Golański: Po meczu z Islandią przynajmniej wiemy czego spodziewać się na Euro

Piłka nożna
Golański: Po meczu z Islandią przynajmniej wiemy czego spodziewać się na Euro
Fot. Cyfrasport

- Końcówka optymistyczna. Mecz z Islandią pokazał, że mamy rezerwowego, który potrafi wejść na zmęczonego rywala i strzelić bramkę. Przyglądałem się też Puchaczowi, który z Rosją popełnił błąd, a teraz wypadł nieco lepiej. Przy dobrej asekuracji środkowego obrońcy jego wejścia mogą być naszym atutem – uważa Paweł Golański, były piłkarz reprezentacji Polski, ekspert Polsat Sport.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Czy po meczu z Islandią, który był ostatnim testem przed finałami Euro, możemy być zadowoleni?

 

Paweł Golański, były piłkarz, telewizyjny ekspert: Optymistyczne jest to, że w końcówce strzeliliśmy bramkę, że walczyliśmy do samego końca.

 

A co smuci?

 

To, że sama gra to nie było to. Nie stworzyliśmy porywającego widowiska. Dużo było niedokładności, graliśmy za wolno. I mieliśmy problemy, bo przeciwnik zastosował mądre ustawienie. Z tym też mieliśmy problemy.

 

ZOBACZ TAKŻE: Sousa o braku Bednarka, Bereszyńskiego, Klicha

 

I to jakie.

Kiedy jednak było przyspieszenie i gra na jeden, dwa kontakty, to wtedy potrafiliśmy stworzyć sytuacje. Ogólnie nie można być jakoś super zadowolonym, ale zawsze możemy pocieszać się tym, że te ostatnie mecze przed wielkimi imprezami często nie są jakimiś wielkimi spotkaniami.

 

Są za to materiałem do analizy.

 

Każdy mecz jest takim materiałem. Teraz ważne jest to, by sztab trenerski wszystko dokładnie sprawdził, żeby wiedzieć, co funkcjonowało dobrze, a gdzie jeszcze tkwią rezerwy. Sztab jest szeroki, więc jak każdy dołoży pięć groszy, to na coś się to powinno przełożyć. Moje największe zastrzeżenie jest takie, że w wielu momentach brakowało tego przyspieszenia gry.

 

Nie ma pan wrażenia, że mecz z Rosją, w tych najlepszych fragmentach, był dla nas bardziej udany niż ten z Islandią?

 

Ciężko jest mi porównać te dwa spotkania. Rosjanie to był inny przeciwnik, taki z wyższej półki. Natomiast Islandczycy zostawili dużo zdrowia, pokazali dobrą organizację gry obronnej. Nasz skład był też inny. Ten na Islandię pewnie był bliższy pierwszego garnituru, choć sądzę, że jakieś zmiany jeszcze będą. Co do oceny naszej gry z Islandią, to momenty były, ale i też było ich za mało, jak na takiego rywala.

 

Wspomniał pan, że spodziewa się zmian w składzie, że w pierwszej połowie meczu z Islandią nie zobaczyliśmy jedenastki, która wyjdzie na Słowaków?

 

Myślę, że można się spodziewać kosmetycznych zmian. Tak naprawdę, to nie jestem przekonany, że to była już ta pierwsza jedenastka. Mam wątpliwości co do zestawu środkowych obrońców. Nie wiem, czy para Dawidowicz, Glik grająca obok siebie zagra też ze Słowakami. Środek boiska pewnie zostanie taki, jaki był. Zwłaszcza jeśli zdecydujemy się na grę dwójka napastników w takim układzie, jak to widzieliśmy we wtorek. Duet Świerczok, Lewandowski to jest jakieś rozwiązanie. Zwłaszcza że Robert ma inklinacje, żeby wracać po piłkę i robi to bardzo dobrze. Myślę też sobie, że ostateczne decyzje co do składu i jakieś inne nazwiska mogą się pojawić po dokładnej analizie gry przeciwnika.

 

Wspomniany przez pana Świerczok był odkryciem meczu z Rosją, a ten z Islandią też nam kogoś w pana ocenie wypromował.

 

Dwa, trzy dobre wejścia do przodu miał Puchacz. Na niego były zwrócone wszystkie oczy po błędzie, jaki zrobił w meczu z Rosją. W tamtym spotkaniu grał fajnie do przodu, ale z defensywą miał problem. Z Islandią był znowu aktywny w ofensywie, natomiast dalej ma sporo do poprawy, gdy idzie o grę obronną. Zastanawiałem się, jak on będzie mentalnie przygotowany do tego spotkania, po tym, co stało się z Rosją. Mimo pewnych zastrzeżeń mogę powiedzieć, ze nie wyglądało to źle.

 

Czyli mamy jeden pozytyw?

 

Tak. Puchacz nie bojący się wchodzić pod pole karne przeciwnika, to jest plus. Jak będzie dobra asekuracja środkowego obrońcy, to może być nasz atut w ofensywie.

 

Dobrą zmianę dał też chyba Świderski. Strzelił gola z zimną krwią.

 

To też jest bardzo ważne i cieszy, że rezerwowy wchodzi i strzela bramkę, że potrafi się znaleźć w polu karnym. Na Euro rezerwowi też będą pełnić ważną rolę. Wiemy już, że mamy takiego, co może wejść na zmęczonego przeciwnika i zagrać na plus. Miejmy nadzieję, że jak na mistrzostwach dostanie swoją szansę, to też pokaże to, co z Islandią.

 

To na mecz ze Słowacją czeka pan spokojnie?

 

Na pewno będzie dreszczyk emocji, bo to może nie jest zespół z górnej półki, ale to już będą mistrzostwa i obciążenie psychiczne ciążące na zawodnikach będzie większe. A ten pierwszy mecz jest kluczowy. Dobrze, że ten rywal jest, jaki jest. Jak zagramy dobry mecz, to możemy dobrze wejść w turniej.

 

Możemy.

 

Nie wolno jednak zapominać, że Słowacy nie położą nam się na boisku. Możemy się szykować na ciężki mecz. Spotkanie towarzyskie ze słabszą drużyną pokazało, jak wiele problemów mamy i to nam powinno pomóc.

 

Islandczycy dobrze naśladowali Słowację?

 

Pokazali podobną agresję. Słowacy też tak grają. Potrafią zagęścić środek. Też wycofują się na swoją połowę i czekają na okazję. A z kontry są lepsi od Islandczyków, mają dynamiczniejszych piłkarzy. Na to musimy zwrócić uwagę. Ja przypuszczam, że my będziemy prowadzić grę, ale ważne będzie odpowiednie zabezpieczenie tyłów, aby nie pozwolić rywalowi na strzelenie jakiejś bramki.

 

Słowem dobrze, że tak nas ta Islandia doświadczyła.

 

Dobrze, że nie położyła się na boisku, że postawiła twarde warunku, że zagęściła środkową część, że czasami jej zawodnicy skrobali naszych po nogach. Tego samego doświadczymy ze Słowakami. Przynajmniej już wiemy, na co musimy się przygotować.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl
ZOBACZ TAKŻE WIDEO: Anglia - Belgia. Skrót meczu

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie