane procedury. By Amerykanin mógł do nas przylecieć, trzeba mu załatwić wizę pracowniczą, ale z tym był kłopot, bowiem polskie konsulaty w Stanach Zjednoczonych do 3 sierpnia były zamknięte. Pozostało więc uzyskanie pozwolenia na pracę, by na jego podstawie mógł polecieć do Polski - tłumaczył Karasiński.

 

Okazuje się jednak, że nawet przy skompletowaniu wszystkich dokumentów można trafić na przeszkody. Niewiele brakowało, by James Florence, bohater jednego z najciekawszych transferów tego lata w polskiej ekstraklasie, w przeszłości gracz Stelmetu Zielona Góra i Arki Gdynia, nie został wpuszczony do samolotu. Służby graniczne miały pewne wątpliwości.

 

- James i nasz inny nowy zawodnik Chris Smith akurat tego samego dnia lecieli do Polski, ale z różnych miast. Smith, który wylatywał z Los Angeles, był już w powietrzu, a Jamesa w Atlancie nie chcieli wpuścić na pokład, mimo że miał te same dokumenty. Zacząłem osobiście rozmawiać ze służbami na lotnisku, tłumaczyć, żeby sprawdzili w Los Angeles, dlaczego Smitha wpuścili do samolotu, a Florence'a nie chcą skoro obaj mają te same „papiery”. Pół godziny przed odlotem dostałem sms od Jamesa, że jest już w samolocie - opowiadał Karasiński.

 

Zobacz także: Euroliga koszykarek: Arka Gdynia poznała rywali w fazie grupowej

 

Po przylocie Amerykanie zostają odizolowani, zwykle na dwa dni, do momentu uzyskania wyników badań na obecność koronawirusa. W najbliższych dniach wszystkie kluby przejdą obowiązkowe testy. Na razie za badania muszą zapłacić z własnej kieszeni i na razie nie mogą liczyć na wsparcie ze strony związku czy władz ligi.

 

- Mogę powiedzieć, że w tym momencie jest to kwota do przełknięcia. Jeśli jednak te badania miałyby odbywać się regularnie, dajmy na to co dwa-trzy tygodnie, to wówczas będzie to już obciążenie dla budżetu. Mamy informację, że władze ligi pracują nad jakimś rozwiązaniem, dlatego też po prostu czekamy - zaznaczył Karasiński.

 

Mimo wielu trudności w Ostrowie liczą, że będzie to dobry sezon dla klubu, także pod względem marketingowym. Zespół opuszcza kameralną salę i od września będzie występował w nowej, mogącej pomieścić trzy tysiące kibiców hali, która w najbliższych dniach ma zostać oficjalnie otwarta. Klub wystąpi także w Pucharze Europy.

 

- Udział w międzynarodowych rozgrywkach to zbieranie nowych doświadczeń, świetna promocja koszykówki, klubu i miasta na arenie międzynarodowej. Obawy są oczywiście, te rozgrywki mają zacząć się w połowie października, czyli za dwa miesiące. A nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak będzie wyglądać sytuacja w Europie - podsumował Karasiński

 

PS, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie