Jak nam szło ze Szwedami? Górski podstawił drużynie nogę. Na szczęście nie ma Janasa

Piłka nożna
Jak nam szło ze Szwedami? Górski podstawił drużynie nogę. Na szczęście nie ma Janasa
Fot. Cyfrasport
Co wypatrzył przez teleobiektyw prezes Boniek. Zwycięstwo ze Szwedami?

Szwecja, to jeden z tych rywali, o których zwykło się mówić, ze nie leży Polakom. Graliśmy z nimi 26 razy, z czego aż 14 spotkań przegraliśmy. Szwedzi strzelili nam w sumie 56 bramek (rekordowe zwycięstwo 6:2 odnieśli w okresie międzywojennym), dwa razy nie dali nam awansować na Euro. Jednak na wielkiej imprezie graliśmy z nimi tylko raz i wygraliśmy 1:0. Czas to powtórzyć.

Mówisz Szwecja, myślisz Orły Górskiego i 1:0 na mundialu w Niemczech w 1974 roku. Męczyliśmy się wtedy okrutnie, to był nasz najgorszy występ na tamtych, pamiętnych dla nas mistrzostwach, ale wygraliśmy. Bramkę strzelił Grzegorz Lato, a Jan Tomaszewski obronił karnego wykonywanego przez Staffana Tappera.

 

47 lat Szwedzi pisali ten sam scenariusz, co teraz

 

Wtedy Szwedzi, podobnie jak teraz, przystępowali do meczu z Polską bez straconej bramki. 0:0 na inaugurację z Bułgarią nie zrobiło wrażenia, ale taki sam wynik uzyskany w spotkaniu z Holendrami już tak, bo Oranje mieli wielki Johana Cruyffa, grali futbol totalny. Nie pęknąć przed takim rywalem, to było coś. Szwedzi mieli wtedy świetnego bramkarza Ronnie’go Hellstroma. To on trzymał defensywę w ryzach. Rozgrywki grupowe drużyna Trzech Koron zakończyła wygraną 3:0 z Urugwajem i potem przyszła pora na pojedynek z Polską.

 

To wtedy trener Kazimierz Górski zdecydował się na mały wstrząs w naszym zespole. Później tłumaczył, że za dobrze nam szło, że trzeba było to zrobić. Kiedy więc Adam Musiał wrócił spóźniony z wypadu na miasto, selekcjoner kazał mu się pakować, chciał go odesłać do kraju. Musiał popełnił błąd, bo zamiast przemknąć się do pokoju, wdał się w dyskusję z trenerem, który przy okazji poczuł, że piłkarz świętował, że wypił o jedno piwo za dużo. Koledzy wybłagali u Górskiego, żeby zostawił zawodnika, ale ze Szwecją nie zagrał.

 

Górski osłabił zespół, ale i tak daliśmy radę

 

Górski musiał przemeblować zespół. Antoniego Szymanowskiego przeniósł na lewą obronę, gdzie czuł się nieswojo. Debiutant Zbigniew Gut tez nie funkcjonował dobrze na prawej defensywie. Szwedzi łatwo przedostawali się pod nasze pole karne, Jerzy Gorgoń miał duży problem z Rolandem Sandbergiem. Lato strzelił Szwedom gola do szatni po świetnym zagraniu głową Andrzeja Szarmacha. Gol dla rywala wisiał jednak w powietrzu. W końcu wywalczyli karnego, ale Tomaszewski obronił strzał Tappera.

 

Mimo porażki szwedzkie media pisały o najlepszym meczu swojej reprezentacji na mundialu, a my cieszyliśmy się ze szczęśliwej wygranej. W tamtym najgorszym meczu na mistrzostwach mieliśmy całkiem dobre statystki, lepsze od rywali. Oddaliśmy 21 strzałów, z czego 5 celnych. Szwedzi mieli 15 strzałów, w tym 4 celne.

Powtórzenie wyniku sprzed 47 lat to marzenie. Zwłaszcza że z siedmiu ostatnich spotkań ze Szwedami aż sześć przegraliśmy, zanotowaliśmy też jeden remis. Po raz ostatni wygraliśmy z tym przeciwnikiem w 1991 roku w meczu towarzyskim (2:0) w Gdyni.

 

Są drużyny, które nie leżą nam bardziej niż Szwecja

Statystyki pokazują, że Szwecja jest jedną z tych drużyn, która nam nie leży. Szwecja nie jest jednak w tym rankingu nielubianych rywali Polaków na topie. Z europejskich drużyn gorsi są dla nas Hiszpanie (1 wygrana w 11 meczach, za to aż 8 porażek), Niemcy (też 1 wygrana na 21 meczów i aż 13 przegranych), Węgrzy (33 mecze, 20 porażek), Anglicy (20 meczów, 12 porażek, tylko 1 zwycięstwo), Chorwaci (5 meczów, 3 porażki), Duńczycy (13 porażek w 23 meczach). Szwedzi są w tej klasyfikacji dopiero na siódmym miejscu.

Pocieszające dla nas jest to, że z Hiszpanami, którzy nie lezą nam wybitnie, kilka dni temu zremisowaliśmy. Zresztą każda zła passa musi mieć swój koniec. Na wygraną z Niemcami czekaliśmy 83 lata, ale w końcu się doczekaliśmy.

 

Dla nas spotkanie ze Szwecją będzie drugim meczem o wszystko. I tu znowuż można by przypomnieć to, o czym pisaliśmy kilka dni temu, że nie potrafimy takich spotkań grać. Mecz i remis z Hiszpanami był jednak niejako zaprzeczeniem tej tezy popartej historią i statystyką. I to jest kolejny plus. Podobnie, jak to, że my mamy jasno określony cel: wygrać. Bo już trener Szwedów Janne Andersson ma dylemat. Wystawić starych, doświadczonych wyjadaczy i zagrać o całą pulę, czy dać szansę młodzieży, która może mu pomóc wygrać eliminacje do mundialu. Pokusa jest wielka, bo Szwecja może sobie pozwolić na luksus porażki.

 

Na szczęście nie ma Janasa. Ibrahimovica również

 

Patrząc na historię, to możemy się cieszyć, że trenerem naszej kadry nie jest Paweł Janas, który ze Szwedami przegrał trzykrotnie: dwa razy w eliminacjach do Euro i raz towarzysko w 2004 roku. I to był nasz ostatni kontakt z tym zespołem. Chcieliśmy się wtedy zrewanżować Szwedom za to, że odpuścili Łotyszom ostatni mecz grupowy, zamykając nam drogę na Euro, ale kompletnie nam to nie wyszło. Przegraliśmy 1:3, nie mieliśmy nic do powiedzenia, choć ostatnie słowo należało do nas. Chodzi o gola Damiana Gorawskiego w 89. minucie.

 

Pozostając przy temacie bramek, to chyba możemy się cieszyć, że w składzie rywala zabraknie Zlatana Ibrahimovica. Mimo czterdziestki na karku jest on dla Szwedów tym, kim dla nas jest Robert Lewandowski. Trzy Korony mają wielu bardzo dobrych zawodników, ale gwiazda jest tylko jedna i na Euro 2021 nie gra z powodu kontuzji.

 

Lewandowski jak Staliński

 

Ibrahimovivc co prawda nigdy nie strzelił nam gola, choć grał przeciwko Polsce choćby we wspominanym meczu z 2004 roku, ale pod jego nieobecność trudno wskazać kogoś, kogo musielibyśmy się bać. My natomiast mamy Lewandowskiego, przed którym Szwedzi ostrzegają podobnie, jak wcześniej Hiszpanie. Tym ostatnim się urwał, trzeba mieć nadzieję, że teraz też to zrobi.

Nie mielibyśmy nic przeciwko temu, żeby Lewandowski poszedł w ślady Wawrzyńca Stalińskiego, który grał przed wojną w naszej reprezentacji i miał patent na Szwedów. Strzelił im 3 bramki. Dwie w zremisowanym (2:2) meczu w Krakowie w 1923 roku i jedną w wygranym (2:1) spotkaniu w Katowicach w 1928 roku. Staliński był przebojowym, ofensywnym zawodnikiem, który do perfekcji opanował sztukę strzelania bramek. Jego widowiskowa gra ścigała kibiców na trybuny. Szwedzi przekonali się o jego klasie, pora na Lewandowskiego.

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie