Tour de France: "W piłce nożnej Brailsford już by stracił posadę"

Gdyby Dave Brailsford był menedżerem drużyny piłkarskiej, a nie kolarskiej, już by stracił posadę - ocenił były brytyjski kolarz Bradley Wiggins. Po latach dominacji w Tour de France podopieczni szefa grupy Ineos Grenadiers praktycznie przegrali "Wielką Pętlę".
Wiggins był pierwszym z brytyjskiej grupy zawodowej Sky kierowanej przez Brailsforda, który w 2012 roku stanął na najwyższym stopniu podium w Tour de France.
Into the third week. We’ll do a lot to make it count 👍🏻 It was close for @RichardCarapazM today... @INEOSGrenadiers #TDF2020 pic.twitter.com/xJC5VmDYob
— Michał Kwiatkowski (@kwiato) September 15, 2020
Później cztery razy triumfował inny Brytyjczyk Chris Froome, w 2018 roku jego rodak Geraint Thomas, a w ubiegłym (po zmianie sponsora pod nazwą Ineos) - Kolumbijczyk Egan Bernal.
W tegorocznej edycji Brailsford pominął w składzie na TdF Froome'a i Thomasa, stawiając na Bernala, który w minioną niedzielę pogrzebał jednak swoje szanse na przełęczy Grand Colombier. Mimo pomocy Michała Kwiatkowskiego Kolumbijczyk stracił do najgroźniejszych rywali ponad siedem minut.
ZOBACZ TAKŻE: Tour de France: Wszystkie testy na koronawirusa dały negatywny wynik
- Nie wiem, co tam się wydarzyło. Do tej pory drużyna była skupiona na konkretnych wyścigach, planowanie było mocną stroną, ale teraz to nie zadziałało z tego czy innego powodu. Gdyby to była piłka nożna, Dave już by wyleciał - powiedział Wiggins, obecnie komentator Eurosportu.
W Tour de France warunki dyktują zawodnicy holenderskiej ekipy Jumbo-Visma, pilnując, by nikt nie zagroził zmierzającemu po końcowe zwycięstwo w Paryżu Słoweńcowi Primozowi Roglicowi.
Ekipie Brailsforda pozostała walka o wygranie choćby jednego etapu. We wtorek to się nie udało, mimo aktywnej jazdy w ucieczce trzech kolarzy Ineos Grenadiers. Na mecie w Villard-de-Lans najlepszy z nich, Ekwadorczyk Richard Carapaz zajął drugie miejsce.
Przejdź na Polsatsport.pl