Z narożnika PG: Wesoła szopka w Rydze, tylko Cieślaka żal...

Sporty walki
Z narożnika PG: Wesoła szopka w Rydze, tylko Cieślaka żal...
Fot. PAP
Walka Briedis (z lewej) Mann to była szopka. Pretendent wytrzymał w ringu trzy rundy. On w ogóle nie powinien do tego pojedynku zostać dopuszczony!

Mairis Briedis bije się na zawodowych ringach od dwunastu lat, ale pewnie miał niewielu tak łatwych rywali jak ten ostatni... w pojedynku o pas mistrza świata International Boxing Federation. W Rydze po raz kolejny okazało się - co zresztą bywa regułą w zawodowym pięściarstwie - że o tym, z kim walczysz o pas, często nie decyduje sens sportowy, rankingi, czy ten, który na to zasługuje - rządzą układy i oczywiście pieniądze. Tylko Michała Cieślaka żal.

Jak zarobić i się nie zmęczyć? 36-letni Briedis, kto wie czy do tej pory nie najtrudniejszy przeciwnik, najpierw niekwestionowanego mistrza świata wagi junior ciężkiej, a teraz mającego trzy pasy w królewskiej kategorii Ukraińca Ołeksandra Usyka, nie był na ringu od ponad roku, od zwycięstwa w finale World Boxing Super Series z Kubańczykiem Yunielem Dorticosem. To, że nie był w ringu oczywiście nie oznaczało, ze mało się wokół niego działo. Najpierw były zapowiedzi, że przechodzi do kategorii ciężkiej, ale kiedy - zgodnie z oczekiwaniami - nie było takich, którzy pchali się z poważnymi ofertami, pozostał tam, gdzie był mistrzem świata.

 

Mairis nie trenował, ale nie tracił czasu jego promotor Kalle Sauerland, który doskonale zdawał sobie sprawę z kim jego pięściarz, a przy okazji on sam, może najwięcej zarobić. Kiedy Lawrence Okolie, po wygraniu z Głowackim ogłosił, że chce walki unifikacyjnej z Briedisem, promotorzy obu pięściarzy już od dawna mieli takie zestawienie na celowniku. Okolie zrobił swoje utrzymując w Anglii pas World Boxing Organization, więc Briedis, żeby walka nie była za 150 tysięcy dolarów, ale kilka razy więcej, musiał zrobić to samo.

 

ZOBACZ TAKŻE: Marcin Siwy miał wypadek na rowerze

 

Nie wchodząc już w szczegóły dlaczego nie doszło do walki Łotysza z Michałem Cieślakiem, choć był obowiązkowym rywalem do pasa i wywalczył to na ringu, wiadomo było, że Briedis nie jest chętny by bić się nad Wisłą. Nawet jak dograno sprawy finansowe, zaczęły się pojawiać dodatkowe żądania i koszty, bo choć obrońca tytułu byłby w pojedynku z Polakiem faworytem, to musiałaby pokazać wszystko co potrafi, żeby z mocno bijącym Michałem nie przegrać.

 

A nawet to mogło przecież nie wystarczyć. Szopka, wersja bokserska kiedy IBF, motywując decyzję "brakiem porozumienia pomiędzy współpromotorami" przestał brać pod uwagę Cieślaka jako rywala dla Łotysza i zaczęło się szukanie w rankingu kogoś, kto by się do walki o pas nadawał, ale jednocześnie nie stanowił żadnego realnego zagrożenia. Szukano długo, trzeba było przesuwać pionki na szachownicy rankingowej, bo Arthur Mann był dopiero dwunasty i nie wypadało za bardzo pomijać tych, którzy w odróżnieniu od Niemca z Kazachstanu, mieli pojęcie o boksie.

 

Mann był idealny - reprezentowany przez tego samego promotora (Sauerlanda), potrzebujący coś zarobić bo miał ostatnio walki z niemającymi żadnego znaczenia rywalami, więc walczył za drobne. Co najważniejsze - nie był niewiadomą, wszyscy wiedzieli, że Briedisowi krzywdy nie zrobi. IBF też sobie nie utrudniało życia, uznając, że Mann się jak najbardziej nadaje, choć dwóch ostatnich jego przeciwników było w drugiej i czwartej setce "boxrecu". W jedynym pojedynku od 2,5 roku, kiedy przeciwnik Niemca miał sens (Kevin Lerena)... Mann został znokautowany.

 

Nie ma znaczenia, maszyna promocyjna ruszyła. "Cieszę się, że będę mógł bronić pasów IBF oraz magazynu "Ring" u siebie w Rydze. Artur Mann to świadczony, nieobliczalny pięściarz. W Rydze zobaczymy nie jakichś emerytów, jak Holyfield, czy youtuberzy, tylko prawdziwy boks" - zapowiadał Briedis. Mann bardzo podziękował promotorom za szansę, dorzucając, że "będę gotowy. Nie ma na mnie żadnej presji, cała jest na nim".

 

Najbardziej szczery był Kalle Sauerland: "Przekazałem już teamowi Briedisa, że to jego ostatania walka w Rydze, bo w 2022 roku będziemy walczyć o unifikację na zagranicznych ringach". Mnie zabrakło, żeby Kalle wyjął jeszcze z kieszeni kontrakt z Eddie Hearnem na walkę z Lawrence'em Okolie i szopka byłaby dopełniona. Dopełnieniem przedstawienia sankcjonowanego przez wydawałoby się poważną organizację rankingową, nastąpiło dzień później, już na ringu. Po dwóch mocniejszych ciosach Briedisa w drugiej rundzie, Mann nie chciał już walczyć, a poddał się rundę później. Czyli wszystko zgodnie z planem - tylko Michała Cieślaka żal.

Przemysław Garczarczyk z USA, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie