Z narożnika PG: Joe i Sasza - normalni... ale mistrzowie
Normalny, ale mistrz - to określenie znakomicie pasuje do dwóch wielkich zwycięzców ostatniego weekendu - Rosjanina Aleksandra Powietkina i Amerykanina Joe Smitha Jr. Dwóch pięściarzy, którzy nigdy nie krzyczą, nie obrażają rywali... tylko wychodząc na ring pokazują charakter. Zapraszam na kolejną część “Z narożnika PG”.
Ruski Książę: “To był chyba najlepszy cios w mojej karierze”
Dillian Whyte uważał, że należy mu się walka o pas mistrza świata World Boxing Council, a najlepszym dowodem, że tak jest, będzie pokonanie 40-letniego Aleksandra “Ruskiego Księcia” Powietkina, który kilka razy był blisko pojedynku o zielony pas Mauricio Sulaimana. Whyte to dobrze wykombinował...tylko zapomniał sprawdzić kim jest Powietkin. Nie znam pięściarza bardziej docenianego za charakter niż Sasza - nigdy nie obrzuca rywala bluzgami, zawsze jest nawet za uprzejmy na konferencjach prasowych i nigdy na nic się nie skarży. Do tego najważniejsze, coś o czym Whyte nie wiedział - nigdy się nie poddaje. Kiedy w czwartej rundzie komentatorzy brytyjskiej telewizji Sky, po dwóch nokdaunach na Powietkinie zaczęli sugerować, że Rosjanin pewnie już nie chce dalej walczyć, chce, żeby się walka skończyła, naprawdę kibicowałem Powietkinowi, żeby zrobił coś spektakularnego. I się doczekałem.
- Widziałem jego wcześniejsze walki, wiedziałem, że się odkrywa, że można go trafić ciosem podbródkowym z obu rąk. No i trafiłem, a to był chyba najlepszy kończący cios w mojej karierze. Uderzenie z lewej ręki “Ruskiego Księcia” było tak silne, że Dillian Whyte był nieprzytomny zanim jeszcze przewrócił się na deski ringu. Sędzia Mark Lyson machał rękoma, że koniec walki, nie próbując nawet liczyć, bo wszyscy wiedzieli, że Whyte już nie wstanie. Rozmawiałem dzień później z kolegami, którzy byli w narożniku Powietkina, pytając skąd miał tyle sił, by po dwóch nokdaunach tak mocno trafić rywala. Wyjaśnienie było bardzo prozaiczne: “Sasza był tak zdenerwowany (użyli innego słowa), że się przewrócił po tak słabych ciosach Whyte, że włożył w ten cios całą swoją złość”.
ZOBACZ TAKŻE: Nokauty na gali "Top Rank" w Las Vegas
- Mamy zapewniony w kontrakcie rewanż i będziemy starać się wypełnić tę klauzulę w listopadzie, najpóźniej w grudniu - mówił promotor Whyte - Eddie Hearn. Jednocześnie przypomniał, że wygrywając z Whyte, Powietkin nie przejął prawa Brytyjczyka do obowiązkowej walki ze zwycięzca walki Anthony Joshua - Deontay Wilder o pas WBC, ale już nie dodał, że to nie ma większego znaczenia, bo kto zapłaci wielkie pieniądze za oglądanie rywala mistrza świata, którego ciężko znokautował pięściarz otwarcie mówiący o końcu kariery?
Pytanie, które zadają sobie dziś fani boksu - czy Rosjanin może to samo zrobić w rewanżu? Oczywiście - Dillian Whyte teraz wie, że Powietkin zna jego słabości i zawsze, w każdej sekundzie, może je wykorzystać. Będzie więc musiał bić się inaczej... a jego rywal dokładnie tak samo.
Joe Smith Jr: Już nie tylko ręce z kamienia
Joe Smith junior zawsze miał reputację kogoś, kto jak trafi, to kończy walkę. Ale nic więcej - “surowy”, “łatwy do oszukania przez lepszych technicznie” - to najczęściej używane argumenty dlaczego chłopak z Long Island nie jest w elicie wagi półciężkiej. Joe zdawał sobie z tego sprawę, ale dopiero kiedy zbliżał się do trzydziestki postanowił coś z tym zrobić. No i pracować nad swoimi umiejętnościami, kiedy akurat mu się chce, tylko cały czas.
ZOBACZ TAKŻE: Adam Kownacki chcę rewanżu. "Tamta walka była wpadką"
Jeszcze przed walką z Eleiderem Alvarezem, Smith zapewniał, że już nie jest tylko “wymachującym rękoma siłaczem", ale nie jestem do końca przekonany, że wszyscy uwierzyli. Na pewno nie amerykańska stacją telewizyjną ESPN , która przed pojedynkiem mającym wyłonić pierwszego z pięściarzy walczących o pas mistrza świata poświęciła wiele miejsca trenerowi Alvareza, Marcowi Ramsay’owi... zupełnie pomijając stojących w narożniku Smitha Gerry i Phila Capobianco. Po walce, wygranej po spektakularnych, wyrzucających poza ring Alvareza, byłego mistrza świata ciosach, Joe Smith też był taki jak zwykle - żadnych wrzasków radości, podskakiwania. Podobnie jak walczący kilka godzin przed nim w Londynie Powietkin, Smith Jr to normalny człowiek - tylko, że mistrz.
Przejdź na Polsatsport.pl